wtorek, 27 kwietnia 2004

...

omówione nieomówienie
jakieś głosy i pusty żołądek
uczenie się przepisów
siedzę w tym coraz głębiej dodatki świadczenia terminy rygor natychmiastowej wykonalności
01052004 wielkie goowno
nie o tym mowa

każda myśl wprowadza w obłęd
może ty sam sobie czynisz zło
czy nie widzisz że nad tobą
czas upływa i nie cofniesz go

już mnie nie bawią opowiastki pomyślunki i plany na przyszłość
zbyt mądra i stara jestem na to

uderz w stół uderz

jak dawniej po prostu nie będzie
i nie piszę kurwa o żadnej unii

karol dobrze że jesteś u siebie
zadzwoń rano plizzz bo nie daję rady nie daję...

to się tak ładnie nazywa nie robimy niczego z okrucieństwa tylko konieczności

fuj jestem okropna i powinno się mnie spalić na stosie

poniedziałek, 26 kwietnia 2004

...

słucham starego bajmu nie wiadomo po co, branie jaśniejszej strony życia, ‘opozycja parlamentarna’ – pisze o jakimś gównie, widzisz miałam siedzieć z zieloną na zielonej a jeszcze jestem tutaj, lekko się gubię i chyba na mózg mi padło, maj będzie zasypany jakimiś siedzeniami przy klawiaturze do rana, niech tak będzie czerwiec lipiec nastawienie na coś innego

założenia założeniami a życie sobie swoje

radzę sobie coraz lepiej, nawet nie wiesz jak bardzo wróciłam do tej starej roli, właściwie znowu odkryłam jej zalety i lubię swoje brązowe ręce i mówisz, że tak być powinno bo daleko nie można zawędrować pod lawiną smutnych przemyśleń

msza na krzeptówkach gule w gardle i udawałam katar jestem na tym punkcie wyczulona zawsze wstyd mi mojej znikomej wiary jeśli takowa w ogóle istnieje

doszłam do wniosku że w najbliższym czasie nie stać mnie będzie na maksymalną długotrwałą optymistyczną radość życia że chwilowo i owszem ale nic ponadto

głęboko w dupie mam przystąpienie do politycznych struktur unijnych i wkurwia mnie cała otoczka wokół tego więc majowe święta tym razem nie ze słowakami nie z gorączką (mam nadzieję) ale gąsienicowa chochołowska i inne podobne klimaty? zobaczymy.

to tyle
zielona już jadę

„stuknięci są i zawsze byli szczęśliwi. Kto kiedy w dziejach wymyślił, że siedliskiem duszy jest głowa? niedawny wymysł.
rozdawaj, Boże jak najwięcej czujnego ubóstwa ducha, które dałeś już tym, co są ci najbliżej; bez żadnych zadań, osiągnięć oraz celów”

piątek, 23 kwietnia 2004

piątek cudów

tak po prostu od rana taka wiesz radość tu od środka taka dzika i nienazwana radość takie nie wiem co ale ufff ...

"życie jak los lubi płatać nam figle wynosi na tron żeby zrzucić na twarz życie na głos znów wyszydzać z tych będzie co wierzyć chcą w jego fart "

jestem na wyżynach!
jazda bez trzymanki!
z pełnym emocjonalnym zaangażowaniem siebie ciebie nas wszystkich wokół
byle do przodu...

środa, 21 kwietnia 2004

mizerne się pojęcie ma co karą jest a co nagrodą

oprócz tego że te dwie noce to uśmiałam się zdrowo i do łez to reszta układa się jakoś bo jakoś musi ani nie jest źle ani dobrze zbytnio powoli planujemy działamy robimy nawiązujemy nowe stare kontakty podoba mi się to nawet... od miesiąca cierpię na intensywny brak hugo women wokół mnie i trzeba coś z tym zrobić... haker poukładał wszystko na swoim miejscu pora najwyższa zacząć walczyć o własne łącze... gałązka jabłoni w szklanej bombce te same spodnie z grażą i chce w góry... radio nie-trójka-mi-tu-gra i też trzeba coś zrobić jaka wygodna sie stałam o Jezu... telefon do gochy jedziemy weekendowo z dzieciakami w Tatry a za tydzień jedziemy pobyczyć się majowo & urodzinowowojciechowo i dobrze jest...

miałam tylko o tym że mi się moje ukochane perfumy skończyły

widziałam jak zerkałeś z boku widziałam no ale co miałam tłumaczyć jak oni wiedzą że się nic nie zmieniło i musiałabym całą historię od nowa rozdrapywać; ech ... masz rację kiedyś zatrzymam czas; i nie zamienię Cię na żadnego innego przyjaciela co słuchać potrafi (oprócz zielonej narzeczonej oczywiście)

niedziela, 18 kwietnia 2004

WSZYSTKO CO NAJWAŻNIEJSZE

jak uszczęśliwić kobietę?
wg mnie : jak uszczęśliwić człowieka?
jeśli już to po prostu zaakceptuj mnie taką jaką jestem i po prostu bądź.

dzień w łóżku z książką, znowu wydaje mi się że lektura mnie znalazła w odpowiednim momencie a nie na odwrót, wszystko to na co nie ma czasu w tygodniu, to tak jakby odmierzać czas weekendami bo te są cudowne, przypomninają się pasje namiętności pożądania i te zwykłe szare chodzenie w wysokich buciorach gdziekolwiek

"...ludzie przegrywają najczęściej przez strach przed pamiętaniem. Starzejemy się nie przez to, że coraz więcej jest w naswspomnień, twarzy, zdarzeń, zakończonych spraw, tylko przez oddalanie się od nich, przez przyzwalanie na rosnący w nas dystans odległości."

piątek, 16 kwietnia 2004

...

wracam do domu po dwóch dniach w fabryce
wypluta
do wyrzygania
do
hooy

poukładana jestem nazbyt wielce przesadnie wystraszona jakbym siebie nie znała to bym mogła nawet sporo powiedzieć wolę pisać znowu za dużo naopowiadałam niepotrzebnej osobie

to tak długo wytrzymujesz?
no wytrzymuje a co mam iść pod latarnię?
no wiem to moja wina tylko i wyłącznie moja

a co mi tam
jest weekend jest piękny piątkowy rozśpiewany wieczór

tylko dlaczego tak to sięukłada a nie inaczej i to właśnie nam?

głos anouk na przemian z edem do zaleczenia się
tak tak jestem pod wpływem
magii estetycznego rozgłosu dźwięku co cichnie gdzieś w dali wnętrza

wapienie storczyki tuł
śni mi się niebo z pomarańczową poświatą

...

dzień
i jeszcze jeden
jesteśmy blisko
cicho pulsują drżenia
cicho
nie gadaj tyle
połóż palec na ustach
nie potrzeba tylu słów
nie jest ważne wszystko
nie jest ważne
co za nami

spalmy wszystkie dokumenty
stare fotografie
niech znikną wizytówki na drzwiach

szczęście polega na tym
by z prostych rzeczy
nie tworzyć intelektualnych labiryntów

wystarczy przecież że
spokój i ręce przenikają się nawzajem
i tak już dzień za dniem
cicho pulsują drżenia
cicho

środa, 14 kwietnia 2004

Wielkanoc 2004r.

zwykły słoneczny poranek otwieram oko i zgaduje gdzie się obudzę, u Celiny w Samotni czy może przy boku kogoś mi bliskiego? nici z tego, nie ma rumiankowej pościeli zapachu skarpet z grzejnika pod nosem nie ma męskiego Hugo ale za to cisza taka że słychać własne tętno atłasowa pościel i sru dwie łyżeczki kawy mleko

dzień dobry!

a w domu cisza wszyscy gdzieś wyparowali

ok mam lekką depresję powrotu do innej rzeczywistości mam i co z tego idę coś porobić wyprać poczytać cokolwiek posiedzieć na balkonie w stronę słońca

słońce to... jak bardzo dodało nam siły w poniedziałek wielkanocny – powiedz Zielona – trzy świnki pomarańczowy paralotniarz śnieżne kotły (tam bazalty wystają między tymi granitami kochana!) śnieg śnieg Twoja twarz spalona, tylko coś mi ten granitowy słonecznik do ślimaka od strony Śnieżki był podobny, za to okolica pielgrzymów to chyba najbardziej romantyczne miejsce Karkonoszy i ten wrzos zachodzącego słońca na Śnieżce! już nawet nie wspomnę o tym że przy sałatce greckiej (Zielona przyjęła moje oświadczyny) zagrano na akordeonie specjalnie dla nas (wiem wcześniej wspominałam o skrzypcach) i że nic się nie dzieje bez powodu i że wszystko w górze jest poukładane i że cholera jak nigdy nie oglądamy telewizji – ale jak już dostałyśmy ten pokój z tv to go włączyłyśmy do jaj i co i poryczałyśmy się bo nasza barka po rzece popłynęła w stronę spełnionych marzeń – cudów – jak to Ci wymyśliłam na poczekaniu? cud to słoneczna nagroda za wiarę, i tak też jak się człowiek uprze to wbrew (nie napisze o kurwa pieprzonych warszawiakach bo mnie szlag trafia i nie spieprzyli nam śniadania wielkanocnego bo nie!) wszystkiemu przeszłyśmy sobie Karkonosze nie moknąc ni razu! powiem szczerze że burżujska podróż z Karpacza do Szklarskiej przejdzie do moich najdroższych przejazdów ale trzeba choć raz posłuchać mądrych starszych kobiet takich jak Ania; wymyśliło mi się że jeleniogórska kurna chata była jak preludium do naszej atmosfery powrotu (jakiś kurnik mi się przypomniał) i ten deseń zapach wstrząsy rękawiczki i przewodnik sudecki.

odpoczęłam psychicznie oczy odpoczęły od monitora zero myśli niepotrzebnych telefony i sms`y ograniczone do najbliższych nikt nie marudził nikt nie milczał męcząco nikt nie wyrzucał że coś jest kurna nie tak jak trzeba wszystko było tak jak trzeba wszystko wszystko wszystko!
każdemu życzę takich świąt

dobra bo powiecie że świruję
(ale telefony po „Zwrocie” to rzecz niemalże książkowa jak na dłoni jak... do diabła z nimi!)
za godzinę wernisaż Franka
pa!
(„ja tu jeszcze wrócę...”)


later on22:30
Ćma słucha Kultu i stąd te cytaty; wieczór zakończony przy piwie z Mistrzem Iwą Paulą Wojciechem i Zieloną; umawiamy się na duuuuże waniliowe lody Tatry i jest pięknie

od jutra dorosłe fuckowe życie które też na swój sposób jest piękne

e m o c j o n a l n e w y s u b l i m o w a n i e

dobranoc

środa, 7 kwietnia 2004

...

w Zakopanem zima i idą święta babcia Marta mówi że taka pogoda to jakaś kara chyba myjemy okna i zajadamy orzechy popijając koniakiem bo te ciśnienie takie byle jakie

byle do piątku powtarzamy zakupy zrobione plany ustalone deszcz nam radości nie odbierze chyba że nam ktoś nie życzy

martwi mnie afera w wydawnictwie martwi tym bardziej że teraz to już zdążyłam się z nią zaprzyjaźnić a dobrze - to wiem że nie będzie

nie pomaluje pisanek bo fizycznie nie mam już czasu za to Myszeńki jadą już jutro i jest mi tak bardzo miło z tego powodu że... nie zapomnieć podziękować Tymoteuszowi (skarpety z wełny o niebieskim kolorze ktoś widział?)

jest inaczej w tym roku i będzie inaczej bo nie pozwolę na błędy za które zapłaciłam już dość dużo, wiemy tak sporo o sobie a zarazem tak niewiele, czasem mając wszystko pod ręką można łatwo zaprzepaścić taką szansę, ba, mając wszystko można nie kiwnąć palcem, narzekamy narzekamy narzekamy - rzygać mi się chce od tego narzekania!

moje szczęście moje życie moje smutki moje wkurwienia
zrozum to czasem

najbardziej podniósł mnie na duchu: nocny sms znajomego że nikt nie jest wart... i rogal z wiśniowym tymbarkiem anety bo ledwo widzimy na oczy (umilamy sobie czas jak możemy mimo zapieprzu do kwadratu)

to co, znikam
i
ŻyczęKolorowychŚwiątBoCośWyczuwamŻeBędzieCudnie!


p.s.
przecież wiesz że cię kocham no już już

sobota, 3 kwietnia 2004

.

bo lubię niebywale zostawać weekendowo sama z Ćmą wtedy przypominają mi się słowa rodzicielki która zawsze powtarza że modli się o to że jeśli kiedykolwiek by ich zabrakło to dam sobie radę i będę dbała o Ćmę

będę dbała na pewno w razie czego

pobudka o 8:00 gorące parówki z sosem czosnkowy kawa z mlekiem i lody bakaliowe na śniadanie potem zakupy dwa litry coli piwa brokuły i pestki dyni i słonecznik a rolada z bitą śmietaną i chipsy góra chipsów – wszystko w ramach diety postnej ale jutro jest niedziela palmowa zwana niedzielą radości więc... potem długi intensywny spacer po polach czernickich no i od teraz zaczynamy sprzątanie – lubię taki czas Boże jak lubię posiedzieć w naszych trzech pokojach jak lubię robić to na co mam ochotę

wczorajszy wieczór w sumie to cokolwiek bym nie napisała to...
uścisnęłam dłoń człowiekowi który jest dla mnie w pewnym stopniu guru od tych spraw, marzyłam o tym kiedyś tak? marzyłam ech...

„ej laski” Zielona mamy zasady co? trzy lata tam trzy miesiącu tu, kurde kocham Cię Stara jak nikogo innego na tym świecie wiesz

no nic zabieramy się do pracy a jutro...

czwartek, 1 kwietnia 2004

„poranne słońce, nowa słodka ziemia i ... wielka cisza”

roszady na górze
roszady u nas
żadna tam rewolucja, bez paniki ludzie!
raczej tego nie widzę
raczej na pewno wszyscy będziemy w to zaangażowani
do dupy taka polityka
tak czasem wydaje mi się –Boże, widzisz i nie grzmisz-
jedno wiem na pewno, wkurwiają mnie ludzie którzy zawsze spadają na cztery łapy, chociaż teraz to jest mi jej żal – wracać na stare śmietnisko? to tej samej rzeki i cieszyć się z tego?

od poniedziałku prowadzę wojnę słowną z niejaką UB póki co obie żyjemy
reszta ma ubaw
jutro kupimy sobie ciacho na zawieszenie broni bo ostatecznie mamy do siebie szacunek

póki co to nowy etap życia rozpoczęłam ogólnym optymizmem choć nie znoszę niedomówień nieporozumień zwłaszcza jak okłamuje mnie najbliższa osoba zwłaszcza jak dowiaduje się o całej prawdzie zupełnie przypadkiem a jej nawet nie stać na telefon wyjaśniający - i od tego zaczęłam cały ten rok że nie zostawiam niewyjaśnionych spraw żeby same sobie kiedyś tam poszły w zapomnienie albo same się rozwiązały, nie ma, dzwonię gadam wyjaśniam i śpię spokojnie i gówno mnie obchodzi czy ktoś jest zdziwiony zdegustowany obrażony czy poruszony – wyleczyłam się z ‘po tak nie wypada, a co sobie pomyśli, a co jeśli nie mam racji’ –jeśli mnie coś porusza to znaczy że coś jest nie tak!

w ogóle to ostatnio doszłam do wniosku pewnych „zależności i oddziaływań”, nigdy nie jest idealnie ale jak układa się w fabryce to w S. „Maja” coś nie gra, jak w S. „DomC.” mamy problemy to w psychicznie jest ok a jak spotykam się za pierwszym razem z jegomościem to mam poczucie że jest idealnie i im dużej gadamy to popadam w zaułek z którego wolałabym uciec ale nie mogę, taka jazda góra dół, inaczej byłoby przecież nudno ... odkryłam ostatnio kto na mnie działa toksycznie choć tęsknię czasem bardzo dziwnie, sie przeraziłam choć wiem o tym od dawna.

po prostu lubię tych, którzy nie mając nic do powiedzenia nie ubierają tego w słowa, cenię ich tym bardziej, że dawno się już nauczyłam że niejednokrotnie wystarczy być obok siebie pomilczeć posłuchać oddechów, po tym właśnie poznaję kto jest mi bliski i komu mogę zaufać – ktoś przy kim nie boję się milczeć i taka sytuacja obie strony nie męczy w żaden sposób

lubię kwiecień bo to najbardziej zielono-niebieski miesiąc jaki znam

Wojciech wrócił z Indii

wiecie co, ci o niskim progu wrażliwości to jednak mają się gorzej na tym świecie