za moją nieobecność, praca, dom, mąż, dziecko, ja ... same wiecie jak to jest. ale w trakcie całej tej życiowej bieganiny powoli powstaje nasz mały balkon. nasze miejsce wytchnienia. zimne piwo wypite na nim po ciężkim dniu w towarzystwie męża - rzecz ponadczasowa! zabawa z Len na nim - extra sprawa a widok wieczornym czasem...
mój kochany Tato obiecał jeszcze zrobić płotek odgradzający od okropnej szyby w balustradzie. zostaną jeszcze postawione płotki po bokach, gdzie będzie rósł bluszcz... więc będą jeszcze zdjęcia. póki co obrabiam stale zdjęcia z Kazimierza i okolic.