celowo pominę w tym wpisie fakt, że stale nie było słońca, raczej padało, byliśmy cały tydzień chorzy Len na antybiotyku, że auto zaszwankowało chwilowo i byliśmy lekko posrani ze strachu, że jk nie nadaje się psychicznie nad morze bo przecież to człek_gór.
wyjazd podzielony był na następujące etapy:
1. SIECINO agroturystyka www.siecino.pl/
mili starsi państwo sprzedali mieszkanie w szczecinie i całkowicie przestawili swój tryb życia kupując dom w totalnym ale jakże pięĸnym zadupiu. do sklepu nie chodzą bo nie mają po co. miód majonez chleb ryby kury herbata zioła owoce warzywa emu kury kaczki itd wszystko w swoim zakresie. świetnie opowiadają choć niektórym może się to wydać męczące. osobiście czułam się tam doskonale. zwłaszcza, że dom cudowny z sauną hydromasażem kuchnią pokojami. od dziś wprowadzam pare nowych zasad kulinarnych do mojej kuchni. choć do gotowania według 5 przemian mi daleko...
okolica Siecina (Pojezierze Drawskie) przepiękna i warta obejrzenia. jeziora lasy łąki pagórki i mało ludzi! Len bawiła się z kotem Filipem i brykała w piaskownicy, na zjeżdżalniach, na trampolinę bała się wejść za to spacer do jeziora był fajny a emu za duże jak dla młodej. a i kury miały zielone nogi a zaparzona mięta smakowała wybornie (gdyby nie pierwsza filiżanka solą przez pomylkę posłodzona). owsianka, ciasteczka, jajeczka... aż chciałoby się tak żyć jako oni.
2. NIECHORZE ośrodek Patio www.niechorze.patio.ta.pl/
ośrodek w którym mieszkaliśmy jest typowym miejscem dla rodzin z dziećmi. ogrodzony plac a wyjście od strony tarasów prosto na plażę. szczerze powiem, że zdjęcia ze strony internetowej nie oddają tej fajności, która jest tam w rzeczywistości. zostawione na noc porzucone zabawki nie giną, rowerki itp stoją sobie porzucone przez właścicieli a na noc przychodzi do pracy pan ochraniarz. miejsce godne polecenia wszystkim rodzinom z dzieciakami.
samo Niechorze uważam za jedno z lepszych nadmorskich miasteczek/wsi. w porównaniu np z Łebą czy nie daj Boże Międzyzdrojami to jest to spokojna wioska nastawiona raczej na wizyty rodzin z dziećmi, chorych kuracjuszy itd. świetny las w pobliskiej Pogożelicy, latarnia morska, aleja bursztynowa i szeroka plaża. w ciągu tego tygodnia kolejne sklepy i knajpy otwierały się z dnia na dzień. pojedliśmy ryb zwłaszcza a w zasadzie przede wszystkim dorsza. pycha... łosoś też był dobry. osiem dych szło dziennie na ryby bo nie wiadomo kiedy następny raz się trafi. jeśli wogóle. nie bylibyśmy sobą gdyby ktoś nam kazał stale siedzieć na dupie więc mimo pogody barowej udało nam się nieco pozwiedzać.
- Kołobrzeg z plażą, latarnią morską, deptakiem, i pierwszą zjedzoną rybą.
- Koszalin z amfiteatrem gdzie na kawie spotkaliśmy się z Angeliką, Milenką i Marcinem z Wawki. (przegodniła nas potworna burza!)
- Rewal - spacer deptakiem i wzdłuż plaży.
- Pogorzelica - najprzyjemniejszy las spacerowy.
- Trzęsacz - gdzie morze zabiera do siebie ląd.
- Wzgórze Gosyń - świetny widok z najwyżej położonego punktu na Wyspie Wolin.
- Rezerwat żubrów, dzików, saren, puchacza i orła bielika w Międzyzdrojach.
- Międzyzdroje - deptak, plaża z goframi gdzie tak wiało, że piach w zębach to norma, muzeum figur woskowych, molo i w cholere ludzi.
- Kamień Pomorski
- Wyspa Chrząszczewska - leżąca na Zalewie Kamieńskim, połączona ze stałym lądem pomostem w okolicach Kamienia Pomorskiego, na północy wyspy znajduje się wielki kamień zwany Głazem Królewskim, pozostałość wielkiego głazu narzutowego. głaz ma 20 m obwodu - tylko na ok. 3 metry wystaje ponad powierzchnię wody. to na nim miał wg legendy Bolesław III Krzywousty odbierać defiladę floty pomorskiej w 1121.
poza tym były magiczne momenty wakacyjne chociażby spacer przed północną z Moniką wzdłuż plaży, gdzie obiecałyśmy sobie codziennie takie wypady ale udało się to tylko raz. był ciepły wtorkowy poranek gdzie wyskoczyłyśmy z len na plażę nazbierać muszelki i nacieszyć się ciepłem i sobą. najweselej było patrzeć na powstający tunel farmaceutyczny gdzie dwóch panów dorwało się do łopat i kopało ile wlezie w piachu. lubię patrzeć na jk zaangażowanego na maxa w coś co robi. było dobre wino z mężem i pyszne zupy kremowe wspólnie ze znajomymi i wspólne spacery w polarach. i len śpiąca długo rano i dzielnie walcząca z zapaleniem gardła.
3. WROCŁAW
dzięĸi autostradzie mamy teraz do wrocka 1,5 godziny jazdy samochodem. nocleg w hostelu welcome-wrocław na ul. Mickiewicza 4 udany tylko dzięĸi flaszce wina. na trzeźwo byłoby kiepsko. nie kąpałam się tam a to już dużo znaczy jak dla mnie. ale nie to najważniejsze. msza w katedrze, rosół z kołdunami i kawa w Lwowskiej na Rynku, spacer po Starym Mieście i ... Ogórd botaniczny i Zoo. przyznam się, że najpierw chciałam do zoo a ogród bym olała ale ... okazało się, że w ogrodzie było bosko! w zoo się męczyłam a najbardziej ucieszyły mnie ryby, zwłaszcza nemo. sam Wrocław piękny a poruszaliśmy się tramwajami, Len zachwycona takim środkiem lokomocji.
zdjęcia z plaży i kopania tunelu będę jak tylko wybiorę się po płytkę ze zdjęciami znajomych, którym dziękujemy za wspólne bytowanie:)
środa, 17 czerwca 2009
tygodniowy urlopik
Subskrybuj:
Posty (Atom)