czwartek, 19 listopada 2009

w powietrzu jakoś mi grudniowo

Czas zasuwa do przodu jak głupi. Ciesze się w poniedziałek bo wiem, że mam całe 5 dni na nadgonienie pracy a w okolicy środy mam już panikę w głowie, że nie zdążę bo 3 dni mi gdzieś uciekły. Póki co panuję nad wszystkimi zleceniami choć w tym roku ich wyjątkowo dużo. Prezenty Bożonarodzeniowe w połowie już zamówione a w głowie mam tysiąc pomysłów w związku z posiadaniem na własność maszyny do szycia. Poza tym nie mam czasu dla bliskich i przyjaciół, ale taki czas, co zrobić.

Póki co spisuję na kartce rzeczy do kupienia przed 29tym listopada: mleczko do opalania, opalacze, chusteczki nawilżające; że nie wspomnę o tym, iż muszę wyciągnąć z szafy ubrania letnie i sandały:) (mobilizator jesienny jak ta lala... wakacje w Afryce:)


---
pierwsze koty za płoty:) pierwsze uszyte na maszynie bibeloty, dużo nauki przede mną.



zasłonki do kuchni, Lena wymyśliła żeby świątecznie wyszyć na nich jeszcze śnieżynki, zrobi się w wolnym czasie:)



Lena czyta przed snem: leeee eeee nyyyyy aaaa
w kolejce do uszycia czekają skrzydła motyla na ramiona Leny i zasłonki w misie do pokoju zielonego:)