piątek, 28 lutego 2003

dżizuskrajst

Krzysztof Wielicki podjął decyzję o zakończeniu wyprawy. Ostatnie wydarzenia pokazały, że tylko on i Denis Urubko zdolni są zaatakować szczyt. Zdaniem kierownika ekspedycji próba wejścia na K2 w tej chwili świadczyłaby o braku odpowiedzialności.

- powyłam się jak bóbr, ale wrócą tam cholera wrócą!!!!!

Nic mnie dziś nie pocieszy nawet 26 dniowy urlop na 2003rok, ani to że jestem już wolna ani to że nareszcie potańczę wieczorem ani nic innego, dzwonię do Zielonej ta dopiero się zmartwi!!!!
Maksymalnie wkurwiają mnie te komentarze debilów, którzy nic a nic nie wiedzą nie rozumieją i nie mają zielonego pojęcia co to jest ALPINIZM!!!!

UKŁONY PRZED WIELICKIM!!!!!

środa, 26 lutego 2003

k2

nieźle właściwie to zostali mistrzowie

a moje 6 km wieczorem?

lepsze jutro było wczoraj

mój słomiany zapał mnie kiedyś zgubi totalnie tylko wtedy na płacz to już będzie za późno

wtorek, 25 lutego 2003

przed snem

Wkrótce po narodzinach braciszka mała Sachi poprosiła rodziców, by pozwolili jej pozostać sam na sam z bobasem. Rodzice obawiali się, że dziewczynka, jak większość czterolatków, czuje się zazdrosna i może uderzyć lub wytarmosić maleństwo, toteż się nie zgodzili. Sachi jednak nie okazywała najmniejszych oznak zawiści. Opiekowała się czule niemowlakiem, a jej nalegania, by pozostawiono ją samą z braciszkiem nasiliły się. Rodzice postanowili więc pozwolić jej z nim zostać. Wniebowzięta z radości udała się zaraz do pokoju brata i zamknęła za sobą drzwi. Uchyliły się jednak troszeczkę - dość, by zaintrygowani rodzice mogli zajrzeć do środka i podsłuchać. Zobaczyli, jak Sachi podchodzi cichutko do łóżeczka brata, nachyla się nisko nad jego twarzyczką i szepcze: - Malutki, powiedz mi, jak pachnie Bóg. Zaczynam zapominać...Dan Millman

zaklęci

tak się ostatnio zdarza, że piszę piszę i nie chce się to to pojawić na blogu, cóż siły wyższe...albo coś tam, na etapie Mastertona jestem Na stopniach świetlistego domu wariatów słyszę, jak brodaty dzwon wstrząsa trawnikiem lasu w podzwonnym dla mego świata.
Zielona dziś dzwoniła a mnie jak zwykle ostatnio - nie było, cholera no!
Ale poszłam w inny wymiar, Aneta przyjęła pod dach, zaparzyła uesowskiej kawy, ciacho upiekła, zasłuchane po uszy Martyną Jakubowicz i Grzesiem Turnauem - wspominały stare baby stare czasy... ech było sobie życie... bo u Anety to jeszcze świąteczny wystrój, tzn. taki bożonarodzeniowy - i tak jakośdziwnie ciepło się poczułam a jutro jadę po prezenty

jadę na antybiotykach 300mg trzy razy dziennie tego cholerstwa i po woli dziś znaki po drodzę troszkę się rozmywały, nie mówiąc o spowolnionej reakcji ale czy ja się gdzieś spieszę? no nie! tylko parę osłów trąbiło a ja tego nie cierpię, moje auto, moje zdrowie, moje prawo jechać jak mi się podoba - nawet 40 na godz.

cóż za uroczy wtorek

Boska na seminarium więc jest bosko. Wojciech na interwencji zbrojnej, a to po wczorajszej GIJane tak mi się wszystko kojarzy...
Monia wpadła na kawę, ta to ma szczęście - trzech takich boskich facetów no jeden bardziej kochany od drugiego i już zrobiłyśmy sobie salonik kawowy a tu nici - kontrola. Udało się.

Po wczorajszym liście od Zielonej to mi się tak jakoś wiosennie zrobiło, Osobisty w delegacji więc wolność w pełni (Boże, nie czytaj tego), wczorajszy rowerek zaliczony i w ogóle jest pięknie. Że słodzę ? Nic podobnego, tylko jakoś tak na wiosnę to wszystko wygląda inaczej. Nagadałam wczoraj Dyziowi o snach i aż mi teraz głupio mam nadzieje że nie uzna mnie za wariatkę a jeśli nawr to przeciez można marzyć sobie o szczytach no nie?

poniedziałek, 24 lutego 2003

sie zdenerwowałam

bo taką notkę miałam o Zielonej że list że joga że Donal że niebo i że sny o panu magistrze i Matternhornie i o opowiadaniu snów Wojciechowi, a potem te plany o domku w górach jak Zielona wróci o śwince pod szczytem i zgubionej torebce schizy bałamucie a idę sobie... rozdrażniłam się lekkawo aż mnie trzęsie

i po starchu

pogrzmiało, pogrzmiało i po strachu, zrobiono ze mnie sierotkę Marysię - co to najwięcej pretensji o wszystko miała i że niegrzeczne dziewczynki nie umieją współpracować i w ogóle
i znowu szara rzeczywistość - OGÓLNY ROZPIŹDZIEL TU MAMY I JUŻ!!!

a swoją drogą mam gdzieś to towarzystwo choć przebywam tu 8 godzin

niedziela, 23 lutego 2003

siesta

to była siesta! dzień dobry

po porannych zmaganiach się ze łzami w oczach z przypadłością, gorączką itp. po garści proszków przeciwbólowych usnęłyśmy z Ćmą około południa i teraz nareszcie dochodzimy do siebie... to jeszcze raz dzień dobry całemu światu!

wspominałam już o szpitalnym domu...

a tak nieźle było jeszcze wczoraj

teraz herbatka koniecznie zielona, sernik - obstał od wczoraj (wow!), stos gazet i siesta trójkowa, gorączka nie spada ale śmichy-chichy nas powoli ogarniają no i Kocięta mają wpaść, jest dobrze poważnie dobrze!

Z rozmyślań niedzielnych usłyszanych nad ranem w samochodzie:
bogaty ma wielu znajomych a tylko szczęśliwy paru przyjaciół! całuję Zieloną Ukochaną

czwartek, 20 lutego 2003

aha

w domu szpital, tylko ja twardo trzymam fason, szałwia z rumiankiem na kolację cebula i czosnek... a w nocy będę świecić hihihi

bukartyk

chmury na niebie leniwe
trawa kołysze się sennie
ja nie należę do ciebie
ty nie zależysz ode mnie


... że piszę nie wiadomo oczym? chyba na tym to polega! chyba!

od wczoraj to już nic nie jest pewne
nic

mam plan na weekend czy się uda nie wiem, czy ja zawsze żyję od sb. do sb.?
oki chłopaki dziś czekająna mecz a ja na wiosnę

środa, 19 lutego 2003

śródtydzień

„Wszędzie wokół biją serca, ale usłyszeć je można pojedynczo, kiedy się przyłoży ucho. Każde uderzenie, to jedno więcej w historii i jedno mniej do końca: bum-bum, bum-bum. Słuchaj, póki możesz, bo bez słyszenia żaden pies już nie zaszczeka, śpiewak niczego nie zaśpiewa, serce nie zabije, ciało nie zatańczy. Trzeba by kości nauczyć słuchania, tak by mogły same dalej tańczyć taniec.” Tomek Sikorski

pomijając wszystko co wokół się dzieje zachciało mi się jakiegoś koncertu czy cóś... mam dość już tego zamieszania wokół polityki socjalnej, pomocy społecznej, pogotowia opiekuńczego itp.itp.itp.

a kto mnie pomoże?

nikt?

oki, wcale się nie obrażę

nowy bootleg Pearl Jamu, ncm!

KINGA? TY ŻYJESZ?

wtorek, 18 lutego 2003

jeszcze godzinka

opieprzam się dzis maksymalnie, odebrałam zdjęcia - sa takie sobie! za godzinę będę wolna...

pozdrowienia dla Marka G. hihihi - to apropos Dyzia - naszego zaspanego urzędasa, Co Ty tam robisz Wojciech???

poniedziałek, 17 lutego 2003

mroźny poranek

może ja rano będę tu pisać, wtedy wszystko jakoś szybciej chodzi - i komputer, i internet, i rozum, i ... wielki ziew!

4 osoby na chorobowym to u nas już tragedia, zobaczymy co Boska powie?

śniło mi się dziś że tańczę na środku krakowskiego rynku - dobrze, że pojawiły się znane twarze bo inaczej a i Nicole widziałam ... Boże, kupe czasu, chyba czas najwyższy odwiedzić starych przyjaciół!

czekam na zdjęcia, a w najbliższy weekend atakujemy Szrenicę, a może by tak spać w Samotni? byleby zdążyć na 20:00 do Rybnika na koncert Turnaua i Janusza Radka... to miłego dnia życzę, Katja co tak cicho?

irish blessing

Właściwie to po co Ona tam siedzi, płacze, co jakiś czas ktoś kogoś kabluje i wraca do kraju; że niby cel jest wielki? A do dupy z celem, tu nie cel uświęca środki nie kosztem własnego zdrowia, bezpieczeństwa, szacunku do samej siebie... cholera no !!! jeszcze jeden taki list... z nerwów najadłam się jakiś mandarynek i marchwi, zapiłam sokiem porzeczkowym ... nowy massive... lektura Bułhakowa... tak czy siak autorytet pozostaje niezburzony!

czy ktoś ma pomysł na temat pracy mgr? moją szlag trafił!!! i nawet się cieszę... mówiłam, że na starość to człowiek głupieje...

not about us

Genesis z płyty Calling all stations już został hymnem wyjazdu...

przyszedł sobie list od Zielonej Ukochanej - postawiłam go na biurku i ćwiczę silna wolę... i tak poczytam go ze dwadzieścia razy

chłopaki czy Wy z jednego kompa jedziecie?

poweekendowo

było cudnie

Pilsko zaliczone, Hala Miziowa zjeżdżona... Michu dzięki za deskę... no i kierowanie bo sama to ledwo co widziałam, ostatnio jakoś słabo widzę, ale po 7 latach jazdy samochodem zatrzymała mnie policja - rutynowa kontrola a mnie ogarnął taki strach, że zapomniałam gdzie są światła postojowe - idiotka!

i miód pitny też pierwszy raz piłam, jakieś same inicjcje w ten weekend, Ćma pierwszej nocy spała w polarze czapce i szaliku mnie śpiwór lekko spalił się nad piecem ogólnie zima na całego cudnie cudnie cudnie

czy ktoś chce coś dodać? nie ma to jak fizyczny odpoczynek!

i tak najlepszy jest KOt - ten jak już coś wymyśli to posikani wszyscy dookoła, Sebuś za to chodził obrażony że niby prysznic miał być a nie ma - no to rzekę mu zaproponowałam - w końcu tylko srednio była zamarznięta!!!
ech... Ci ludzie z miasta Krakowa!

czwartek, 13 lutego 2003

ufff...

działa serwer niemożliwe!

poniżej rozpoczynam mały cykl wierszy … poczytać i poczekać do końca cyklu…

w Przekroju czytam wywiad z Bartkiem Prokopowiczem operatorem filmowych, który właśnie zrezygnował z wyprawy na K2 – hahaha- nie żebym była wredna i nie wierzyła w możliwości chłopców operatorów ale przewidziałam to wcześniej – przecież oni nawet w 50% nie zdawali sobie sprawy jak tam jest –„moje K2 jest zupełnie gdzie indziej; ja dla mojej pasji i zawodu, i tego, o czym marzę, jestem w stanie naprawdę dużo znieść, ale nie chcę umierać za czyjąś pasję” – tak, wraz z Bartkiem ekipę opuściło jeszcze dwóch innych filmowców… i trzymać mi kciuki za resztę!!! Uszanowania dla Jacka Telera!

… a życie toczy się dalej, wczoraj wpadłam na pomysł posprzątania sobie w życiu, w organizmie, w komputerze, w snach (tego chyba nie zmienię), w pokoju chociaż…

„O miłości i Bogu - różnie” Martin Eden (cykl)

WSTĘP
Bo cóż jest ważniejszego
W życiu
Od miłości
I Boga
Nawet jeśli
Nie istnieją

BO MIŁOŚĆ JEST JAK ŚLINA WILGOTNĄ
Ja ciągły sopel lodu
Ja śnieg ulepiony w bałwana
Z marchwią w duszy
Zamarznięta wszędobylska wartkość
Bystrego niegdyś nurtu
Czekam
Czekam
Czas mija
Już kwadrans po wieczności
Przyjdź
Dotknij mnie swoim uśmiechem
Promieniem
I ucałuj
I bądź ciepła
I ogrzej
I powiedz witaj
Tak dobrze
Ej odtajeć
Spłynąć powoli
Wreszcie ziścić sen o ciekłości
Znów wciskać się w każdą szczelinę
Wdrążać się kropla po kropli
Krążyć wirować kochać
By zawrzeć zakipieć z rozkoszy
Zbliżyć się zetknąć połączyć
W jedność całość
O tak znów dobrze
I umrzeć
Ty zgasnąć
Ja wyparować
To z nas narodzi się deszcz
Więc czekam
Czas mija
To nie wieczność była
To kwadrans

- a życie toczy się dalej, wczorajsze urodziny Katji należały do wyjątkowo przyjemnych, zawsze cieszy mnie fakt jak ludzie potrafią odbierać na tych samych falach, zwykłe to a takie niezwykłe... Dzięki! To jak w końcu: Ezechiel, Eustachy, Elzak??? O czapkę proszę jeszcze przed końcem zimy.

A Franio miał też wczoraj swoje urodzinki, padam na kolana przed Mistrzem!

jakoś tak szybko ostatnio żyję, Osobisty stwierdził dziś przez telefon, ze żyjemy tak jakby nas ktoś listem gończym poszukiwał... co ja Ci mogę odpowiedzieć: no tęsknię i już!

ale już jutro ogólnorodzinny wyjazd do Rycerki hi hi hi ciekawe kto prowadzi do Korbielowa w sobotę? Michu tylko nie marudź, ja piję

dobra chce jutro

koniec

poniedziałek, 10 lutego 2003

photo

zapomniałabym ,Jabol zdjęcia robił... to o nie proszę, mogą być drogą elektroniczną żeby nie urazić... hi hi hi

irish?

Ok., to skończył mi się weekend, było miło bardzo nawet, tylko głowa ciężka od alkoholu, od muzyki, od nadmiaru wrażeń, od... nowych informacji cikawę no...

Wczoraj miało miejsce preludium do obchodów pięciolecia ukończenia ogólniaka, kochanie było zobaczyć te mordy jedne, Domini tryskająca szczęściem, Gabi obleśnie kłamliwie zdziwiona wiadomością o ślubie my sister (hihihi), Aga jak zwykle najkochańsza obok Katji i Angeli – bo te to znają realia a nie jakieś cyrki... , Biszop jak zwykle stanowczy – tego gościa to ja poważam maksymalnie, Czechu jaki jest każdy widzi – nigdy złego słowa nie powiedziałam i nie powiem na temat najlepszego sąsiada (nawet jak napierdzielał się ze mnie, po tym jak dałam Mu do rozszyfrowania fragment listu do Agi), Mączyńscy zjawili się pod koniec – Rafał i ogólnoświatowy kurs barmanów (sic!), Haniuta – ten róg z tablo to pasuje jej jak ulał, Przemo – ślub w sierpniu! (ncm), Stachu jak zwykle niby wszystko jarzy tylko czemu ta Martunia go zostawiła? no ja wiem! Elvis jaki był wkurwiający takim pozostał, tylko wyrósł podobno – tak rzekła Radecka- Malejka (od niemca), za to Damian a`la Katharsis – dredy na główce – a swego czasu Stivensa słuchał (dziki śmiech mnie ogarnia jak to ludzie się zmieniają), wymiana zdjęć pociech tj. Julki i Szymona, tak, proszę państwa inny świat, inny... i nie żeby nie było fajnie bo dzika tęsknota za liceum mnie ogarnęła ale to już jest inny świat... Zielona Ukochana miała by ubaw, bo tylu ich tam było a ja bez z Zielonej, Jacka i Wojciecha to jakoś tam obco się czułam, samotnie... 9 maj 19:00 – znowu będę sama bo Zielona wraca w sierpniu, Jacek wróci z Argentyny ale w tym czasie to będą już z Wojtkiem w Peru... nie no będę bawić się wyśmienicie – moja rodzicielka twierdzi, że jak uprę się już na kogoś to widzę w nim boga? I don`t know!

Dzisiejszy koncert na dwie gitary w domu brata rozpoczął się ok. południa i trwa nadal, z przyczyn wyczerpania organizmu ... jestem już w moim azylu i nie ruszać mnie stąd bo zagryzę.

Brat poczęstował białą herbatą matte, czy to coś od Matternhornu? Bo jak tak, to się piszę. Marzenia, jackowa forma głupka-optymisty i wszystko jasne!

Take me to the river ...

niedziela, 9 lutego 2003

urodziny Ćmy

wszystkiego naj dla najukochańszej rodzinnej maskotki nullkartka

tak, nagadałyśmy się z Katją wczoraj do bólu, streściłam Jej po krótce całe ostatnie cztery miesiące - doszłyśmy do wniosku, że normalnych ludzi w naszej orbicie jest zdecydowanie za mało...

a dziś to preludium do obchodów 5-cio lecia hi hi hi już mi się chce śmiać ale pójdziemy, zobaczymy...

kurcze Zielona Ukochana - na serio współczuję takiej rodziny, chce mi się tylko kląć...

dobra rozpoczynamy zabawę urodzinową!!!

sobota, 8 lutego 2003

a taka sobie sobota-robota

głupio, że biera mnie na pisanie wtedy jak sprzątam, gotuje albo po prostu nie mam pod ręką kartki, klawiatury czy tam whatever, tyle wtedy mam do powiedzenia...

męczymy od rana z Ćmą muzykę do Shreka, wiem to dawno było ale jak Jabol wtedy przywiózł MP3 to wydawał mi się śmieszna a teraz... sprzątamy i szalejemy przy niej

o knigach troszkę chcę, bo to one czasem po prostu mnie wybierają a nie ja je, swego czasu takimi perełkami były pozycje Coelha, a teraz po przeczytaniu w Przekroju, że to pustka jakaś i w ogóle, to troszkę się i z tym zgadzam ale i tak "Piedra" swego czasu uratowała mi życie i nadała jakiś dziwny sens i dała takiego kopa, że ho!!! obecnie męczę "Maga" co to go pod choinką znalazłam, że też przyjaciel Karol z Warszawy wie co sięczyta, albo tam sięto czyta? nie wiem? bo czytam Groo - Mag, czytam mojego guru photo bArt`a - też było o Magu - jakiś zbieg okoliczności? czy co? - fajnie sięmacie w tej Wawie...

w związku z tym, że wczoraj Zbigniew S. zapił niemożliwie dziś nici z Krakowa i magia Seattle prysła (i tak kiedyś tego gościa zabiję) za to w pn. koncert na dwie gitary i tylko i wyłącznie Pearl Jam i koniec amen dobranoc (wróciłam parę godzin temu)

to jak Katja o której dzisiaj? w Gabi??? znowu nic nie usłyszymy...

piątek, 7 lutego 2003

ups...

czytam wiadomości z gg, przeglądam mail`e z dnia dzisiejszego, odebrałam parę telefonów - i co najogólniej można rzecz - wkurw total - sory za wyrażenie - też to mam

no starzy, nie dajmy się!!!

zawsze ten sam scenariusz ostatnich minut piątku

NIKT nie jest w stanie zababrać mojego szczęścia swoimi podłościami głupotą wrednością itp.

ufff... dwa dni radości

okocim & żywiec = my friends na teraz

a jutro... wybrałam jednak to co kocham jest takie miasto na S. w Stanach i jutro będzie namiastka tegoż miasta... jak słowo daję upiję się i zapomnę o wszystkim

"Jeżeli nam sięuda to, cośmy zamierzyli i wszystkie słońca które wyhodowaliśmy w doniczkach naszych kameralnych rozmów i zaściankowych umysłów rozświetlą szeroki widnokrąg i nie będziemy musieli mówić że jesteśmy geniuszami bo inni powiedzą to za nas i aureole tęczowe aureole ...ech szkoda gadać panowie jeżeli to sięuda to zalejemy się jak jasna cholera." AB

czwartek, 6 lutego 2003

brojan

no nareszcie Sebastian skończył stronę Brojana - całkiem całkiem... te zdjęcia... pamiętna sesja, fajnie było wtedy... http://80.55.133.86/brojan/index.html - jak ktoś chce rzucić okiem, tylko nas w barze nie ma a to czemu, że niby zła reklama dla hotelu?

meddle

jestem... jak słup pychy dzisiaj... czasem tak właśnie mam jak pomagam innym a inni tego nie doceniają, wybaczam ale nie zapominam - jak prawdziwy Lew - tak twierdzi Aneta, ok koniec narzekań, jadę sobie na łyżwy to wszystko minie

Meddle Pink Folyd`ów dziś na resztę nocy

w niedzielę dziwne spotkanie mnie czeka, to już 5 lat!?

Franki dziś w Rycerce, a my? jeszcze całe 8 dni...

czy ktos ma ochotę jutro potańczyć? bo ja bardzo!

środa, 5 lutego 2003

pani Czerwińska

że niby Wojciech nic nie wie o takowym filmie bo Jackowi się coś pochrzaniło to ja wobec tego dalej opłakuje nici z moich planów - marzeń czy whatever...

to jak ponawiam konkurs na zgadnięcie skrótu stula skrzynia dobrej wódki temu kto będzie najbliżej tylko Zielona nie podpowiadaj

oki wracam do "Mag`a"

"Przypadki pani Ani"

dostałam namiary od jacka że film ten pomaga wyjść z różnych dziwnych stanów... zwłaszcza jak marzenia się nie spełniają albo cele oddalają... więc proszę Cię o ten film!

a charakter głupka-optymisty bardzo mi pasuje, zaczynam siędopiero tego uczyć, bo właśnie taka postawa do dzisiejszych chorych czasów pasuje jak ulał.. ulał olał to wszystko

tak tak prawdziwe marzenia spełniają się zawsze, no prawie zawsze

i co ja bym bez pana Filozofa w tej mojej fabryce zrobiła? pewnie nic, ale uczę się twardo...

wtorek, 4 lutego 2003

miód pitny i czyżowicki las

właśnie ... cóż więcej, nic to nic, tylko freaks Live tysiąc razy wysłuchane

brand new day

jak kocięta przyjdą i jeszcze z Mysią sikającą po wszystkich kątach przyjdą to zawsze jest wesoło i cały smutek mija bo dziś Kocięta znaczy się my sister & szwagier mają pierwszą miesięczną rocznicę ... i po miesiącu miodowym... tak, oby szarość nie wracała nigdy hihihi ... ok czas na kino domowe

Zielona trzymaj się! Ciągle pamiętam!

mezzanine

jak popadam w skrajność to robię rzeczy typu przekłuwanie uszu w kolejnych wolnych miejscach małżowiny... ale nie o tym miało być bo w sumie to tchórz ze mnie i Zielona Ukochana by się uśmiała chociaż dziś wcale mi akurat nie do śmiechu po przeczytaniu listu Zielonej Ukochanej ech... życie ... no tak jest Siostro i nic nie poradzisz na te całe bagno!!! napisałam w związku z tym do jacka co to jutro do Argentyny może co pomoże a jak nie to damy se radę słyszysz damy! massive atack jest dobry w tym momencie idealny a jutro znowu sajgon chciałabym tak choć raz położyć się i nie myśleć o fabryce cholera no! Strugackich polecam - wielkie dzięki Sebastianowi!

pomost

a kto to wie jak to działa? - tak z rana szukanie dokumentów umów sieci itp że też nigdy nie ma spokojnego wtorkowego poranka życzę innym milszego dnia!

poniedziałek, 3 lutego 2003

tam gdzie nie sięga wzrok

całkiem miły poniedziałek tyle,że jak mam dobry poniedziałek to piątek kończę wykończeniem nerwowym, zobaczymy... póki co jest dobrze, chociaż w gabi zimno jak cholera i grają nie wiadomo co i piwo już nie takie jak zawsze to sentyment pozostaje sentymentem no tak Wojciech to nie była wasza knajpa te pięć lat różnicy robi swoje co? ale dzięki za herbatę z 50-tką czegoś nalewkę przypominającego, zibi no kończ tą sesję i zacznij mi pomagać plizzzzz...

a Jacek w czwartek jedzie do Argentyny!!!!

Jezu, też chce bardzo bardzo...

AMJ

gdyby nie dzisiejszy poranny głos Anny i Pat`a pewnie bym nic już więcej nie zrobiła a tak to proszę XP w pracy zainstalowałam i w ogóle wszystko działa dziwne to jak na początek tygodnia... byle do 15:30!

niedziela, 2 lutego 2003

i po spacerze

było miło biało i zimno, a tak jakoś melancholijnie teraz, nic tylko zieloną senchę koktajl azjatycki zaserwować, evę c. w eter załączyć, niech osładza czas, lektura Kempisa i ... więcej nic do szczęścia na ten czas

Katja, tylko nie śmiej się ok?! Artystko pomóż co by tu poprawić!

niedziela jak z bajki

obiecałam sobie wstać o 7:00 po to żeby zobaczyć po raz pierwszy mojego bloga wcale a wcale mi się nie podoba ale ... to się zmieni... tylko potrzebuję czasu.. i podręcznika do HTML, ale to już CZechu podobno załatwi (trzymam za słowo) pobudka o 11:15 była całkiem miła tymbardziej, że w perspektywie znowu tydzień bez większego snu, tak właściwie to jestem tu dzięki sobie samej ale też dzięki temu że maniakalnie uwielbiam pisać i czytać czytać czytać... pozdrawiam wszystkich czytających no i Kociaków pozdrawiam choć Oni pewnie teraz zajadają się moim ciastem... tęsknię za Rycerką, jeszcze 14 dni...

sobota, 1 lutego 2003

i am mine

jestem tylko co ja tu robię a takie mała obiecana sprawa strach mnie obleciał ale niech jest... no to witam i od razu dziękuję Kociakom!