piątek, 27 kwietnia 2007

27-04-2007r. początek...

Tygodnia dwudziestego drugiego.

Skóra jest coraz mniej przezroczysta. Rosną rzęsy. Powstają białe ciałka krwi, które odgrywają najważniejszą rolę w zwalczaniu infekcji. Wątroba rozkłada bilirubinę (czerwonopomarańczowy barwnik) powstającą w czasie rozpadu czerwonych ciałek krwi. Czerwone ciałka we krwi płodu żyją znacznie krócej, dlatego w jego organizmie jest bardzo dużo bilirubiny. Dziecko nie jest w stanie jej przetworzyć, dlatego część oddaje matce przez łożysko, żeby bilirubina została rozłożona przez jej wątrobę.
Dziecko ma wysokie czoło, spiczastą brodę, miedzy nosem a wargą górną zaczyna się uwidaczniać pionowa bruzda. Ostateczny kształt mają już małżowiny uszne. Wzmacniają się mięśnie karku, więc dziecko prosto trzyma głowę.
Mogłabyś zmierzyć malucha typową linijką: ma 19 cm długości i waży 350g – tyle co trzy gruszki.


czasoprzestrzeń

jak zwykle Groszek budzi mnie o szóstej rano, zwlekam się z łóżka do łazienki; za oknem jasno więc budzenie się prostsze. ta sama czynność wykonywana w nocy wygląda inaczej. głowa śpi, mózg śpi, wlecze się ciało, ciężar na brzuchu, odruchowo go podtrzymuje żeby Groch nie wypłynął za wcześnie. boli kręgosłup i zazwyczaj przez pierwsze sekundy chce mi się płakać. potem chodzę po mieszkaniu, wsłuchuję się w zegary i śpiącego męża. największy spokój jaki można osiągnąć jest w nocy, na balkonowym krześle w kuchni pod oknem. ciąża to w ogóle schizofreniczny stan. myślę za siebie i za dziecko. nie chce mi się wyjść na spacer ale zmuszam się żeby dotlenić Grocha, nie lubię mleka ale wlewam go do porannej kawy, no i mówię ostatnio częściej do siebie samej i do brzucha. zwłaszcza w momentach, w których czuję się do bólu samotnie. na spacerze rzepakowym wczoraj późnym wieczorem opowiadałam o tym jak było parę lat temu, jak bolały i bolą nadal (a myślałam naiwnie, że już nie) słowa usłyszane wtedy. i teraz gdy nadwrażliwe ucho dwupaku słyszy coś podobnego, to milion flashbacków przed oczami i w głowie, otwieranie blizn z których wyciekają łzy; trwała świadomość, że jest się nikim, ani pięknym ani mądrym. potem Groch mi odpowiada lekkim motylkiem, gładzi delikatnie ściany macicy, daje do zrozumienia, że jest i że tego nie da się już zmienić. słońce zachodzi za rzepakowe pole, skowronki ćwierkają zaciekle, sikorki nisko nad kwiatami rzepaku wtapiają się kolorystycznie. pękam na milion kawałków czułości. pękam z miłości do ojca mojego dziecka. z miłości do Groszka. czy moja Kruszynka już śni? czy jest Jej tam dobrze? Jeremiaszu jesteś radosny? Leno jesteś spokojna? dziś do auta trzeba zapakować Mozarta, jego liczne dźwięki niech chociaż na chwilę dotrą do zwiniętego malutkiego uszka. niech sprawią, że nasze dziecko nie będzie takim cholerykiem jak my. w najbliższym czasie obiecałam sobie wejść wreszcie do sklepu dziecięcego i kupić misia, który będzie miał w oczach to “coś”. może znajdę brata czerwonego bez oka z dzieciństwa.
brakuje mi już ciuchów w które się mieszczę. nieśmiało przeglądam kupkę z ciężarówkami. jest sukienka, przymierzam, matko! przecież bym ją przegapiła, jest idealna. uwypukla brzuszek, wyjdę w niej heliotropicznie do słońca.
dziś odpoczywam po południu od pisania, jadę do znajomej sprzed lat do ogrodu i zieleni. czasoprzestrzeń rozkłada się na to co było przed ciążą, co jest teraz i co będzie po urodzeniu Groszka. kocham Cię moja Kruszynko! tak bardzo Cię kocham!


9646312__mg_0113.jpg

czwartek, 26 kwietnia 2007

piwnicznie...

27.04 -godz. 18.30 Msza św. w Bazylice Mariackiej w X Rocznicę śmierci PIOTRA SKRZYNECKIEGO

---------------------

Czesław Miłosz Jan Nowicki Andrzej Sikorowski Zbigniew Preisner "GŁOSY"

4. Piotr

--------------------

z pozdrowieniami dla Dominiki B. z podziękowaniem, że kiedyś tam zabrała mnie do Piwnicy i to wspomnienie zostanie na długo w duszy w głowie...

-------------------


Wiosna radosna
Jak sosna tak prosta
Rozpustna zaczepna okrutna
Kwitnąca dysząca
I w pąkach w zającach
I w zwierzu w roślinie
Pęcznieje coś pilnie
Wybucha jak tchnienie
I znika marzenie

Drożdże w słojach bulgocą
Jabłeczniki ściany złocą
Ciemną nocą diabły psocą
Czarne koty się okocą
Gospodynie na pierzynie
Pocą sie, nie wiedzą po co

Wiosna radosna
Jak sosna tak prosta
Rozpustna zaczepna okrutna
Kwitnąca dysząca
I w pąkach w zającach
I w zwierzu w roślinie
Pęcznieje coś pilnie
Wybucha jak tchnienie
I znika marzenie


(słowa: Wiesław Dymny)

środa, 25 kwietnia 2007

rzepakowo

za balkonem rozciąga się dywan przeżółtego pachnącego rzepaku. najchętniej weszłabym w sam środek tego świata.

wtorek, 24 kwietnia 2007

początki tygodnia bywają trudne

niedziela nas lekko zdegustowała. stał sobie śliczny domek, żółty i bajkowy. z zewnątrz i z obserwacji siedzącego w samochodzie. bliżej już koszmar, w środku klepisko. brak słów. potem długo w noc leżę i nie umiem zasnąć, myślę o abstrakcyjnych sprawch, wyobrażam sobie milowe stany. usypiam jak pierwsze światła zapalają się w oknach ludzi o pobudce piątej nad ranem. jeszcze jakieś pare miesięcy mam możliwość spacerowania do południa w słońcu, ciszy i szumie wody. możliwość wybrania sobie miejsca w kinie, gdyż o 13tej jestem jedynym widzem (tydzień temu myślałam, że mi filmu nie puszczą). po skończonej popołudniowo-wieczornej pracy siedzę na ławce, jem czekoladowe ciasto, jest mi smutno, samotnie i sennie.

piątek, 20 kwietnia 2007

20.04.2007r. początek...

Tygodnia dwudziestego pierwszego.

Teraz na koniec piątego miesiąca ciąży, płód ma regularny rozkład doby: porę snu i porę kopania. Dziecko tańczy w worku owodniowym – obraca się wokół własnej osi, kołysze biodrami, zgina nogi i ręce, porusza palcami, gładzi się po buzi. Dzięki tym ćwiczeniom i ewolucjom usprawnia mięśnie i zmysł równowagi. Przewód pokarmowy jest już na tyle dojrzały, że połykany przez dziecko płyn owodniowy wchłania się przez jelita do krwi. Przetwarza się więc już połykany płyn owodniowy. Pod koniec ciąży dziecko pochłania codziennie trzy szklanki płynu (750ml).
Zaczyna się rozwijać system odpornościowy. Dziecko ma długość dużego banana i wagę dwóch nektarynek.


wczoraj było istne szaleństwo brzuszne mojego dziecka. może wizyta u lekarza i w fabryce i u przyszłej babci i u kuzynki tak wpłynęły na taniec Grocha. a może męcząca czkawka trwająca od rana do wieczora powtarzająca się regularnie co 2 godziny. jeśli to ma rozwijać juniora to miło jest poczuć delikatne rytmiczne ruchy. tęsknię za tym żeby choć na chwilę móc go zobaczyć. a najbliższe usg nie wiem kiedy.

czwartek, 19 kwietnia 2007

czwartkowo

wiecie jak niesamowicie smakuje zupa pieczarkowa w małej kuchni daleko stąd i jak niesamowicie słucha się jak on opowiada ze łzami w oczach o tori amos i jak potem wracam autem do domu i jak dziś męczę się cholernie z czwartym rozdziałem pocieszając się krówkami i kaszą manną z sokiem żurawionowym

to było przedwczoraj a do wczoraj też męczyła mnie chandra. okropna duża wściekła i zła. dawno tak nie bałam się samej siebie. do tego roztargnienia i rozkojarzenia tak jakby faktycznie natura znieczulała w ten sposób rozsądek robiąc miejsce na instynkt macierzyński.

aż wreszcie mogłam wtopić się stęskniona w ciało które ubóstwiam, poczuć silne ramiona i zawiesić się na nich. oplatać biodrami i kołysać dowoli w rytm tantry miłosnej.

a dziś odbieram wyniki z cytologii, mówię lekarzowi że to chyba dobrze że jedynka. on na to - to nie jest dobrze, to jest bardzo dobrze, rzadko zdarza się taki wynik u kobiety w ciąży. ogólnie wizyta miła z komplementami i wogóle. posłuchanie bicie serca Grocha jest spełnieniem maluczkich dzisiejszych marzeń. i wychodzę lekka w sukience zwiewnej biegnę do domu ugotować kaszę mannę... mniam.

środa, 18 kwietnia 2007

18 kwietnia 2007

DO ZOBACZENIA W 2012 ROKU NA MISTRZOSTWACH EUROPY W PIŁCE NOŻNEJ GDZIE Z MOIM TATĄ I GROCHEM PÓJDZIEMY NA CHOĆBY JEDEN MECZ BO W POLSCE!

się wzruszyłam ja stary kibic piłkarski

wtorek, 17 kwietnia 2007

taki sobie wtorek

Dolores O`Riordan "Ordinary Day" tutaj
Tori Amos "Big Wheel" tutaj
stu stuk w klawiaturę
finiszujemy z trzema pracami
kawy łyk
kartek świst
tak tak stuk puk
ktoś wbija słupy milowe
ktoś inny dzierga wokół tego koronki
nasz/a groch/a miał/a zaplanowaną chwilę
na "uścisk dłoni wszechświata"
powtarzajacego erotyczny uścisk rodziców
coexistentia oppositiorum miłosnego wyznania:
- kocham cię.
- a ja ci tego nie mówię.
muszę uciec w jakąś księgarnię muzyczno-książkową
w celu odzyskania zdrowia psychicznego
koniecznie

poniedziałek, 16 kwietnia 2007

16.04.2007r.

pranie z rana pachnie na słonecznym balkonie. zapodałam french na paznokcie odżywkę na włosy i maskę na twarz. głowa boli niemiłosiernie od kataru. odchorowuje stres. zaraz strzelę dwu-godz. wykład potem do moich dziecków w d.d. a potem posortuje zaległe papiery w stowarzyszeniu. potem pogrzebie w seconds. w poszukiwaniu spodni z brzuchem i potem pójdę do kina z Grochem. pogoda taka, że po raz enty w życiu ustalam priorytety. plejada zachowań i osobowości. morsko zamek trawa środek pola leżakowanie, odpoczęłam 2 godziny psychicznie może. wieczorem "Wielka cisza". łzy mi kapią po policzkach, wstyd mi za moją małość, za brak siebie w sobie. za cały te bałagan i gonitwę, za to że nie zauważam tylu drobiazgów z jakich składa się życie. czy będę egoistyczna jeśli poproszę o takie radosne i cudowne dziecko jakim jest nasza Nadia? po raz enty słyszę tego weekendu - każdą łzę załagodzi i każdy smutek - ono. jak dobrze, że Cię mam Grochu w sobie.

(pół roku już mnie nie ma w fabryce)

piątek, 13 kwietnia 2007

13-04-2007r. początek...

Tygodnia dwudziestego

Połowa ciąży! Dziecko mierzy 14-16 cm i waży około 260g – tyle, ile dojrzałe awokado.
Zaczynają pracować gruczoły łojowe. Wydzielany przez nie łój i martwe komórki naskórka zbierają się w maź płodową, która przypomina swym składem maści lecznicze. W ostatnich tygodniach ciąży maź płodowa razem z meszkiem stopniowo oddziela się od skóry, dlatego dzieci urodzone po terminie mogą mieć tzw. skórę praczki – pofałdowaną wskutek zbyt długiego moczenia. W tej chwili noworodków po porodzie się nie kąpie, bo resztki mazi płodowej działają na ich skórę odżywczo i ochronnie. Zaczynają się formować paznokcie na palcach stóp.


po ostatnich badaniach wiemy, że Groszek ma ok. 18 cm i że waży 392 g. wiemy że chyba raczej to Groszka ale zobaczymy dalej. wiemy, że serduszko bije 140 uderzeń na minutę i że wszystko ok.

świętowaliśmy wczoraj z tatą Grocha ten półmetek. kolacją obfitą tak, że dziś do południa umierałam przez ból brzucha. a co się zmieniło - piersi urosły, brzucha już raczej nie da się wciągnąć, talia znikła zaraz w grudniu. choć nadal nie umiem w to uwierzyć, że dokonuje się we mnie taki cud. raczej nie biegam szaleńczo po sklepach z ciuszkami i nie planuje w co ubiorę juniora w pierwszych minutach po wyjściu ze szpitala. może to jeszcze nie czas na takie słowa ale gdyby ciąża trwała 2 lata też bym się zdecydowała bo czuję się w niej doskonale. no i związek z tatą Grocha nabrał cudnych kolorów. myślę, że jego świadomość, że teraz obecność, wyrozumiałość i wsparcie są bardzo ważne. i jest dobrze. choć obawy i strachy są we mnie i chyba to już nie zniknie nigdy. matczyna miłość?

a jutro słońce Morsko i my...

środa, 11 kwietnia 2007

11-04-2007r.

o siódmej wyruszyłam na badania, z racji korków objazdów i wszystkiego innego na drodze dotarłam na miejsce po 2,5 godzinach. tak. klęłam na czym świat ten stoi prosząc Grocha żeby nie słuchał. ale na korytarzu ok. 30 kobiet-dwupaków. w trakcie czekania miałam na przemian fazy śmiechu i płaczu - czy wszystko ok z juniorem, czy zdrowy, dlaczego tyle tu kobiet w koszulach i szlafrokach i z brzuchami, a jak my skończymy, dlaczego wszystkie kobiety są z potencjalnymi ojcami swych dzieci a my z Grochem sami, a potem właściwie to przecież wszystko w rękach Najwyższego, sobie sama zawsze wszędzie dawałam radę i tutaj też nie potrzebuję niańczenia, ja groch i samochód + wolność i słońce muzyka i Miłość JK, wszystko będzie ok. no i położyliśmy się po 2 godzinach na leżankę. pan doktor posmarował brzuch i jeździł po nim jakieś 20 minut w milczeniu. tysiąc guziczków, przcisków itd. ta cisza była lekcją pokory. w końcu - "malec jest duży jak na swój wiek, rozwój prawidłowy, paluszki, rączki, nóżki, nosek, oczka, uszka, wargunie, wątroba pracuje należycie, jelita, nerki, serce, o widzi pani teraz stuka się w główkę i zastanawia się co my tu za głupoty opowiadamy, o widzi pani teraz za uszkiem się drapie, o i kolanko zgiął czuje pani. ilość wód płodowych prawidłowa co widać po tym jak malec fika sobie śmiało więc nie ma się co martwić, że brzuch mały, zwyczajnie zadbany. główka prawidłowa, szyjka. tylko - niestety malec swe krocze wstydząc się chyba zasłonił pępowiną i tak jąderka nie wystają więc chyba to raczej dziewczynka ale głowy nie dam."
wracałam z płaczem i śmiechem na wierzchu.
mój nasz mały kochany Groszek.
uspokoiłam się.

wtorek, 10 kwietnia 2007

10-04-2007r.

zapłaciłam dziś za dotyk. miło było. ciepłe i delikatne ręce, algi, ampułki, kremy, toniki, ciarki od czubku palców u nóg po włos na środku głowy. masaż twarzy to jedna z najprzyjemniejszych spraw w moim życiu.
wczoraj jak nigdy ucieszyłam się z powrotu do mieszkania. nie żebym marudziła ale żal było mi kończyć wieczór niedzieli wielkanocnej z powodu tego, że wszystko mnie swędziało i denerwowało. koniakowski dom był super a jednak to nie to co nasza pościel, nasz prysznic itd. może to ciąża ciąży w ten sposób. a przecież odpoczęłam, obczytałam się, lekko pojadłam, spacerowałam od kociego po ochodzitą. napstrykałam trochę zdjęć, zachwycałam się żółtymi sikorkami, widokami beskidów. z moim mężem możemy konie kraść na takich wyjazdach. poza tym jedna mnie obserwacja zmartwiła - małżeństwa z dziećmi na oko lat 5-7, zero szacunku względem siebie, odzywki i trakotwanie niczym obcy i wrodzy sobie ludzie. widok takich osób sprawia, że nie umiem pojąć jak można do tego dopuścić! jestem przerażona takim zachowaniem i brzydzę się facetami którzy wstydzą się swojej żony i dzieciaków, i kobietami które drwią ze swoich mężów.
a jutro dwupak czyli stula i groch jadą na badania. trzymać kciuki. muszę napisać, że moje dziecko dość wrażliwe jest na głos taty; wyjątkowo wtedy jest ruchliwe. co mnie jednakowo zadziwia i raduje.

piątek, 6 kwietnia 2007

06.04.2007r. początek

Tygodnia dziewiętnastego

Pierwotny pączek płucny, z którego się rozwiną płuca, kształtuje się w piątym tygodniu ciąży – razem z zaczątkami układu krwionośnego, w ósmym tygodniu rozgałęziają się oskrzela. Teraz płuca są już niemal wykształcone, ale nie umieją jeszcze oddychać. Od tej chwili aż do dnia porodu dziecko będzie się wprawiać w tej umiejętności – będzie wdychać i wydychać wody płodowe, by wzmocnić mięśnie klatki piersiowej. Doskonałym ćwiczeniem dla przepony, czyli mięśnia oddzielającego jamę piersiową od brzusznej, jest czkawka (którą ty odczuwasz jako serię maleńkich wstrząsów). Jeszcze w momencie porodu płuca dziecka wypełnione będą wodami płodowymi, część wypłynie przez nos i usta wyciśnięta skurczami mięśnia macicy, część zostanie wchłonięte przez naczynia krwionośne.
Dziecko mierzy 13-15 cm i waży 200g. Do chwili porodu powiększy masę ciała co najmniej piętnastokrotnie!


Wielki Piątek dzień w którym Bóg opuścił Boga ale czy tak do końca?

w Wielką Środę posłuchałam bicia serca Groszka i trochę mi ulżyło; po 5 godzinach niedzielnego dreptania trochę mnie wystraszył twardy brzuch. ale jest ok. powoli żyję już koniakowskim klimatem. a Wam życzę ... chyba najbardziej poczucia bliskości z tym co święte, cokolwiek to oznacza dla Was! wesołego alleluja!


nieco później:

zajączek dla Nadki, jej uśmiech oczka słowa, mała kochana królewna. jaśminowe kadzidła w mieszkaniu. sałatka żółta w lodówce, świeże wędliny, poporcjowana wołowina z wieprzowiną w zamrażarce, biała kiełbasa, pomalowane jajka, bukszpan w doniczce, daktyle na krzaczku w koszyku od święconki, kydryńskiego i niedźwieckiego muzyka ciszy, telefony kartki smsy, tylko mój najważniejszy człowiek do jutra cały czas w pracy; a jak przyjedzie dziś C. to już właściwie rozpoczynam święta. właściwie w oczach taty przy porannej herbacie to one już są. kocham moją rodzinę. kocham Cię mój mężu.

wtorek, 3 kwietnia 2007

wszystkim tym którzy muzykę mają w sobie...

" w kolorowej sukienczce krząta się (...) to nie jest ptak ona to nie ptak (...) kocham ciebie mówi każdy jej mały ruch. tego dnia gdy ciemność skradnie serce ci, ona w oknie będzie śmiać się lecz przez łzy, rozpuści czarność włosów swych... jako rajski ptak... bo tak chciałeś..."

właściwie chciałam tylko tyle, że bez muzyki bym nie oddychała, nie funkcjonowała, nie rozumiała, nie wybaczała, nie odbierała świata tak jak teraz... kiedy otwieram okno jadąc autem, słońce wpada i wiatr, w głośnikach pearl jam na przemian z ciechowskim z oj da da da... i kayah gdzieś i sting i wtedy takim małym wydaje się człowiek ... a marek zawsze mówił - tylko miłość i muzyka przetrwają w tym świecie...

niedziela, 1 kwietnia 2007

1 kwietnia 2007r.

słońce takie, że człowieka unosi energia do góry. piątkowy wieczór z ludźmi których lubię coraz bardziej i przy których od początku do końca jestem sobą. bardzo Was szanuję moi kochani! sobotnie kino i Labirynt Fauna. a dziś baaa a dziś prawie pięcio godzinny spacer beskidowy stożkowo-kubalonkowy. ze śniegiem lasem i katarem. ale cudnie jest. w aucie trójka w głowie trójka teraz koncert trójkowy wszak to 45 urodziny stacji radiowej, która nie ma sobie równych, która jest w naszym domu od rana do nocy, bez której nie wyobrażam sobie życia!

2 kwietnia
dziś nie sposób zapomnieć o Nim WIELKIM CZŁOWIEKU