sobota, 28 lutego 2004

niebywale lubię soboty takie właśnie

6:00 leżąc w łóżku w myślach poprawiam błędy tego co wczoraj wstukiwałam przez osiem godzin w klawiaturę błędy zawsze są widoczne później jeśli się w ogóle myśli posłałam korygującego maila i przeprosiny
w głowie siedzą mi wczorajsze newsy ile też można dowiedzieć się w ciągu trzygodzinnej rozmowy ile tzw. zakrętów i pokręconych sytuacji – wyrzucić skasować delete delete...
8:00 miały być góry ale plany rozmyte jednym moim sms`em i w zasadzie nie mam już siły na... mantryczne ‘jest dobrze’ i alex parks w dirty pretty words od Zielonej (eva c. jest nie do pobicia w imagine) w paczce przyszła „paris london dachau” w ramach rozluźniających lektur na nowy tydzień wiecznych wakacji obok cortazara oczywiście
10:00 druga kawa rozrzucone gazety artykuł o hongkongu mail magdary z bangkoku tak tak pojedziemy do kenii najpierw jednak może posprzątajmy to co tutaj dobrze opanujmy szacunek do samych siebie i nauczmy się wreszcie siebie chronić
13:00 kapie mi z włosów i nie tylko godzinne posiedzenie w wannie i siedzę przy książkach zastanawiając się czy warto dziś rozpocząć rozdział o mechanizmach obronnych społeczeństwa – kurcze KK jakieś dziwne obciążenie nade mną dziwne tym bardziej że (teksty Laustera w poprzedniej notce) a co Ty właściwie w tym berlinie robisz?
15:00 ostatecznie mam weekend tak? no mam. więc w eterze nadal alex (czy ta pani jest blondynką? ale z mad world i everybody hurts nawet sobie poradziła!) zero nauki zero stresu zero pracy prosto sobie dziś pożyjemy biszkopty w soku porzeczkowym
idziemy na spacer a potem na piwo

i czasu mam zbyt wiele żeby z czasem coś zrobić
więc się z nudów zapijam nic mi więcej nie trzeba
mam wszystko jestem niczym

(robert kasprzycki)

Peter Lauster

„Wyrażaj radość całym sobą, zrezygnuj z samokontroli i opanowania; staraj się przeżywać także negatywne uczucia: złość, rozczarowanie, agresję. Uaktywnienie sfery emocjonalnej przybliży cię do twojego indywidualnego „ja”. Opancerzanie uczuć, sztuczna swoboda, wymuszona samokontrola odsuwają cię od samego siebie, niszczą twoje zdrowie. Opanowanie i swoboda są zaletami tylko wtedy, gdy są autentyczne, a nie gdy steruje nimi rozum, stłumione emocje i napięte mięśnie.”


„Prawda jest taka że społeczeństwo potrzebuje jak największej liczby ludzi uległych, podporządkowanych, stosujących mechanizm unikania.”


„Musimy wyzwolić się spod wpływu zewnętrznej manipulacji i przezwyciężyć samozakłamanie. Musimy przestać bezwolnie ulegać autorytetom, które sterują naszymi zachowaniami. Musimy odnaleźć samych siebie i nie godzić się z gwałtem jaki jest zadawany naszej godności; nie wolno nam naruszać godności bliskich działając pod dyktando autorytetów. Osiągnięcie tego celu wymaga od nas zrozumienia i likwidacji wewnątrzpsychicznego systemu obrony i zakłamania. Niewielka jest nadzieja, że politycy, ludzie biznesu, nauczyciele i inne osoby pełniące nadrzędne funkcje w społeczeństwie podejmą inicjatywę, uaktywnią motywację i opracują programy – dlatego nie można siedzieć z założonymi rękami. Należy samemu poszukać własnej tożsamości i jest to ważny problem socjologiczny, psychologiczny i polityczny, trudny do rozwiązania między innymi przez to, że zła kondycja psychiczna ludności jest dla niektórych wygodna i dlatego pragną taki stan utrzymać. (...) Powinniśmy krytycznie oceniać podsuwane nam ideały i wzory, gdyż „droga do piekła jest wybrukowana dobrymi chęciami”. Brońmy się przed ciągłym ocenianiem i wartościowaniem własnej osoby, zwłaszcza gdy ocena ta jest wykorzystywana do porównywania nas z innymi i wytykania nam naszych błędów. Musimy wreszcie wyrwać się z autoalienacji i wejść na drogę samostanowienia.”

czwartek, 26 lutego 2004

egocentryzm, sentymentalizm, melancholia

Bóg dał mu życie, w którym
skazał go na pracę.
Państwo dało mu pracę, w której
go systematycznie okrada.
Żona dała mu opierdol
za te kilka marych groszy,
na które zapracował.
Jest tak jak powinno być.
Koniec tygodnia.
Dziękując Bogu że dożyłem wracam z pracy
marząc żeby napisać o tym jak jest dobrze, ale gdzie tam!
I dobrze, tak powinno być,
żadnych zasmarkanych mamrotań.
(Krzysztof Jaworski)

środa, 25 lutego 2004

...

„Szalony kto sądzi, że ludzkiego szczęścia trzeba szukać w zaspokajaniu pragnień, przekonany, że dla idących liczy się przede wszystkim dojść do kresu.
A kresu przecież nigdy nie ma"

„To człowiek swoją wyobraźnią stwarza Bieguny, Himalaje i głębie oceanów.
Ciągle jesteśmy dziećmi we Wszechświecie. To, co wydaje się niezmierzone
dziś, staje się standardem w przyszłości. Jak trudno jest odepchnąć się od teraźniejszości, pochylić nad niezliczonymi możliwościami, jakie daje nam życie. Jak trudno jest pokonać bariery świadomości, wyobraźni i uwikłania w codzienność.
Świat nie robi sobie nic z naszych rozterek i cierpień, dał nam to, co akurat miał pod ręką, i tylko od nas samych zależy wybór drogi i tego co chcemy zrobić z naszym życiem. Wszystko co możemy zrobić, to żyć tak, żebyśmy potem nie musieli niczego żałować Wygląda na
to, że świat też nie wie, dokąd iść i co robić, ale trwa, miota się i próbuje. Nie ma celu, ani początku, ani końca. A my jesteśmy tylko jego częścią. Każdy z nas zawiera w sobie nieskończoność, więc dlaczego nie spróbować? Istotą człowieka jest poznanie. Myślę, że łatwo jest dojść na Biegun, wejść na górę jedną czy drugą, trudniej zrozumieć po co,
dlaczego? Jest tylko jedna droga którą trzeba iść. I nie ma sensu pytać: Dlaczego?
Trzeba sobie postawić pytanie: Co dalej? "

poniedziałek, 23 lutego 2004

za oknem minus pięć...

...i tak to toczy się powoli sobie tylko znanym torem, dzisiejszy wieczór z serii tych ‘z ukochanym Siasiem’ mały mistrz w sztruksach i tej koszuli boskość
jestem w stanie istnej permanencji czy mi się to podoba czy nie i tylko edward zza roga śpiewa że tyle skrajnych dawno już przekroczonych i tyle decyzji tak do końca błędnych nie nie nie żałuję niczego zbyt świeże to wszystko żeby żałować
- tematycznie pracowo jestem raczej wybrana do dna, pustkę widzę pustkę ale naładuje akumulatory jak tylko nabiorę pełnego oddechu i to już wkrótce, wiosna kiedyś przyjść musi przecież...

sobota, 21 lutego 2004

...

a w ogóle to tęskni mi się za rudymi połoninami i już
a w ogóle to nie potrafię ściemniać i śmieszą mnie ściemy innych i już
a w ogóle to ... śmieszna rzecz z tym życiem, jeśli zgadzasz się tylko na najlepsze, bardzo często to dostajesz

czwartek, 19 lutego 2004

czułość to siła nabywcza szczęścia

...coś mówi mi że jeszcze wszystko będzie możliwe nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic nie było nim stanie się tak jak gdyby nigdy nic...

wtorek, 17 lutego 2004

całkiem rozlazła notatka wtorkowa

dobra napiszę coś przyziemnego żeby nie było że ktoś w głowie mi siedzi i czyta między wierszami i potem się martwi że źle zinterpretował nic z tych rzeczy nic
przez moment idąc rano do pracy przemknęło mi przez myśl że może by tak jak Młody Adam mieć wszystko gdzieś nic nie odczuwać niczym się nie przejmować nic nic nic
tak się nie da ja wiem ale te parę chwil chytrego pomysłu najpierw mnie ucieszyło a potem dobiło strasznie nic to nie rozmyślam już nad tym tak jak i nie rozmyślam nad tym co było wczoraj przedwczoraj tydzień temu
oki no więc nadal szukam wykładziny szerokiej na 3,5 m nie ma takiej jak Boga kocham nie potrafię takiej znaleźć no nic najwyżej kupię 4m i obetnę trudno poza tym wymyśliłam dużą korkową tablicę i maksymalnie duże zdjęcie Mattiego i słoneczniki wyrzucimy a i ta lampa papierowa pomarańczowa piękna przepiękna - no to kto do magicznego sklepu jedzie? znaczy się ikei? aha i zieleń tak no więc bluszcze koniecznie tak tak żeby nie było że się czepiam to na odczepnego dodam że to na razie plany o!
Zielona śpi na karimacie i martwi się żeby nie spaść no więc w ramach współodczuwania weźmy kupmy Jej łóżko co? urodziny ma na początku lipca!
zawzięłam się i schudłam magiczne 4 kilogramy co oczywiście nie widać wizualnie ale samopoczucie rewelacyjne poza tym najbliższe dni znowu zapowiadają się ciekawie słońce świeci dzieci feriują – Ćma zastrzegła sobie setkę plnów tygodniowo inaczej mam się nią zająć – dałam setkę na razie w tym tygodniu potem zobaczymy – no więc słońce świeci jakoś mi przedwiosennie tęsknię za nocą bo mam miłe sny tęsknię za paroma rzeczami i jest cool

ps.
w ramach zapytania czy ktoś ma pomysł na zrealizowanie planu nierealnego a mianowicie – chciałabym się czasem urodzić na nowo najlepiej w australii w ustawionej rodzinie i żebym tym no peżotem od razu jeździła
całusy!

niedziela, 15 lutego 2004

...

po cichu po trochu w środku zaczynam lekko wsiąkać ale to minie ja wiem że minie
---
na naszej drodze we właściwej godzinie właściwy człowiek właściwe przeżycie właściwe słowo
---
ostatnio potoki słów strasznie mnie męczą
---
i nie wiem co się dzieje ale tak właśnie mi dobrze o trzy lata starsza ale za to wolna i szczęśliwa się czuję
---
dzięki że wróciliśmy wcześniej

czwartek, 12 lutego 2004

zasilanie inicjalne

pare kilometrów marszu po zimowych polach jako "że życie ma sens"

porzeczkowa w zielonym
anouk w it`s so hard
k`s choise w all

obiecaj że jeśli zauważysz że wariuję albo że na rękach chodzę albo krzywdzę kogoś ciebie siebie to po prostu mi to powiedz

(nie piszę tego co w mailach bo mi chwilowo tak jakoś dziwnie ale to przejdzie uwierz)

k r y c h a m y c h a r y c h a

wtorek, 10 lutego 2004

...

poza tym że chodzę zmęczona i szczęśliwa to nic się nie dzieje poza tym że w perspektywie jeszcze więcej pracy zmęczenia i szczęścia a jakże

(majowa wizja w dzisiejszej naradzie ucieszyła bardzo i czarny piękny lśniący wyciągający do 160 w przyszłości na spółę z drogą AŁ)

niedziela, 8 lutego 2004

...

Ćma ma jutro urodziny stąd praca na cztery pary rąk którą uwielbiam...

i słucham
słucham audycji trójkowej o pamiętnikach dziennikach i wreszcie o blogach

bo właściwie na co mi to, Beata nawet zapytała czy nie wstydzę się tego?

to powiem szczerze że nie jest mi wstyd że nie wstydzę się żadnego napisanego zadania w ciągu tego roku że to jest mój swiat moje fragmenty życia do tego dochodzą wszystkie komentarze odezwy że nie jest to zawsze jakiś górnych lotów że często są to prozaiczne sprawy z pełną parą wyrzuconych emocji
ale
ale miło jest sobie czytać komentarze zawsze obecnego Karola stale przy mnie siedzacej Evy i Oli pracującej w tej samej działce gdzieś tam pod Czestochową (za zawsze rozumie)niezywkłą radość dały komentarze chłopaków podczas ich pobytu w Ameryce Pd. (liczę na Indie) cieszą rzadkie wpisy Zbycha pocieszają Trojaka Kachny Doroy Groo Nothingmana Martary no i to że Ukochana Zielona jest obecna już całkowicie bo pomyśleć że od Niej się wszystko zaczęło!

medium zapamiętywania rzczywistości

to w sumie po co to? no po to żeby móc za 5-10 lat przeczytać że 7 lutego 2004 spędziłam cudowny czas z przyjacielem że to wszystko nie ulotni się gdzieś w powietrzu że mam za co dziękować ze jestem jesteśmy że życie bez tego może miałoby mniejszy sens

ha! wpadłam na nowy pomysł!
już się cieszę!

czy pomarańcz i czerwień do dobre nowe kolory?

(dobra, znowu jestem na etapie wymyślania tysiąca planów i jak to Biernatka by powiedziała choćby tylko 1/3 nam wyszła to i tak warto)

czwartek, 5 lutego 2004

Anita & John

jestem zmęczona albo mi dziś tak nostalgicznie nie wiem albo dlatego że ich słucham i tak ciepło na duszy ale tak od środka niedbałe dziwne zapatrzenie się w dal

jak daleko można się zapatrzeć?

środa, 4 lutego 2004

...

pierwszy wiosenny marszobieg - ufff; pierwszy różowy tulipan - piękny;
z Kaśką dokładnie w tych samych minutach ślemy mail`e w trosce o siebie - radość nie zbieg okoliczności;
kapliczka nad turkusowym jeziorem Tekapo - przecudna;
znajoma twarz w bibliotece - miłe;

czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia

...

współodczuwanie i uważność
świadomość konsekwencji i spokój spokój spokój...

to mnie ostatnio utrzymuje
przy życiu niemalże

żartuje?
nie; jestem śmiertelnie poważna
choć wnętrze mi bucha prostą radością

choć
martwię się o Nią ale Ona sobie poradzi i ja to wiem
podczas gdy życie bierze daje i znowu odbiera my powstajemy z dawania i brania coś niepewnego zmiennego schemat
lecz nasza dusza tak nas stwarza
byśmy przez własne zmiany przebrnęli
prości bez wątpień niezłomni stale
od dnia do nocy od nocy do dnia pędzeni
z których bez końca życie powstaje
z naszego życia krew z naszej krwi
chęć z naszej chęci ból który znamy
od którego się nagle odrywamy
bo nasza dusza raczyła już iść
samotnie naprzód...


i powiem więcej że jak sobie wszystko poukładamy (oczywiście że pieprznie z drugiej strony ale) i znamy prawdę i jest tak lżej na duchu (jakim duchu?) i ... dobra nie wiem jak to opisać bo nawet nie wiem jak to się nazywa to znaczy wiem pozbyłam się ostatnio takiego balastu zostawiłam za sobą i wszystko inne odnalazłam na swoim miejscu o dziwo czekało na mnie czekało

Olga Tokarczuk pisze powieść fantastyczną Sekcja zbiera się za płytę z GCI robimy projekt wczoraj wstępne założenia i do kwietnia mamy czas dużo czasu i zrobimy go ładnie i Anka twierdzi że przeszłość sobie odeszła i już i wczorajsze kręgle mnie ubawiły jak nigdy tylko moi drodzy panowie WSZ i Blue Hat jakoś opuszczamy się i nie dajemy rady różowej damie mówię Wam książkowe Krakusy wpieprzą nam jak nic!

teraz nie pora myśleć o tym czego ci brak lepiej pomyśl co możesz zrobić z tym co masz

poniedziałek, 2 lutego 2004

PSM

nastawiłam się na spokój oczywiście wyszło wielkie gówno i skąd mi się humor do teraz wziął? nie wiem ja nie wiem (ulubiony zwrot Zielonej oprócz miałaś rację a i jakoś to będzie hania m. brrr a feee)
no ale taki byt w różnych nastrojach w dodaktu monitor mi pływać zaczął i głębokie ośrodkowe poruszenie organizmu nawet kawy nie wypiłam co jest rzeczą niebywałą rozdrażnienie a feee nie lubimy nikogo wszystkim ślemy docinki bo ich nie lubię dzisiaj bo nie i koniec bez argumentu najmniejszego

jak mi dobrze ze sobą
ale jak dobrze

(czekamy 7 luty Ideały Bukartyk i Sekcja i ich wymowny gest na poteirdzenie że tak jest)