wtorek, 31 lipca 2007

dzięĸuję za życzenia. ostatnia notka lipcowa.

najpierw mi łzy kapały ciurkiem jadąc samochodem po informacji, że Marek Niedźwiecki odchodzi z Trójki.
potem moje uszy usłyszały dźwięki nieporównywalne - 15 minut bicia serca Grocha. zapis dobry, tętno juniora w normie, skurczy brak.
leżę i pachnę.
choć zakupów mi się zachciało.

niedziela, 29 lipca 2007

29 lipiec 2007

jutro rano spojrzę w oczy 28-letniej kobiecie.
w lustrze wciąż ta sama twarz.
kobiecie, która w ostatnim roku
uczyła się cierpliwości spokoju pokory i miłości.
czy nauczyła się wystarczająco?

przeglądałam ostatnio po raz drugi
kartki z życzeniami dla nowożeńców.
tylko jedna utkwiła w pamięci na wieczność, ta z tekstem:
(cytuję w całości)
"życzę - miłości-"
czego
pożyczę tej kobiecie w lustrze jutro rano!(?)

ps
tego samego moja droga siostro
życzę dziś Tobie w dniu urodzin.


----------------------------------------
stare czasy

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

----------------------------------------

niewybrednie łączę dziś ogórki kiszone z serem camembert pomidorem i ciastkami. piję herbatę na przemian z kwasem chlebowym. zamiast trójki radio bawełna a w międzyczasie motyw tańca eleny z soundtracku z bandyty. jestem rozlazła niedzielnie zjazd studnią urodzinową w dół już następuje. skrzypce cymbały warianty. hasbend urodzinowo zaopatrzył mnie w kartę photo 2 gigówkę. skurcze BH coraz bardziej dokuczliwe. ale chce mi się tańczyć...

---------------------------------------
30 lipiec 2007

najważniejszy dziś dla mnie jest nasz Lenek i jej zdrowie. lekarz po zbadaniu mnie stwierdził, że wszystko ok. jutro ktg na izbie przyjęć. a w piątek usg i rozmowa decydująca co i jak. o matkooooooo co za dzień urodzinowy.

piątek, 27 lipca 2007

27.07.2007r. początek...

Tygodnia trzydziestego piątego.

Dziecko nadal obrasta w tłuszczyk - codziennie przybywa go 14 g. Czas spędza we śnie. U dorosłych marzenia senne zajmują tylko 25 proc. czasu snu, u dziecka w ostatnim miesiącu ciąży - aż 60 proc. Prawdopodobnie nie śnią mu się obrazy, ale dźwięki, dotyk i ruch.
Waży teraz ponad 2,5kg, mierzy 33cm (po rozprostowaniu nóżek aż 45cm). Całkowicie wypełnia twój brzuch: czasem masz trudności w oddychaniu, bo mały coraz mocniej uciska twoją przeponę, znowu może pojawiać się zgaga, wciąż chodzisz do ubikacji, trudno ci spać.


rzadko ale zdarza mi się odczuwać, że nie umiem oddychać i chyba mam zapalenie płuc. zgaga tylko po czymś niezdrowym w jedzeniu. łazienka - średnio 3 razy w nocy. co druga noc jest raczej bezsenna. obwód w pasie - 102 cm, waga - 71 kg. nasz Groszek urządza wciąż tańce brzucha, apogeum osiąga w godzinach późno wieczornych. nieospałek będzie z niego jak mama i tata.

właśnie mama i tata - dziś też o tacie. zasypiam i budzę się patrząc na jego uśmiech. i to jest coś co mnie zachwyca każdego dnia na nowo. wcześniej bywały jakieś grymasy i inne takie. teraz - banan od ucha do ucha. nikt mnie tak nie rozbawia jak on. zabiera mnie na spacery jak to mówi: "gdy koniczyny już zwijają się do snu nocnego". kupuje lody sorbety owocowe i mówiąc kurde jakie dobre szkoda, że po trzy nie kupiłem dla nas. ogólny w nim optymizm i radość. patrzę na niego każdego dnia i myślę sobie - swój chłop!
a dziś posłałam smsy do ludzisków ze względu na swoją zachciankę, jedyną jaka mnie dopadła tak na serio tej ciąży - koszyczek malin (tak tak MM to przez Ciebie). oddzwonił dziadek Grocha - stanę na głowie i do wieczora będziesz je miała. nie skomentuje no nie.

(a Elfi już wypakowana!!!)


update:

przed chwilą adam wpadł z koszykiem świeżych prosto z krzaczka słodkich czerwonych malin. jak nie kochać takich mężczyzn!!!

darmowy hosting obrazków

środa, 25 lipca 2007

25 lipiec 2007

7:00
koszmarna noc. twardniejący brzuch i ból. w desperacji mogłabym normalnie połknąć kolejny fenoterol, zresztą dostałam takie pozwolenie w sytuacjach podbramkowych, zwłaszcza nocnych. pięć razy pęcherz nie wytrzumywał. jak już usnęłam śniło mi się, że rozwieszam pranie w zajezdni autobusowej - wieszałam same rozciągnięte wielkie swetry!
teraz bez kawy i śniadania zbieram się oddać krew mocz i inne płyny mojego organizmu. już mi niedobrze.


9:30
kubek kawy i chleb razowy z twarogiem pomidorem i oliwkami. wzięłam się też za fasolkę po bretońsku. przymierzam się do posegregowania wszystkich ciuszków Leny i do poczytania mądrych knig. miłego dnia!!! aha mam nowy phonik.

poniedziałek, 23 lipca 2007

poniedziałek 23.07.2007r.

wczoraj wieczorem dopadł mnie nagle szloch w tors męża. na jego miejscu bym się uśmiała. powody płaczu? sama nie wiem, powiedzmy cała ta tragedia we Francji; wyrzuty sumienia że nam tak fajnie i wesoło a komuś kilometr dalej w pięknym ogrodzie może być smutno; strach o dzisiejszą wizytę u gina. no chyba znalazłoby się jeszcze multum spraw jak chociażby hormony kończące powoli ciążę. chyba wystarczy.

zauważyłam coś dziwnego w sobie, chyba ciąża to wywołała. nazwałabym to - matka jak ta kura chce mieć wszystko pod kontrolą i reaguje agresją na każdą zaczepkę jej oraz piskląt. no nie daj Boże jak ktoś coś mi powie nie tak jak trzeba. słownik mi się otwiera kolokwialny i wogóle zagryzłabym. dziwne.

po wizycie mogę odstawić fenoterol ale mam za tydzień gnać na kontrolę i wogóle mój białowłosy gin śmiechnięty stwierdził - "pani violu co się pani martwi po 36 tygodniu to już może się wszystko wydarzyć. warto posłuchać natury i może tak właśnie chce, żeby dziecię już było na świecie. według mnie wszystko jest dobrze". nie bardzo wiem co o tym myśleć.

a teraz to jestem głodna poddenerwowana nie wiem czym. zrobiłam kuraka w brokułach i sosie śmietanowo-pomidorowym. nosi mnie o jak mnie nosi to mówię Wam.


darmowy hosting obrazków

piątek, 20 lipca 2007

20.07.2007r. początek...

Tygodnia trzydziestego czwartego

Rozwój w ostatnich tygodniach ciąży ulega spowolnieniu. Teraz dziecko już tylko rośnie i ćwiczy potrzebne mu po drugiej stronie brzucha umiejętności, np. 80 % czasu spędza, wdychając i wydychając wody płodowe. Waży około 2300 g i ma 32 cm długości.

jak szybko mówię to się męczę. jak jem i dodatkowo mam zapchany nos to już wogóle można się udusić. pogoda taka że tylko woda avene pomaga a do picia kwas chlebowy z wodą i cytryną. iwa przynosi mi wielgachny bukiet polnych kwiatów. karla ciszuki dla małej i dla mamy słodkości. chciałabym żeby o 9tej wrócił już Baron bo Piśko mi do Trójki wogóle nie pasuje. teraz czekam na koncert Dżemu. to tymczasem.

czwartek, 19 lipca 2007

19 07 2007

wczorajsze popołudnie to wakacje. obiad w knajpie. spacer wśród wiejskich dróg pola lasy wkoło nas. leżymy na łące pod brzozami. ptaki ćwierkają, świerszcze grają. pachnie latem i żniwami. majestat zachodu słońca i teatr chmur. jesteśmy szczęśliwi. łapiemy te chwile do szkatułki pod nazwą - będziemy wracać do tych chwil.

nie mieliśmy aparatu. za to obiecane zdjęcia z innego wymiaru zaraz tu umieszczę.


11381553_100_4906.jpg

11381552_100_4940.jpg

11381551_100_4937.jpg

11381550_100_4934.jpg

11381549_100_4941.jpg

środa, 18 lipca 2007

18 lipca 2007r.

wieczorem adam przywiózł komodę. wzruszył się na widok łóżeczka pościeli rożka.
potem siedzę w pokoju Leny. jeśli kiedykolwiek w swoim życiu marzyłam o dziecku to właśnie tak wyobrażałam sobie pokój dla niego. gule w gardle mokre oczy kocham mojego męża. amen.

od dwóch tygodni wychodzę tylko do sklepu i to na 5 minut, nie no byliśmy dwa razy w kinie i w ostrawie w ikea. gdyby nie to, że jk wraca do domu wcześniej, gdyby nie moi znajomi. jestem zwierze raczej stadne.

właśnie wyciągnęłam z pieca ciasto z brzoskwiniami a kolejna seria wiśni puszcza soki w cukrze.

mam pytanie. bo widzę, że na kim jak na kim ale na Was mogę polegać: czy Waszym zdaniem jeśli w listopadzie 2006 roku miałam operację otwarcia jamy brzusznej mogę rodzić naturalnie? nie jest to zbyt ryzykowne? czy wysiłek porodowy nie wpłynie negatywnie na miejsce po operacji?

poza tym dzięki Iwie słucham soundtracka
z Elizabethtown i czekam na rodzicielkę. dobrze mi.

poniedziałek, 16 lipca 2007

notatka rozlazła letnia upalna nijaka ...

właśnie nasyciłam się pierogami z serem produkcji własnej. dobre jak u mamy. uchylając jedynie balkon z na wpół opuszczoną roletą mam klimat do przeżycia. stare grube mury to plus w takie upały. pozbierałam pierwsze pachnące pranie ciszuków dla Grocha. nie wiem co jest w tym takiego ale rozczula i widok i zapach. poza tym nie ukrywam, że ostatnio czytam blogi kobiet w ciąży i kobiet już po. i czytam jak mąż do żony: "kobieta która ma dziecko nie musi spać bo jest mamą i jest na zwolnieniu" i będę szczera boję się normalnie zwyczajnie w świecie się boję jak to będzie już po. ile razy będę płakać bo usłyszę, że jestem nie przygotowana do roli mamy. ile będzie spięć i strachów, jak bardzo będziemy zielonego z niewiedzy koloru lub purpury ze złości i strachu.
dziś koncert shinead może dotrwam. niech tylko mąż wróci podłączyć kartę tv. albo sama dam radę w sumie.
pogoda lekko ogłupia. zauważyłam zwiększone drżenie rąk i jazdy jak przy omdleniu. moczę więc nogi w zimnej wodzie.


update
Holi śnił się penis ginekologa. ja dziś w nocy w śnie odbierałam poród siedmioraczków - dzieci mojego gina. dwójka zmarła, pozostała to staś jaś piotr hania i marysia. bialutki jak gołąb gin pogratulował mi, że byłam dzielna. nie widziałam niestety twarzy kobiety rodzącej. podsumowanie: moja ciąża + upał + speed2 + nudny koncert shinead = jakieś bzdury senne!

sobota, 14 lipca 2007

sobota środkowolipcowa

do torby szpitalnej powoli wrzucam nowe koszule do karmiącej, biustonosze do karmiącej, wkładki laktacyjne. sama siebie zadziwiam. dziś już mamy łóżeczko, przewijak i materac. ma dotrzeć także pościel, ochraniacz i przybornik. jutro być może uda nam sie w ikea kupić fotel. komoda w warsztacie dziadka suszy się po pomalowaniu a wygląda dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. czyli mój plan na lipiec prawie gotowy!

filmy ostatnich dni :
Elizabethtown - rewelacja!
Modliszka - warto zobaczyć
Szklana pułapka 4 - rewelacja
Nagi instynkt 2 - gniot
Pod powierzchnią - gniot
21 gramów - warto zobaczyć
Shrek Trzeci - warto zobaczyć

dziś zupa pomidorowa + kotlety z cukini i sera + mizeria. zrobiłam też sałatkę owocową. od dwóch dni wiśnie moczyły się w cukrze, dziś dolałam alkoholu i zamknęłam szczelnie. będzie moja pierwsza nalewka wiśniowa. na przyszły tydzień mam plany na zrobienie pierogów, naleśników i mielonych. głupieje chyba im bliżej terminu. choć chwilami to nawet lubie siebie a to chyba ważne co?

piątek, 13 lipca 2007

13 lipca w piątek

budzę się wyspana o czwartej nad ranem. jk na dyżurze. chodzę po mieszkaniu. piję wodę. siadam w kuchni. płaczę. potem kładę się zmęczona ale szczęśliwa. rano jadę do cukierni, kupuję pączki z różaną marmoladą, kawałek ciasta z malinami i galaretką i sernik duński z polewą lukrowaną... chce powiedzieć, że imię Lena to nie jest skrót od Magdaleny (nie znoszę tego imienia), że imię Lena nie jest pogańskie tylko dlatego, że nie ma świętej Leny. czy ludzie czasem nie zwaracją uwagi na to, że to jest nasza dorosła podjęta decyzja i amen??? tęsknię za jk. za jego ramionami i głosem. dziś po paru latach noszenia soczewek odbieram okularki! ha!

początek Tygodnia trzydziestego trzeciego

Wykształcił się odruch zwężania źrenic pod wpływem światła. Ten bezwarunkowy odruch jest też bardzo ważnym elementem mowy ciała; jeśli jesteśmy do kogoś życzliwie nastawieni, źrenice rozszerzają się, lęk i agresja powodują ich zwężanie.
Dziecko jest już różowiutkim, gładkim bobasem, tłuszcz stanowi 8 proc. wagi ciała. Waży pełne 2 kg, urosło kolejne 3 cm.

czwartek, 12 lipca 2007

12.07.2007r.

tak na serio to już psychicznie nastwiłam się na okropną salę z okropnym łóżkiem współleżącymi kobietami w ciąży lub po poronieniu i ... a tu niespodzianka - nasza Lenka ułożona główką w dół ale główka ruchoma więc obaw dużych nie ma. lek nadal mam łykać za 10 dni kontrola.
i tak sobie myślę, że moja córka dała mi jasny znak, że trzeba zwolnić, uspokoić się, wyciszyć, zuważnieć na to co najistotniejsze. jedna z pierwszych powaznych lekcji rodzicielstwa. dzięki Ci mój skarbie największy na tym świecie...dzięĸuję Ci jk za to że jesteś wielki w takie dni. dzięki wszystkim moim bliskim tutaj i po drugiej stronie monitora.

wtorek, 10 lipca 2007

deszczowo ale cudnie

wymięĸam z samego rana. jem śniadanie z włosów kapie balsam. dzwonek do drzwi. dziadek z nadią. patrzę na jej buźkę cudowną kochaną. na jej rączki i słówka. obserwuje jego zachowanie, jego opiekę wygłupy żarty przy jednoczesnej dyscyplinie. był dla nas takim samym ojcem dobrym i wesołym. kocham go za to jakim jest człowiekiem jakim tatą i dziadkiem. zazdroszczę Lenie takiego dziadka, który teraz w wolnych chwilach tworzy w drewnie przewijak i komodę dla drugiej wnuczki-królewny. zakupiłam na allegro pościel przybornik i inne. no i teraz najgorsze - ile można leżeć i odpoczywać. od tego bolą mnie plecy, jeszcze bardziej pod prawym żebrem tak gniecie, że najchętniej to bym wydłubała to co tak mnie uwiera. chwilami miewam myśli, że Lena 4kg jak nic będzie ważyć. Boże, jak można spokojnie czytać gazety i książki w takim stanie? ugotowałam garnek ogórkowej z własnoręcznie zakiszonych ogórasów. myślę co by tu dalej. niby powinnam łapać te chwile. wybierać w nich jak biżuterię w szkatułce. potem na to czasu nie będzie. spaceruje po mieszkaniu. przez moment myślę - a co jeśli to Jeremiasz? w sumie co, nic, bosko będzie! sukienki odstawi się na czas jakiś. babi mnie rozczuliła wieścią o drugim juniorze. a w trójce polska muzyka. o polityce ani słowa a show jest niezłe. chyba na chwilę wezmę fiorda. przejadę się chociaż.

update

nie wiem co powiedzą sąsiedzi ale jak zakładam wielgachne słuchawki na uszy i słyszę kawałki które kiedyś przeżywałam do żywego mięsa to śpiewam. głośno śpiewam. trochę potem mi wstyd wyjść na klatkę. ale co tam.
kocham mirka bregułę za jego głos pare doskonałych tekstów wzrok niczym jan rybowicz w swoich wierszach za to że kiedyś tam chodziłam mając lat naście zakochana w życiu w ludziach i nie miałam problemów typowych dla nastolatki.
godzinne wyjście z domu pozwoliło mi nabrać życia w sobie. choć w miom stanie to śmiesznie brzmi podczas gdy życia we mnie są dwa. dębowe kabanosy lovella zamówione łóżeczko i materac z przewijakiem na sobotę. oddycham znacznie lepiej...


update

błagam czy ktoś z Was ma dostęp do ścieżki dźwiękowej z filmu ELIZABETHTOWN ???

sobota, 7 lipca 2007

sobotnio data:07.07.07

w tym magicznym dniu trzech siódemek czyli potrójnego szczęścia...
dwóch mężczyzn mojego życia montuje TO w naszej łazience.

marzy mi się wieczorny hydromasaż na moje obolałe plecy.

piątek, 6 lipca 2007

piątkowo

początek Tygodnia trzydziestego drugiego

Płuca potrafią się rozprężać i maja wystarczającą powierzchnię, by umożliwić przechodzenie tlenu do krwi po narodzinach. Nie ma jeszcze krążenia płucnego (choć wszystkie naczynia krwionośne czekają w gotowości), włączy się dopiero po porodzie.
Dziecku jest ciasno, nie ma już prawie miejsca na podskoki i tańce. Teraz jego ruchy mogą być dla ciebie bolesne.
Znów duży przyrost wagi – do 1800 g. W ostatnich tygodniach ciąży waga dziecka rośnie tylko dzięki coraz grubszej tkance tłuszczowej. Dziecko mierzy 29 cm (41 cm z wyprostowanymi nogami). Tobie jest coraz ciężej – pojawiają się obrzęki, bóle pleców, mrowienia nóg. Do snu i odpoczynku układaj się na boku, z poduszką pod brzuchem i jednym kolanem.


leże leże leże
w Trójce Jeremy PJ
jest jk ćma katya i celina
psychicznie lepiej niż wczoraj
mam smaka na jabłko jogurt rybę brokuły buraki (wszystko mam w kuchni jakby co)
na półce stoi nowy oryginalny flakon zapachu mojego życia
gadam sobie z Leną żeby się jeszcze nie wygłupiała
że po tej stronie brzucha nie jest aż tak fajnie do końca
że musi nabrać jeszcze siły wagi i wogóle rozwinąć płucka
żeby móc tu trochę porządzić.
posłucha mnie no nie?

11128495_100_4824.jpg

czwartek, 5 lipca 2007

czwartkowo

ostatnio moje lipce są smutne.
Lena zgodnie z czasem obróciła się już główką w dół tyle tylko, że przesadziła z niskością swojego położenia, a może to grawitacja a może wiecznie ruszająca się matka. w każdym bądź razie w zasadzie powinnam leżeć w szpitalu. ale tydzień będę brać fenoterol w domu a potem zaobaczymy... nie muszę dodawać, że śmiertelnie się boję i oczy mam spuchnięte.

środa, 4 lipca 2007

środowo

nasmarowałam sobie brodawki maltanem bo swędzą i wogóle całe piersi jakieś gorące. nasmarowałam brzuch gerberem od rozstępów i słucham po raz piętnasty „znów wędrujemy” grzesia turnaua do słów kk baczyńskiego. i się rozpływam.
cały mój smutek zamieniłam na spotkania z ludźmi których cenię. wczoraj nagadałam się z elą, która jest jedną z mądrzejszych kobiet a na dodatek mama frania i jasia. dziś na lody bakaliowe wpadła monia mama stasia i bartosza. wieczorem czekam na karlę z którą przebywać uwielbiam i jeść sery pleśniowe i żurawinę i wogóle. w piątek z katyą jedziemy na grilla do sylwuni gdzie będzie domini i eve i adrian i mała wiki. i jutro wizyta u gina i mąż wieczorem zabierze mnie do kina. i mojemu kochanemu jk dedykuję właśnie ten tekst:

Znów wędrujemy ciepłym krajem,
malachitową łąką morza.
Ptaki powrotne umierają
wśród pomarańczy na rozdrożach.
Na fioletowoszarych łąkach
niebo rozpina płynność arkad.
Pejzaż w powieki miękko wsiąka,
zakrzepła sól na nagich wargach.
A wieczorami w prądach zatok
noc liże morze słodką grzywą.
Jak miękkie gruszki brzmieje lato
wiatrem sparzone jak pokrzywą.
Przed fontannami perłowymi
noc winogrona gwiazd rozdaje.
Znów wędrujemy ciepłą ziemią,
znów wędrujemy ciepłym krajem.


kocham

wtorek, 3 lipca 2007

wtorkowo

od 3 lipca zeszłego roku mamy w niebie swojego małego aniołka.
nie wolno gdybać.
w końcu za chwilę będzie z nami Lena.


Na 1 lipca przypada 10 rocznica odzyskania władzy przez rząd chiński nad Hongkongiem i powstania Specjalnego Regionu Administracyjnego Hongkongu. Zmiany jakie zaszły od tego czasu w Hongkongu będącego międzynarodowym centrum finansowo-handlowym, logistycznym i turystycznym, znajdują się w centrum uwagi różnych osobistości na arenie międzynarodowej.
27 czerwca, rzecznik prasowy Biura ds. Tajwańskich przy Radzie Państwa Chin Yang Yi powiedział, że w miarę udanego wprowadzania w życie w Hongkongu polityki "dwóch ustrojów w jednym państwie", coraz więcej rodaków tajwańskich ją zrozumie, przyzna jej słuszność i ją poprze, co będzie sprzyjać procesowi pokojowego zjednoczenia Chin. Dodał on, że w ciągu 10 lat od powrotu Hongkongu do Chin, dzięki politykom "dwóch ustrojów w jednym państwie", "zarządzenia Hongkongiem przez Hongkończyków" i wysokiej autonomii, sytuacja rozkwitu i stabilności w Hongkongu została wzmocniona i jest kontynuowana.


Właściwie przez przypadek wczoraj właśnie obejrzałam Chinese Box z Jeremy Ironsem.
Ostatnio jak go oglądałam byłam ma drugim roku studiów.
Dziś chyba znaczy dla mnie o wiele więcej.

...z całego życia dajesz mi zaledwie moment
wyrwany z przeszłości
i odarty z przyszłości
i kochasz mnie
w tej chwilce naszego życia...

poniedziałek, 2 lipca 2007

poniedziałkowo

noc okropna, duszno i źle. Lena postanowiła całe osiem godzin tańczyć wbijać się w żebra naciskać na pęcherz i czynić cuda we mnie. skończyła o siódemej rano.
poza tym od soboty wieczora mam zjazd emocjonalny. wczoraj przez cały dzień trzymałam gule w gardle żeby nie płakać. odbiłam sobie wieczorem. nie wiem. może to uczucie które A. ma w sobie, ta wszechogarniająca miłość i dobroć z niego płynąca mnie powala na kolana. do tego cały ten strach i pamięć lipca 2006. do tego ta niewiadoma co będzie za 2 miesiące. a dzisiaj kołatanie serca, szumi mi w uszach i głowie. jestem ciężka. mam przezroczyste myśli i chciałabym żeby ktoś tu był.


update

w ramach poprawienia nastroju zjadłam placki w masali dla męża zamówiłam lasagne ze szpinakiem. zamówiłam na allegro: rożek, poduchę księżyc, nożyczki, pieluchy, majtki, myjkę, termoopakowanie. odwiedziłam crisowców. teraz siedzę i zaznaczam nitkami ciuszki żeby wiedzieć co komu oddać. ale mamy Lena fajne rzeczy hohhoho. szwagier dzwoni z pytaniem o kalafior w piekarniku i że wieczorem mi porwie męża bo Kociaki mają wreszcie neta! super.

niedziela, 1 lipca 2007

1 lipca 2007r.

pięć moich nałogów pytacie?
napiszę prawdę a kolejność nie ma zanczenie co do ważności.

1. chyba internet. nie żebym szukała go wszędzie i za każdą cenę. ale nałogowo sprawdzam pocztę blogi newsu allegro broszka wiara itd. powoli zaczynam się zastanawiać nad tym, że nie umiałabym bez niego funkcjonować.
2. nałogiem jest mój mąż. bez niego jestem niepełna i nieszczęśliwa. nie żebym była jak bluszcz obwieszona na jego barkach ale ... jest moim jedynym prawdziwym przyjacielem.
3. chyba też słodycze. nie jem ich stosami i kilogramami ale nie wyobrażam sobie dni bez kinderbueno, rogala z toffi, pączka, ciastka itd.
4. nałogiem jest podkład lirene i puder w kamieniu i tusz do rzęs. (no co zrobię?)
5. muzyka muzyka muzyka...


update

pierwszolipcowy spacer za mną. pola ciepło w szyję maki chabry zboże motyle jaskółki skowronki zapach mojego balsamu na przemian ze smrodkiem rzepaku. tyle samo we mnie obaw co radości. tyle samo niewiadomych co szczęścia. tyle we mnie prozy co i poezji życia. sama idę choć we dwie jesteśmy. w uszach sting i annie lenox. kupuję zwierciadło i gerbera jabłkowo-winogornowo-rumiankowego. jestem szczęśliwa. oby te lipiec był lepszy od poprzedniego. podświadomie boję się.