poniedziałek, 23 lipca 2007

poniedziałek 23.07.2007r.

wczoraj wieczorem dopadł mnie nagle szloch w tors męża. na jego miejscu bym się uśmiała. powody płaczu? sama nie wiem, powiedzmy cała ta tragedia we Francji; wyrzuty sumienia że nam tak fajnie i wesoło a komuś kilometr dalej w pięknym ogrodzie może być smutno; strach o dzisiejszą wizytę u gina. no chyba znalazłoby się jeszcze multum spraw jak chociażby hormony kończące powoli ciążę. chyba wystarczy.

zauważyłam coś dziwnego w sobie, chyba ciąża to wywołała. nazwałabym to - matka jak ta kura chce mieć wszystko pod kontrolą i reaguje agresją na każdą zaczepkę jej oraz piskląt. no nie daj Boże jak ktoś coś mi powie nie tak jak trzeba. słownik mi się otwiera kolokwialny i wogóle zagryzłabym. dziwne.

po wizycie mogę odstawić fenoterol ale mam za tydzień gnać na kontrolę i wogóle mój białowłosy gin śmiechnięty stwierdził - "pani violu co się pani martwi po 36 tygodniu to już może się wszystko wydarzyć. warto posłuchać natury i może tak właśnie chce, żeby dziecię już było na świecie. według mnie wszystko jest dobrze". nie bardzo wiem co o tym myśleć.

a teraz to jestem głodna poddenerwowana nie wiem czym. zrobiłam kuraka w brokułach i sosie śmietanowo-pomidorowym. nosi mnie o jak mnie nosi to mówię Wam.


darmowy hosting obrazków

8 komentarzy:

bere pisze...

jak Cię tak nosi, to napisz przepis na kuraka :) i na sos

dobrze będzie, skoro gin tak mówi :)

mary pisze...

:*

Elfica pisze...

no to najważniejsze, że lekarz powiedział ,że wszytsko jest ok ;)

a kurak na pewno pysznyyyy

mlodamezatka pisze...

hej, tak sie nie śpiesz, ja pierwsza ;)
mi by się przydała Twoja energia, rano przeniosłam kilka książek i widzę że o kilka za dużo

Angelika pisze...

teraz tylko czekać a to najgorsze...

Papillon pisze...

Mniammm...

A ja taka głodna w pracy siedzę... Kurczaczek... ech ;)

Trzeba mieć nadzieję, że pan doktor prawdę mówi, a natura - i tak zrobi swoje.

Babi pisze...

lekarz ma rracje-w końcu od 36/37tygodnia ciąża jest już uznawana za donoszoną:)))

a ty sie niczym nei pzrejmuj:**

iwa pisze...

Mnie też nosi, oj i to jak!;)
Zdrówka, będzie dobrze!:)