sobota, 31 stycznia 2004

...

zarchiwizowałam wszystkie przekroje npm zwierciadła integracje światy problemów inne takie, przemyślałam szkołę od marca delikatny remont pokoju i stałe łącze z tysiakiem miesięcznie ok umówmy się że dam radę bo po pierwsze jak się uprę a po drugie bo muszę, Siasiek coraz bardziej uśmiechnięty co sprawiło że wracając po drodze kupiłam butelkę martini z radości
godzinę temu popełniłam coś innego a mianowicie założyłam zakopiańskie ciepłe kapcie gruby ciepluchny sweter nalałam tego martini i ...
przeczytałam całe moje archiwum blogowe naraz (w końcu pierwszej rocznica tej strony którą miałam skasować po powrocie Zielonej ale mi jakoś szkoda)
wniosek?
butelka która została w barku nie wystarczy mi na dzisiejszy wieczór
idę do monopolowego

(poważnie zaczynam się zastanawiać bez żadnej ukrytej prowokacji czy ktoś w ogóle może ze mną wytrzymać )

to nic
ważne ze sama ze sobą już mogę
emocjom mówimy żeby poszły sobie na spacer

piątek, 30 stycznia 2004

...

południe przypominam sobie że nie piłam kawy nie jadłam jeszcze i nie zadzwoniłam tam gdzie miałam ok to nie jest ważne chociaż o brokułach marzę i to mnie trzyma byle do wieczora bo jeszcze sporo do załatwienia no i telefon trzęsącą ręką wbrew pozorom jeśli ma się komuś powiedzieć że niestety u nas nie może pracować to wierzcie mi nie jest miłe ale (od dziś kolejny powód nie denerwowania się ) jeśli komuś po przeciwnej stronie słuchawki zupełnie na tym nie zależy i mówi że w gruncie rzeczy to ma to w dupie to ... to już nie wiem czy to jego frustracja czy dla mnie to było zbyt ważne bo w sumie ważna osoba
i słyszę potem że niepoważna jestem
anouk i erykah badu w eterze jak na piątek przystało i nie jemy ciacha choć wskazane by było w ramach dalszego świętowania z wolności taki błogi spokój konsekwentnie zakłócany sprawami do załatwienia na już

13:00” Dziwny jest ten świat”

śniłam o pomarańczach taksówka nie podjechała poszłam na nogach i też było dobrze nie wiem może kurs za 5,50 nieaktualny?

środa, 28 stycznia 2004

...

chodzę pocichutku na paluszkach żeby przypadkiem nie wystraszyć tej namiastki czegoś pięknego...

wtorek, 27 stycznia 2004

...

tak siedzę i myślę co by tu spieprzyć in my life
no bo bez sensu tak głupkowato sobie myśleć że jest dobrze
bez sensu wiem

(Ty Blue Hat się nie śmiej bo jak w końcu będziemy tymi radnymi czy coś to będziemy kombinowali ile wlezie ze śpiewem na ustach co by tu jeszcze spieprzyć panowie a przy okazji mieć na wyjazd gdziekolwiek)

śladowa ilość komentarzy w poprzedniej notce załamała mnie nerwowo i nie wiem czy zbytnia frywolność tematu czy rodzina wymarła czy już mnie nikt nie lubi? no to poprawić się proszę!

bo mam pytanie a mianowicie czy utracone dobro tudzież możliwość – idealizujecie czy też owo utracone dobro traci dla was cała swoją atrakcyjność?
(tylko bez kolaboratów proszę bo mam proste myślenie)

drogi WSZ podobno Zielona zamówiła u Ciebie kąpiel na dziś wieczór więc pytam która jestem na liście? ( u nas brak ciepłej wody i ogrzewania i my z tym do unii takie przemarznięte i nieumyte) Karol powiedział – ale przynajmniej na zimnie to nie śmierdzi! wolne żarty wolne żarty

poniedziałek, 26 stycznia 2004

bardzo poranna notatka

otwieram o 7:40 oczy świat wydaje się piękny zwłaszcza po wczorajszym dniu pełnym radości i optymizmu myślę sobie że jeśli będę taka jak ONI po 25 latach to nie będzie najgorzej, wymiana sms`ów z Zieloną i Karolem, śpię dalej i śnię o taksówce na koniec świata - proszę, 11:45 podnoszę powieki i pachnie kawą, czytam w WO że niedostępne dobro traci dla nas swoją atrakcyjność i to prawda a jakże, czytam artykuł (mojego ulubionego zresztą) Michała Olszewskiego z sb-nd GW Kraj sportów ekstremalnych - "Polska jednocześnie dąży ku lepszemu i rozpada się w proch podnosi dumnie głowę chociaż grzęźnie po kolana w błocie. Nie wiem czy jestem dumny ze swej polskości czy się jej wstydzę" ja też nie wiem wiem że wybrałam tu i teraz tak jest łatwiej choć nie wiem na jak długo, Dorotha pisze że jest pod wrażeniem bo nie wiedziała... i to jest miłe, być może tydzień skończymy przy szarlotce w alchemii a być może nie bo ... pomiędzy jest jeszcze wiele spraw które się gmatwają coraz badziej - bo wyniki bo diagnoza bo praca bo kasa bo znajomi bo czas - ostatnio mam czas mam czas na wszystko i nie wiem czy mam n tak niewiele do zrobienia czy moje postanowienia przynoszą efekty, skromnie wierzę że to drugie, na koniec świata kurs proszę
nie ma to jak rozmyślania przy pierwszej porannej kawie zwłaszcza o tej porze
miłego tygodnia życzę

czwartek, 22 stycznia 2004

c.d.

... i co mam pisać więcej skoro jest po prostu dobrze...

będziemy smucić się starannie
będziemy szaleć nienagannie
będziemy naprzód niesłychanie
ku polanie

...

Zielona! przecież myśmy już dwa dni się nie widziały; Tobie też tyle wychodzi?
jutro sencha zielona or melisa pomarańczowa

z serii: o niczym
matko byłam na tym basenie
i gapił się starszy jegomość
(ale był z żoną więc spoko myślę)
i pod prysznicem mnie oświeciło
że ej no weź włosy przecież
zapuszczam na nogach (sic!)
żeby łatwiej je tym miodem
znaczy się woskiem
(Zielona mówi że trzeba przynajmniej 3 cm zapuścić)
po wyjściu z szatni chciałam się tłumaczyć że ... zagadał przy drzwiach:
- a panią to chyba z kursu płetwonurków pamiętm?!
ufff... tak tak z kursu na pewno
na pewno tych
no
płetwonurków
(dżizus)

środa, 21 stycznia 2004

M.Cz.

Dźwignij się podnieś jak najprędzej
idź choćby nawet na czworaka
w gorączce zwidach i obłędzie
żeby odpocząć – w cieniu ptaka

Zaweź się w sobie zbierz do garści
zaczerpnij świeżych sił wielbłądzich
do celu dojdziesz bez słowa skargi
żeby przekonać się – żeś błądził

Na koniec twego znoju wskrzeszeń
czeka nagroda bo najcudowniej
błogosławiony będziesz lecieć
tak z podniesioną głową – w studnię

poniedziałek, 19 stycznia 2004

czasem to mi się wydaje że

przywalam głową w mur potem płaczę a potem nie widzę żadnego sensu i nie wiem o co chodzi albo wolę nie wiedzieć
czasem gram pozory bo czasem mam wrażenie że to koniec że coś się rozkruszyło pękło zostało przerwane i nie potrafię nawet tego nazwać ale chyba o sens chodzi i tę cholerną radość życia
jak już kiedyś tam (będzie z pięć lat) też się podobnie rozkruszyło to wtedy podparłam z boku tzw. nadzieją żeby zupełnie na pysk nie upadło
no więc teraz trzeba chyba jakieś poważne rusztowania czy coś w tym rodzaju o zgrozo fundamenty już są a to podstawa prawda?

na rozmowie byłam. czekam. było? fajnie było. zbyt milutka chyba była ta flądra. albo mam uprzedzenie do przemiłych prześlicznych przeperfumowanych przemądrych przeblondynek

to było sobie rocznicowo o kurcze pięć całych lat naszego przyjacielskiego aseksualnego związku z panem K i jak dostałam rano piękną informację to mi oczy zbielały z zachwytu bo... cholera ile to książek płyt ile rozmów przez telefon ile piw i ile wysmarkiwań do koszul ech

w ogóle to co ja jakaś nieugięta jestem?
chyba umrę jak dziewica
dobra rozgryzłam siebie teraz zmykam do kątka co by się powstydzić troszkę
a swoje i tak wiem

wbrew wszystkiemu – jak ja kocham żyć!!!

niedziela, 18 stycznia 2004

.

niedzielno poranno popołudniowe leniuchowanie nostalgicznie jest jak nie wiem co tak nawet trochę smutno no nie? czasem to nawet tak jakby wszystko gdzieś się rozkruszyło i nie wiadomo gdzie poszło sobie. tak po trochu myślę o tym że samotni jesteśmy jak gwiazdy każdy po swojemu i każdy po trochu że sami siebie nawzajem zabijamy że takich artystów jak Niemen już po prostu nie ma że dobiegamy gdzieś a potem nas cofa jakiś dziwny wir i nostalgicznie jest jak ...

jak ocenić dzieło bezcenne jakim jest życie

sobota, 17 stycznia 2004

parzymy melisę

rano dotarły materiały z wczorajszego szkolenia na którym teoretycznie byłam to znaczy miałam być, wybrałam przyjemniejszą szkołę oglądania zdjęć wildlife i innych spraw nareszcie załatwionych (niekonsekwentna byłam jestem i będę na wieki amen) ale wracając do materiałów z tego co zdążyłam przejrzeć to to co czeka mnie w mojej działce od maja to jedna wielka dupa blada i poważnie nie stać mnie na inteligentny błyskotliwy i mądry komentarz stać mnie jedynie na jedno wielkie kurwa mać czy coś w tym rodzaju i wrażliwych z góry przepraszam.

filtruję wszystko układam nie jest dobrze, tylko kto mówił że tak będzie?
to teraz albo trzeba zebrać się do kupy i zacząć tańczyć tak jak zagrają albo zacząć bawić się w coś poważniejszego albo ... na razie pustą głębię widzę pustą jak cholera i nawet nie mam optymistycznego pomysłu na poniedziałkową rozmowę kwalifikacyjną bo nie mam i już bo optymizmu nie widzę nigdzie

żeby nie było że zrzędzę i że jakaś stara baba wyłazi ze mnie umówione jesteśmy z Zieloną na dresy trampki i redvin o! jako posiedzenie dwóch przeżywających kryzys 25-latek mieszkających z rodzicielami. jeśli ktoś zechciałby nas adoptować przyjąć przygarnąć czy whatever proszę o kontakt niekoniecznie fizyczny

środa, 14 stycznia 2004

.

zielony stolik
raz dwa trzy
to co czujesz to co wiesz
kocham cię


daj światło dnia
otul nim znów
cisze i spokój wróć

wtorek, 13 stycznia 2004

do dupy

nie cierpie tego hasła i jak ktoś tak mówi to też nie cierpie i właśnie teraz to ono mi idealnie pasuje bo jest do dupy ja nie wiem czy my wszyscy mamy jakieś kryzysy czy ja to my a wy to oni i nie ważne ale czy musi tak właśnie być?
obstawiam że w najbliższej pięciolatce mi przejdzie!
Zielona jestem

.

że niby trzynasty to co z tego mam perfekcyjnie obcięte włosy rżnę dziś damę rano mała awaria sprzętu opanowane jestem głodna mam ochotę na pizze i dwa litry coli wymiękam od środka czytam piszę konfrontuję odezwy odezwy odezwy...
jestem dla kogo

poniedziałek, 12 stycznia 2004

spokój spokojowi spokojem

jak czasem mówię o spokoju wewnętrznym tak zazwyczaj nie pamiętam o nim w odpowiednich momentach bo na przykład wczoraj przypadkowe spotkanie przypadkowych osób cieszek i kolega dredowiec to nie przypadek ale wesołe posiedzenie do późna i stąd dzisiejszy lekutki fabryczny wkurw total także z niewyspania bo ta chce sprawozdanie ta tego laptopa chce na już ta że te pisma to najważniejsze ta dzwoni że jej przepisali amitryptylinę i czy to dobrze a że ja niby skąd mam to wiedzieć a myszor że obrażony bo na deskę nie pojechałam z bandą o fuck fuck no lutnę komuś no powoli zaraz czy ja mogę lekko dobiec do tego wszystkiego?

wkurzyłam się zapaliłam papierosa poszłam po wyborczą otworzyłam format i w nim zdjęcia z Bam i przeszło bo brak mi słów

spowolnione ruchy mam i dzwonię do domini na spokojnie i spokojnie odpisuję zielonej ukochanej i załatwiam spokojnie sprawę w zusie i najspokojniej w świecie kontaktuje się z monią z globtrotera na jutrzejsze spotkanie i uspokajam dorę że mały już miał takie objawy i powoli układam dalszą listę priorytetów na już – tamtych powyżej mam gdzieś

można? można!

spokój wewnętrzny w sobie mam
i padam z nóg
Boże litości spraw żeby remontu nastał koniec

niedziela, 11 stycznia 2004

...

nadzieja jaka by nie była - jest lekarstwem na wszystko
zaufanie choć dziś ciężko znaleźć osobę której po prostu się ufa jest...
miało być poważnie a jakoś to wszystko mi się ulatnia...
zaufałam kiedyś tam prawie że ślepo dwóm osobom i do tej pory nie zawiodły i to chyba jest powód do radości i szczęścia że przy głupocie własnej masie wad i kilku zaletach ktoś taki po prostu jest
długi zimowy nocny spacer uzmysłowił mi wiele i taką ścieżką można by iść i iść i iść ...
mimo wszystko coś mi się chyba po drodze rozsypało tak bez hałasu i większej afery upadła idea w sumie to nawet bez zdziwienia i ten sztuczny twór już nie nadaje się do posklejania a w rzeczywistości to nie mam już siły ani pomysłu żeby tłumaczyć żeby walczyć przekonywać starać się nie chce mi się zwyczajnie tylko że wspominałam na wstępie o nadziei

o tym że w trakcie remontu nastroje humory i relacje wyglądają różnie każdy wie trzeba po prostu zamknąć się w sobie i dzielnie oczekiwać efektu ostatecznego bo ten jest przecież najważniejszy ale... po całym tygodniu zamarzyła mi się własna stolarnia z Mistrzem ślęczeliśmy w tym zimnym garażu gile pod nosami ale z pasją pieściliśmy te deseczki a ten zapach drewna hmm... cudo i jak łatwo zapomnieć można o całym Bożym świecie

bo w szarym świecie cóż trzeba zacząć się trenować zanim znów staną niereformowane koleje a przerośnięta administracja przeje nasze ostatnie pieniądze i zanim gwałtownie obniży się standard życia i biedni ci co naiwnie uwierzyli w leki za złotówkę prywatyzację bez prywatyzacji niezależną politycznie telewizję

z innej bajki:
czasem istnieje dyskretna granica pomiędzy nieustającym dążeniem do powiększenia swojego emocjonalnego stanu posiadania a pokornym docenieniem tego co jest i jest dobre

komu jeszcze nie przedstawiłam to bardzo proszę o to jest sobie 16 tygodniowy jegomość glonojadem zwany (chwila a jeśli to będzie ona?)

niedziela, 4 stycznia 2004

...

od jutra będę mądrą kobietą
- ale to nie jest najważniejsze
i tak strasznie zachciało mi się długich włosów
oglądam stare zdjęcia i napatrzyć się nie mogę
i jak widzę jak Anouk teraz wygląda
-ale to też nie jest najwazniejsze

nauczyłam się na pamięć ustawy o rodzinie zastępczej i karty praw dziecka
(śniło mi się spojrzenie, takie jakim mama patrzy na swoje dziecko, takie jakim obdarowała mnie moja dobra mama, takie jakim Ona patrzy teraz na Niego)

kupując styczniowy numer Zwierciadła zapomniałam zapłacić
na okładce było jego zdjęcie
miałam być mądrą kobietą
- ale to też nie jest najwazniejsze

bo:
tak niepozornie zapukała dziś całkiem niespodziewanie o miesiąc wcześniej niż planowała moja najukochańsza z sióstr Zielona Ukochana!!! i JEST sobie!!! a śniłam w nocy że wybieramy te trunki na powitanie? śniłam!

no to drżyjta słabeusze!!!

piątek, 2 stycznia 2004

...

gdyby nie te parę dobrych osób przy mojej upierdliwości mających cierpliwość anielską gdyby nie sędzina i zaangażowanie Tymka – dzięki po stokroć wszystkim!
- bo dalej mi się wierzyć chce –

- nad głowami anioł lata i od tej chwili komuś będzie znacznie prościej będzie kochany jeszcze mocniej –

“I don`t need no one to tell me about heaven
I look at my dauhter, and I believe.
I don`t need no proof when it comes to God and truth
I can see the sunset and I perceive.”

w nowym roku pierwsza walka wygrana szkoda tylko że takimi środkami i za taką cenę

schowałam butelkę białego gdzieś na dnie szafki w pustce ogólnej ze stosem wydrukowanych stron poślęczę do nocy

mam nadzieję że dobrze Mu tam będzie i że zaaklimatyzuje się szybko i
ano

najbardziej pocieszające hasło karola że za ten mój mały głupi rozumek kiedyś mnie zabije

dzięki

inna jestem wiem

I mazel tow

czwartek, 1 stycznia 2004

...

w sumie zasnęłam nad „Oblężeniem” właśnie ok północ spoglądając jak równomiernie oddycha bo nie wybaczyłabym sobie gdyby cokolwiek złego miało mu się przydarzyć i brak słów żeby opisać jak bardzo chciałabym mu zapewnić bezpieczne miejsce
w ramach postanowień na wyjątkowego sylwestra takiego najnormalniejszego w świecie wyszła ze mnie zołza ale to także wynik nowego kręgosłupa moralnego i trzymaj mnie bo wybuchnę za każdym razem jeśli jeszcze raz usłyszę słowa użalania się i litości nad tymi małymi bo wredna wtedy jestem i złośliwa i niech mnie szlag trafi zanim pozwolę oddać małego tam skąd przyszedł i że z reguły jestem złośliwa tak? to odpowiem że będę taka zawsze - będąc przewrażliwioną na pewne sprawy a to że kubek potrzaskałam ze złości i zbluzgałam przez telefon w ostatnim dniu roku nowego szefa to w dupie mam głęboko

a Mały Mistrz i tak zostanie od jutra u Doroty choćbym miała poruszyć niebo i ziemię choćbym miała zabić parę osób znających się niby na prawie przepisach i chuj wie czym jeszcze amen – to w ramach wyplucia się bo musiałam gdzieś to przelać a i tak po drodze skrzywdziłam dwie kochane przeze mnie osoby i łzy mi kapały jakbym wytoczyła wojnę całemu światu wiedząc że i tak zginę po drodze

oki nowy rok będzie dobry bo musi bo co sześć lat u mnie jest pięknie a teraz jest ten szósty i tysiąc spraw i setki miraży a to wszystko tworzy metamorfozy czyli że założenia pewnie już w marcu ulegną przemianie i dobrze i niech tak będzie i ... scarabee wyprzedziła mnie w słowach:
czekaniu na telefon mówimy nie; przekonaniu, że ktoś o nas pamięta, mówimy nie; wybaczaniu wszystkiego tylko dlatego, że mamy słabość do winowajcy, mówimy nie; przełykaniu złości mówimy nie; szczególnie głośno mówimy nie wysyłaniu sms-ów po wypiciu szóstego piwa;

z refleksji nad czasem:

jeżeli kochasz czas zawsze odnajdziesz
nie mając nawet ani jednej chwili
na spotkanie list spowiedź na obmycie rany
na smutku w telefonie długie pół minuty
na żal niespokojny i na rozeznanie
że dobrzy są mniej dobrzy a źli trochę lepsi
bo w życiu jest tylko morał niemoralny