piątek, 31 sierpnia 2007

ostatni dzień sierpnia 2007

dziś Lena jakaś niespokojna. płytki krótki sen zdenerwowanie. może to zmiana pogody może nadmiar wrażeń przy tylu gościach może po dwóch tygodniach nasza córka postanowiła zaznaczyć mocno swoje miejsce w naszych 50 m kw.

ale popatrzcie na nią sami

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

czwartek, 30 sierpnia 2007

30 sierpnia 2007

8:52 Lenka ma dwa tygodnie dokładnie przed dziewiątą odpadł kikut z pępuszka. Lena ma piękny pępek!

środa, 29 sierpnia 2007

wtorkowo

pierwszy spacer wczoraj tylko tyle i aż tyle. dziś drugi wolniejszy spokojniejszy oddech pełną piersią. teren miasteczka naszego daleko odbiega od równych chodników ulic przejść przez pasy nie wspominając o podjazdach i innych takich. zostawmy to bez komentarza. damy radę damy zawsze dają. zakupiłam dla siebie guarane bo powoli zaczynam czuć że bez wspomagaczy nie dam jednak owej rady. dziś w nocy dziewięć zerwań z łóżka. dobrze że rana już mniej boli. łapie się już na tym że stojąc w kuchni bez Leny kołysze biodrami tak jakbym ją trzymała oraz sypiąc kawę do kubka odmierzam łyżeczki i zastanawiam sie na ile ml wody. paranoja. został jeszcze śpiewany tik tak pod prysznicem....
ale ogólnie spoko. ta mała istotka sprawia że już nie umiałabym bez niej żyć.


darmowy hosting obrazków

bałam się położyć ja na brzuszku ale oczy mówią same za siebie jak jej dobrze
darmowy hosting obrazków

wtorek, 28 sierpnia 2007

i tak to...

pierwsza noc z Lenką bez jk. spokojnie dajemy radę. choć o 2giej prawie usypiam nad nią i butelką. rano uśmiech wynagradza wszystko. wymyśliłam sobie, że nosząc ją do odbicia mogę już ćwiczyć łydki unosząc się na palcach. dziś też pierwsze balkonowanie przez godzinkę w dresiku róż którego to spodnie od razu lekko osikane (no wylało się a co). a może już w końcu dziś spacer jak tata wróci? Lena śpi słucham linkin park reanimation czytam TS zrobiłam paznokcie i ... gdyby nie deficyt senny to w zasadzie jest bosko!

darmowy hosting obrazków
---------------------------------------

dziś w południe moja droga Karla B. powiedziała "TAK". z tej okazji życzę Ci miłości ponad wszystko, cierpliwości ponad miarę, spokoju wewnętrznego, i radości z każdego dnia życia w dwójkę!!!

codziennie w nocy w okolicach trzeciej obiecuje sobie, że jak tylko mała zaśnie po południu to śpię z nią. a w życiu... szkoda mi dnia.

poniedziałek, 27 sierpnia 2007

dziś troszkę zdjęć

dwie damy dostały bukiet kwiatków od pewnego przystojniaka

darmowy hosting obrazków

potem miałyśmy bardzo wesoły dzień

darmowy hosting obrazków

dużo dziś rozmawiałyśmy z Leną

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

potem przyszedł wózek i było pierwsze przybalkonowanie. stula ze strachu przesadziła z obabuleniem córki na co ta inteligentnie zwróciła uwagę mamie płaczem. dobrze że potówek nie było.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

niedziela, 26 sierpnia 2007

niedzielnie

dwa pojazdy nam dotrą po niedzieli. bolidy taty i córki. ten córki zamówiony jeszcze w erze przedlenencyjnej co prawda inny kolor niż chcieliśmy ale niech już jest. ten taty o nazwie yamaha fazer o ile dobrze zapamiętałam. mnie się z zazdrości zachciało chociaż karnetu na solar.
no więc kupki nie było od wczoraj rana. Lena wiła się i najwyraźniej brzuszek bolał. tak więc dziś od rana noszenie ulewanie smoczek karmienie zmiana body płacz (ale znośny). ostatecznie po herbatce koperkowej poszedł niezły kupsztal, który znowu uradował nas jeszcze bardziej niż pierwszy. i nie wiem, czy teraz obserwować czy od razu zmienić mleko. może jeszcze jakiś czas zaczekamy. ciągle nie umiem się nadziwić, że takie małe ciałko potrafi wchłonąć tyle pokarmu. poważnie 90 ml 7 razy na dobę to norma? pytam żeby się uspokoić. został jeszcze temat pępuszka. oby odpadł sam i w dobrym terminie.


no a teraz zdjęcie dnia. tata z córką po pierwszej imprezie.

darmowy hosting obrazków

sobota, 25 sierpnia 2007

sobotnio porannie sennie bezpiecznie dobrze

wczoraj pod wieczór mój spacer po polach. już po żniwach i rzepak wycięty. taka kolej rzeczy. chodziłam tamtędy przed ciążą i w trakcie. i teraz już po. czas płynie. w słuchawkach mieczu. ukojenie. dobrze mi. spokojnie. wózek nie przyszedł ale pogodziłam się, że nic bez powodu się nie dzieje. dziś w nocy mały płacz raczej pisk chyba brzuszek i brak kupki. jej oczka poranne sprawiają, że nie czuję zmęczenia. pokarmu coraz mniej, odciągam zaledwie 60 ml za jednym razem z obu piersi. powiedzcie mi jakim mlekiem karmicie? my podajemy bebiko.

po kąpieli...

darmowy hosting obrazków

piątek, 24 sierpnia 2007

24 sierpnia 2007

nawet nie wiecie ile mi pomagacie komentarzami tutaj. ani jednej łzy mojej wczoraj i dziś. jest dobrze! a jej uśmiech i wybudzanie się z snu nocnego jest czarujące. przeciąga swoje ciałko we wszystkie strony. ziewa wykrzywia buzię stroi minki. można ją łyżkami jeść.

wczoraj wieczorem w trójkę na łóżku rozmawialiśmy sobie o życiu. jk przebrał pierwszego pampersa i grał Lence na organkach. bosko. a dziś przyjdzie wózek i jeśli pogoda pozwoli to w niedzielę pokażemy córce Rudy.


darmowy hosting obrazków
LENKA O PORANKU

darmowy hosting obrazków
PRZECIĄGA SIĘ

darmowy hosting obrazków
BABCIA ALA WYHODOWAŁA FIOŁKA LENKĘ

darmowy hosting obrazków
UŚMIECH DLA WSZYSTKICH DZIEWCZYN Z BLOGÓW ORAZ WSZYSTKICH MALUSZKÓW-ZNAJOMKÓW!

czwartek, 23 sierpnia 2007

pierwszy tydzień Lenki

Lena ma już tydzień. Buzia każdego dnia inna. Ale trzeba przyznać, że póki co jest grzecznym noworodkiem. Jej uśmiech jest najważniejszym na świecie uśmiechem jaki mogłam sobie wyobrazić. Powoli ustalamy pory karmienia. W nocy budzi się już idealnie na czas.
A ze mną dzieją się cuda, wczoraj na przykład wyłam przez cały dzień. Jest to straszne uczucie, głupio mi przed JK, gadam z ludźmi przez telefon i nie umiem dokończyć zdania. Proszę Boga żeby tylko to jak najszybciej minęło. Póki co pomaga mi przytulenie, pogłaskanie po włosach i ciepły głos. Każda zła mina urasta do rangi końca świata. Aha i dziś pierwsza noc w której starałam się spać a nie czuwać. Od razu lepiej i nie kręci się w głowie.
Czy w trakcie kąpieli wlewacie oilatum do wanienki czy nalewacie na wacik?
a poza tym chciałam podzięĸować dziewczynom z blogów bo nie ma to jak przeczytać, że nie jestem sama w moim płaczu.


darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

pierwsze wyjście mamy

w tydzień po porodzie dziś wyszłam sama do ludzi. zapalony silnik fiorda mnie rozweselił. muzyka w aucie. pozałatwiałam swoje sprawy a mówiąc do ludzi w urzędach miałam dziwny głos. i chciałam wszystkim opowiadać o Lenie. ale spoko powstrzymywałam się. kupiłam sobie zielone bojówki i pierwszą grzechotkę dla małej. no i dziś nie płakałam ani razu!!!
fajne dziewczyny jesteśmy!
a jutro przychodzi wózek!!!
i kocham mojego męża który jest cierpliwy i wyrozumiały.
amen

środa, 22 sierpnia 2007

notka bardzo monotematyczna-matczyna

no więc tak. czekałam z utęsknieniem na pierwszą kupkę, proforma, że wszystko jest ok. dostaliśmy wczoraj wieczorem kupsztala (jak mówi Elficy) po pachy. wszystko do prania Lena do kąpania. akcja szybka i zwinna. mała do łóżeczka a my jak po konkursie na szybką reakcję. już po wszystkim staliśmy nad nią lekko w szoku. potem była mała przepychanka z piersiami. lekko to chaotycznie u nas wygląda. o 2giej Lena zaczęła płakać. pojadła z piersi ale dalej głodna. płacz. jk zadecydował o butli. mała spała do rana. w nocy absolutnie stwierdziłam, że nie mam już sił na karmienie z piersi, że mi hormony szaleją, jak karmię jedną to z drugiej się leje i te obrzmiałe nad ranem grudy! ale nad ranem ustaliliśmy, że w ciągu dnia co 3 godziny będę Lenkę wybudzać i do piersi przystawiać a w nocy podawać butlę. tak żeby wyrobić stałe pory karmienia bez względu na to czy śpi czy nie. co myślicie???

dziękuję za telefon od Sylwki i Elficy.

aha ktoś ma sposób na te zjazdy płaczowe?

wtorek, 21 sierpnia 2007

21.08.2007r.

trzeba przyznać, że spokój i opanowanie miałam do samego końca. mocno wierzyłam, że wszystko się uda a nasza Lenka będzie zdrowa i śliczna. nawet słowa które padły z ust głupiej lekarki mnie przed porodem nie ruszyły. (dopiero potem po przewiezieniu z bloku opercyjnego na salę wyłam w głos bo jak się usłyszy: "że najwięcej proszę pani zgonów jest podczas cc" to to jednak swoje robi na psychice). ale będę szczera i powiem, że taka sobie cc to wcale nie jest bajka, że cię znieczulają od pasa w dół i sobie leżysz i nic nie czujesz i czekasz na płacz dziecka. swoje trzeba wytrzymać i gdyby nie głos kobiety nade mną i ścisk ręki tej obok i stała ze mną rozmowa to... ogólnie jedna potężna szarpanina twoim ciałem. ok o tym już szaaa a potem 8:52 było aaaaaa moja nasza kochana Lenka na świecie. zdrowa silna z 10 punktami jeszcze przede mną witała się z tatą. nie zapomnę paru momentów, Jej buzi przy mnie po raz pierwszy, naszego z jk płaczu już po wszystkim. cała ta plejada zachowań emocji odwiedzin pierwszego karmienia (co za uczucie wcale nie aż tak przyjemne, teraz może już tak ale wtedy byłam wstraszona). miałam szczęście do dziewczyny z sali, z którą dogadałyśmy się w trakcie pierwszej rozmowy. wspaniała dziewczyna i dziękuję jej za wsparcie. dziekuję przede wszystkim Bogu za ten mały duży Cud. dzięĸuję lekarzowi który zadbał o wszystko od początku do końca. anioł chodzący ginekologiczny anioł. dzięĸuję rodzinie która w takich momentach jest jak zawsze wspaniała. ale przede wszystkim dzięĸuję mojemu jk którego kocham ponad wszystko i bez którego nie dała bym rady.
pierwsza noc za nami. Lenka spała od 23 do 6 zjadła i sobie grzecznie czekała na pierwszą kąpiel w domu. poszło gładko. strach wylałam chyba w pocie. o matko powiedzcie mi skąd instynktownie wiadomo co robić???? no taki instynkt to jak rozumiem. ale nie chwalmy dnia przed zachodem a baby przed północą (jak mówiła pediatra). przed nami pierwsza kupka w domu od wczoraj nic. czekam.
co tam jeszcze. codziennie w okolicach 16 - 17 włącza mi się płacz hormonalny i nie umiem sobie z tym poradzić. głupie uczucie.
mogę zjeść pomidora jeśli karmię???
ściskam Was dziewczyny moje drogie, Wam też dzieĸuję, wiedziałam wiedziałam, że będziecie z nami myślami. eve dzięĸi za tekst na Twoim blogu o nas.
wiecie na co najbardziej lubię patrzeć? na to jak usypia i w pewnym momencie przewraca oczkami do góry i uśmiecha się jednym policzkiem potem już pełen cudny uśmieszek.
aha a teraz to już zaczynam się martwić, jest 16:35 a Lenka śpi od 12:45.
aha czasem kręci mi się w głowie. ale dajemy radę.


aha. Lena na oddziale noworodków miała ksywę Piszczałka bo jako jedyna miała specyficzny płacz rozpoczynający się gustownym piskiem. nieźle dała popalić swoich cudnym charakterkiem od samego początku. teraz nadal śpi mlaskając cudnie buzinką. chyba czas mlecznej krainy nadchodzi.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

poniedziałek, 20 sierpnia 2007

20 sierpnia 2007

jesteśmy w domu. Lenka najedzona grzecznie śpi. pierwszy pampers przeze mnie przebrany. karmię naturalnie dokarmiając butelką i jestem z siebie dumna.

jak już ochłonę jak dojdę do siebie to opiszę wszystko.

a Ona - no Cud najprawdziwszy!!!

opowiem tylko jak weszliśmy z Nią do mieszkania i położyliśmy do łóżeczka. przez sen uśmiechała się powielokroć...
wyłam w głos.
kochana nasza.

(dzięĸuję za komentarze w poprzedniej notce)

pierwsze zdjęcia tutaj: http://www.jac.ndl.pl/lena/

czwartek, 16 sierpnia 2007

16.08.2006r. LENA

O 8:52 przyszła na świat nasza Lena Łucja 2800 g, 52 cm, 10 punktów. Jest prześliczna właściwie to brak słów. Zaczęła sie nasza misja miłości. Będziemy rodzicami do ostatniego naszego tchnienia. Kochamy Cię nasz największy Skarbie.

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

13 sierpnia 2007r. (3 dni do porodu)

torba spakowana. jeszcze tylko kosmetyki pozbierać do jednego worka. paznokietki u nóg obcięte - dzieło jk; u rąk już moje. włosy ogolone (wszędzie i samodzielnie). co tam jeszcze. ogólnie piękny tydzień się zapowiada co nie. to trzymajcie się. jk coś tu skrobnie dla Was. to pa.

niedziela, 12 sierpnia 2007

12 sierpień 2007 (4 dni do porodu)

upiekłam wczoraj biszkopta z śmietankową pianką i galaretką - tak sobie pomyślałam zrobie sobie tort z okazji 37 tc. niby jestem spokojna i cierpliwa ale jadłabym wszystko na co ochota przyjdzie. w trakcie sesji na studiach stres zabijałam jedząc wszystko podwójnie. coś mi się wydaje, że żadne egzaminy i żadna sesja nie sprawiała mi tyle obaw niepokoju i strachu, i nie chodzi o mnie a raczej o maleństwo. gdyby mi ktoś zagwarantował, że będzie zdrowe zdrowe zdrowe... a tu rano ktoś wcale nie złośliwie mówi że ostrego się nie je. no. i wogóle kabelki nerwów mam na zewnątrz choć staram się cholernie to zatuszować. kolejna noc koszmarna. katar do pierwszej w nocy, potem Grocha chyba się obudziła i do trzeciej żeśmy chodziły po pokojach i drzemały sobie w kuchni. niech mnie ktoś utuli, poczesze włosy, zrobi pajdę chleba z pomidorem, zaparzy orzechowej kawy z kardamonem...

daj światło dnia
otul nim znów
ciszę i spokój
wróć


Mama Muminka jest kwintesencją marzeń o poczuciu egzystencjalnego bezpieczeństwa. Jest zawsze na miejscu, otuli, przytuli, zrozumie i da cukierek. Żeby być zdolną do zaoferowania darów, sama musi być silna, nie bać się, akceptować siebie i wszystkich swoich podopiecznych.

piątek, 10 sierpnia 2007

10.08.2007r. początek...

Tygodnia trzydziestego siódmego

Dziecko ma około 47 cm wzrostu (35 cm zwinięte w kłębek). Waży prawie 3 kg. Nadnercza zaczynają wytwarzać kortyzon - hormon, który ma wpływ na pracę płuc. Teraz są one już w pełni przygotowane do oddychania. Poród w kolejnym, trzydziestym ósmym tygodniu to już poród o czasie.

motywuję się takimi spotkaniami jak z Sylwią i Wiki; mała jest rezolutna i cudowna. dokładnie pół roku będzie między nimi różnicy. dzięĸi dziewczyny za porady i cudowny chłodek w ogrodzie!
potem Nadia w basenie u adamów. gładzi mój brzuch mówiąc - ciiii dzidziuś śpi. a na koniec jak się żegnamy robi mi swoją małą grubiśną rączuchną krzyżyk na czole. schodząc na dół nic już nie widzę.
potem jeszcze kupuję kocyk polarkowy smoczki takie cudne i butelkę o jakiej marzyłam i ... jk pisze, że wózek kupiony.
matko to już za chwilę .....
nic tylko teraz słuchać evy cassidy patha m. dobrych pozytywnych dźwięków. popijam melisę i dziękuję Bogu za moich kochanych ludzi dookoła. dziś w nocy jak brzuch twardniał i wyłaziły mi łzy na wierzch z nerwów moja połówka przykleiła się całując w szyję. jak balsam na wszelkie strachy. kocham Cię.

czwartek, 9 sierpnia 2007

czwartek 09.08.2007r.

jeśli nic nie zepsuje planu to za tydzień o tej porze Grocha będzie już po drugiej stronie brzucha.

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

a tak z Grochą wyglądamy w ostatnim dniu 36 tygodnia ciąży. waga stuli - 70 kg waga Grochy - 3125g czujemy się świetnie i byle nic nie zakłóciło spokoju najbliższego tygodnia naszego życia. gin na do widzenia rzucił hasło: ma pani przez ten tydzień dmuchać i chuchać na was.

środa, 8 sierpnia 2007

8 sierpień 2007

jk na dyżurze nocnym. spałam sama z upierdliwym komarem. koszmar!!!
nie znoszę owadów much komarów os innej gadziny latającej bzykającej i trującej nad uchem w środku nocy!!!
śniły mi się wody które odeszły, poród, jakieś wpisy na blogu dwupaków, nieznany mi mąż MM która urodziła w poniedziałek.
jakaś paranoja.
teraz się uspokajam. świat mały. Hola uspokoiła mnie co do kliniki.

staram się nie denerwować oddychać być kwiatem lotosu modlić się
wczorajsza wizyta Baśki w białym habicie w moim domu.
przekaz pozytywnej energii i miłości.
dzięĸuję.


dziś będzie dobrze bo musi prawda

update wieczorem :

widzieliśmy dziś twarzyczkę naszego Groszka; wogóle to już spora waga 3125. rozmowa okazała się konkretna. jutro jadę na oddział obgadać szczegóły datę itd. JESTEM USPOKOJONA

niedziela, 5 sierpnia 2007

szczyrkowo 3-5 sierpnia 2007r.

nie przeczytałam ani jednej strony książki, którą wzięłam ze sobą bo odpoczywałam. zdjęć też za dużo nie zrobiłam odpoczywałam. wogóle zauważyłam, że niezgrabna jestem i mi wszystko z rąk leci. a to nie umiem już za bardzo "na małysza" w niemojej toalecie. a to marchewka mi spada niezgrabnie przy obiedzie w knajpie. a to potykam się na schodach. nie lubię siebie takiej. ale może to minie. no to pojechaliśmy sobie w piątek późnym popołudniem zaczynając odpoczynek od pstrąga i halibuta pychaaa. podjechaliśmy pod niby naszą kwaterę w szczyrku a tu... dymanie pod górę dość kawałek i samochód trzeba na dole zostawić. tego nie było w umowie telefonicznej. na szczęście miałam jeszcze z piętnaście numerów więc znalazła się kwatera o niebo lepsza i z łazienką. spało się bosko choć miękkawo. sobotni spacer do centrum był dwupaku wyczynem. mąż na szlaku. my z Groszkiem na lody galerię kultury beskidzkiej posiedzenie nad rzeką kościół oglądanie ludzi (w sensie gapienie się ich na nas) i tak to wieczorem na kolejnym pstrągu w okolicach wisły. niedzielnie odnowiłam sentymenty z Górką (w sensie duchowym i fizycznym) w białym zeszycie wpisałam prośby na lata następne (poprzednie spełnione w 100%). potem odkryłam na beskidzkiej 50 java kava gdzie jazz drewno zapach kawy i ogólnie miejsce jakiego na przykład brakuje mi w mojej okolicy. jk dzwoni ze szczytu więc pędzę do bielska i pod szlak. lubię tego mego człeka z plecarem odnajdywać w tłumie a serce mi wciąż mocniej bije na jego widok. co zrobię że tak mam. potem zajdamy się boczkiem w śliwce i innymi już w naszej strefie. wiecie co, naszą Grochę trzeba zarazić od małego takimi wyjazdami. słyszysz mały człowieczku, tyle miejsc mamy Ci do pokazania!

update poniedziałek

co prawda spałam do dziewiątej ale do samej trzynastej czas wypełniło mi: mycia balkonu wietrzenie pościeli przesadzenie kwiatków wycieranie parapetów kurzy z mebli odkurzanie mycie podłóg pranie i zakupy. nooooo żeby nie było że ciężarówka tylko leży. w międzyczasie ściągnęło się sporo audycji pana Marka ku pamięci dla mnie i pokoleń. tymczasem podsłuchuje trójki z większą rezerwą dystansem i filtruję nieco. już nie ufam ślepo. a to co dzieje się w polityce to już istna farsa. wulgarność przeciętność a wręcz miernota naszych polityków osiągnęła już chyba apogeum. zdecydowanie w naszym kraju politykom pomyliła się służba z karierą gwiazdy, która wykorzystuje ile się da w swoich 5 minutach by natargać do kieszeni na resztę żywota!

update po 17tej

jak sobie już ściągnęłam ostatnie Markomanie to przez 4 godziny przy nich prasowałam ciuszki Leny. sami zobaczcie takie kawałki: LIONEL RICHIE - Goodbye PERFECT - Niepokonani PAULA COLE - 14 JOHN MILES - Music LES CRANE - Desiderata HANNA BANASZAK - Żegnaj, kotku! CAROLE KING - Say Goodbye Today by ponownie zakończyć LIONEL RICHIE - Goodbye. przecież to było perfekcyjne pożegnanie muzyką nie słowami. tylko WIELCY tak odchodzą po cichu robiąc to co kochają najbardziej.

piątek, 3 sierpnia 2007

03.08.2007r. początek...

Tygodnia trzydziestego szóstego.

Waga - około 2800 g, od ciemienia do siedzenia 34 cm. Wokół życiowych narządów nagromadziła się brązowa tkanka tłuszczowa (dostarczająca ciepła), a pod skórą jest już gruba warstwa białej tkanki tłuszczowej (utrzymującej ciepło). Zanika meszek i maź płodowa (jeszcze tylko trochę jej zostaje w fałdach skóry i na plecach). Dziecko połyka zrzucony meszek i martwe komórki. To właśnie one osadzą się w jelitach i zostaną wydalone w postaci smółki.
Maluch przygotowuje się do narodzin - główka może się już kierować w stronę kanału rodnego, co sprawia że dno macicy się obniża. Ty oddychasz z ulgą - zelżał nieco ucisk na żebra.


ucisk na żebra jeszcze nie zelżał ale co tam.
od wczoraj antybiotykowo.
od dziś weekend w szczyrku, w lesie, w ciszy.
to pa!

środa, 1 sierpnia 2007

środek tygodnia; już sierpniowo ?

z nieokiełzaną radością dziś ostatnie zakupy. ostatnie pieluszki tetrowe i flanelowe, ceratki. pościel dla nas. kosmetyki. z ciągłym strachem, że jeszcze o czymś zapomnieliśmy. w empiku płyta nosowskiej w ręku i książka o liście marka niedźwieckiego. może się jeszcze skuszę w tym miesiącu. pogaduchy z Ćmą. pogoda w sam raz dla mnie. a weekendowo jedziemy sobie (może ostatni raz we dwójkę) w góry.

darmowy hosting obrazków