środa, 28 czerwca 2006

28.06.2006r.

zapomniałam, że już wakacje. zapomniałam jaki to stan. więc na pocieszenie sobie i przede wszystkim tym którzy mają dwa i więcej miesięcy wolności dedykuję poniższy tekst.

był sobie człek, miał fajkę i kota
sześćdziesiąt lat i zmarszczoną twarz
przy oknie siadł, zadumał się bardzo
i myślał, że warto żyć pięknie być...

spoglądał w dal w dziecięce swe chwile
w swą młodość też i dojrzały czas.
a w oku łza zdradziła go trochę -
Człek myśli, że warto żyć pięknie być.

i chciałby rzec, że chwile są nutką:
zadźwięczą raz i popłynął gdzieś, a tylko Bóg
rozlicza nas z nutek, dlatego też warto żyć, pięknie być...

czy umiesz też tak życie wygrywać,
czy umiesz biec i uśmiechać się
bo przecież wiesz,
że chwile są nutką i tylko Bóg,
wiecznie gra - zagraj z Nim.


----------------------------------------

z A. dziś przeprowadzamy trudną 1,5 godz. rozmowę z petentami. jedno wam powiem - bo jedno mi zostało w głowie: samotność to GORYCZ.

poniedziałek, 26 czerwca 2006

26.06.06r.

tam pomiędzy Raczą a Rycerzową to nawet pachnie inaczej. jest bosko. upoceni i szczęśliwi z tryliardem much wkoło, patrzymy na siebie, spacerujemy beskidzko. zapodajemy rymy częstochowskie, żyjemy inaczej oddychając. wprost uwielbiam nas takich. uwielbiam.

piątek, 23 czerwca 2006

23.06.2006r.

DD napisała taką notkę że mrau...

„ludzie mówią mi – to się wypali
nie popłyniesz długo na takiej fali,
ale nie ma takiej siły,
która przekona mnie, że nam nie uda się”


a tymczasem
lato przyszło, karta sedo przyszła, Ćma skończyła gimnazjak, Nadia teatralnym gestem wykrzykuje „mamo!”, buzie mamy umazane truskawkami, słodki sok spływa nam po brodzie, JK robi najwspanialszy koktajl, żar leje się z nieba, na parkingu brudny malec o mince anioła pyta „mogę umyć pani syby?”, burza przegania nas z S. na szarlotkę i wiadomość o tej „radości”, trzymam mocno kciuki! uśmiecham się do ludzi, rozmawiam szczerze i otwarcie, słucham ośmiu pod rząd petentów, każdy ze swoim bagażem życiowym, zamykam się na moment w łazience, zakrywam twarz, czasami za dużo zlewa się zła na raz. robię coś na przekór, mam małe plany, takie tyci tyci, realizuję je, przynoszą nieoczekiwaną radość, niczym ciepło na policzku, niczym mgiełka rozkoszy, bryza nadziei, kreska ołówka zaczarowanego...

poza tym wciąż kocham i to jest dopiero siła napędowa!
w taki letni czas wszystko mi wygląda jak w w/w notce.

sobota, 17 czerwca 2006

17.06.2006r.

sobotnio, przy dźwiękach trójki Markowej przedpołudniowej najcudowniejszej, obieram dwa kilo czerwonych i soczystych truskawek. ciepłe łzy ze szczęścia płyną mi po policzkach. najpierw TEN sen potem TO pytanie. jestem przeszczęśliwa. tak tak tak tak...

„Szkoda
dla jednej tylko osoby
deszczu
buków bo najchłodniej przy nich wśród upału
ławki nad rzeką
szczęścia co zamyka usta
łamigłówki serca
miłości co ostrzy nóż
pływania żabką, motylkiem, i delfinem
kataru po którym jednym uchem
słyszy się później a drugim wcześniej
ciała co się nie dzieli tylko na ducha i popiół
jaskółki wzruszającej ramionami
wszystkiego po kolei
i dlatego pchają się na ten świat
nowi ludzie drzwiami i oknami
i dobrze”


marzę; wiesz o czym.

...

książki na już:
Wojciech Szczawiński „Myśli przy końcu drogi”
Mariateresa Zattoni Gilberto Gillini „Jak chronić dziecko przed cierpieniem”
Daniela Becelewska „Wsparcie emocjonalne w pracy socjalnej”
Maria Wiernikowska „Zwariowałam”
Tomasz Witkowski „Psychologia kłamstwa”
Bruce E. Gronbeck „Zasady komunikacji werbalnej”

płyty do zdobycia:
Pearl Jam, RHCP, Tool, Miecz Szcześniak, Robert Kasprzycki

wtorek, 13 czerwca 2006

13.06.2006r.

Zastanawiam się, czy jeśli nie piszę bo albo czasu nie ma, albo zwyczajnie mi się nie chce to czy ma sens pisanie w formie odnotowywania wydarzeń bieżących? Przyznaje się. Bieganina. Ot co.
Trochę bywamy w lesie i wtedy są to jedyne chwile intymności, spokoju, wolności i szczęścia. Odpoczywamy połowicznie. Zawsze jednak to coś. A tak poważnie, wieczorami zamykam drzwi domu za sobą i wiem, że jestem na czas jakiś odizolowana od tego wszystkiego co na zewnątrz. Wiem, że zaraz wróci jk i będzie bezpiecznie i ciepło. Wiem też, że przenigdy nie chciałabym mieszkać z kimkolwiek jeszcze (oprócz potomstwa własnego przyszłego rzecz jasna). Wiem też, że parę spraw zawodowych nie poszło w tę stronę którą bym sobie życzyła; płakać nie będę, zacisnę bardziej pięści – w sensie nauczę się dzielnie znosić czasem smutne doświadczenia. Zrobiłam zdjęcia jaskółce która karmi młode. Taki obrazek lata z truskawkami także. Odpoczęłyśmy z A. w genialny sposób. Dzięki Ci za te parę chwil w słońcu, zieleni, rozmowie przede wszystkim. Poczucie, że jest ktoś kto rozumie fabrykę jest sprawą oczyszczającą i ważną. Co jeszcze? Na mundialu kibicuje Czechom, meczy nie oglądam. Idę dalej pracować. To tymczasem!

poniedziałek, 5 czerwca 2006

05.06.06r. poniedziałek

nie nie, nic się nie stało. żyjemy, pracujemy, czytamy, sypiamy, walczymy z szarą rzeczywistością ot co. otwierając dziś nad ranem oczy dziękuję Najwyższemu za to, że mogę budzić się przy człowieku, którego kocham ponad to co wokół nas. za nami bierzmowanie mojej Ćmy i uroczyste urodziny Mamy jk. rodzinne spotkania mamy opanowane dość perfekcyjnie, rozumiemy się bez słów; uczę się 'bywać inaczej' w domu rodzinnym po to by nie zgubić tego, co wypracowuje od dawna. zastanawiam się z uśmiechem w kącikach, że nikt mnie ostatnio tak nie rozśmiesza (w sensie: ma boskie poczucie humoru) jak mój Lutek. czasami aż dosadnie sprawdzają się słowa: żeby radości i szczęścia szukać w sobie, czerpać z nas samych. czerpiemy bo czasem tylko a może aż tyle nam pozostaje.

tak tak, ta notka nie jest ani przesłodzona ani nie ma zabarwienia smutku. nic nie mogę za to, że każdego dnia patrzę na Niego i widzę najbardziej bratnią duszę pod słońcem bez której bym znikła. jak również nic nie mogę za to, że ciągle jest tyle spraw które stoją głupim murem na drodze do wyciągnięcia ręki akurat po to, na co ma się ochotę.

w fabryce mamy 13 stopni 'ciepła'. ślęczę teraz pomiędzy etatami nad poprawkami, oczy mi się zamykają. ktoś dostarczy kawy?



update:
mam. od wczoraj chodzi mi po głowie kawałek puszczony wieczorem przez Kaczkowskiego. coś pomiędzy D. Bowie a Deep Purple. znalazłam: SISTERS OF MERCY z płyty FLOODLAND pt. This Corrosion

czwartek, 1 czerwca 2006

1 czerwca 2006r.

w dzień dziecka i w dzień urodzin śp. księdza Jana T. taki wierszyk mi się Jego przypomniał:

O maluchach

Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadłem
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę
w wodę święconą

liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione "O"
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie

---- ale Jezus brał je z powagą na kolana