niedziela, 29 czerwca 2003

niedzielno-poranna frywolność

spałam dziś snem tak spokojnym że słońce które obudziło o 8:45 było zwiastunem tego że ważne są tylko te dni których jeszcze nie znamy... chińskie ciasteczko z rana: "poczucie swobody które czasami odczuwasz jest wstępem do prawdziwej świadomości” kawa zaległe gazety książki wycinki soczek? proszę bardzo (posiadam w domu trzynaście litrów soku jabłkowego jakoś tak zostało hihihi) jak rozpoznać ludzi których już nie znamy jak pozbierać myśli z tych nie poskładanych M.G. tak od rana rzecz cudowna a to dlatego że w Trójce salon polityczny ważnych jest kilka tych chwil tych na które czekamy telefon i siostrunia na obiad przytarga a proszę bardzo na rybę mam dziś ochotę poza tym czuję że powoli nadrabiam zaległe spanie nareszcie będzie czas na zaległe książki na zaległe odwiedziny na zaległe umówione kawy, piwa, obiady (pamiętam) na szukanie nowego... bo mi się droga wyprostowała która już jutro pewnie się znudzi więc trzeba serpentyny stworzyć drogą od łódki do maszyny skąd idziesz że nie jesteś pewien wierności wymyślonych sprzętów to moje śniadanie trwa już półtorej godziny ale kto powiedział że nie mogę do południa tak posiedzieć i co jest brzegiem wędrówki? brzegi rozejdą się wzdłuż rzeki co będzie końcem tej wędrówki i zawsze jest się w połowie drogi do szczęścia istnieją jedynie chwile szczęścia zupełnego o złotym środku ostatnio rozmawialiśmy była już taka miłość ale nie ma pewności że to była nasza byli już tacy ludzie ale nie ma pewności że to byliśmy my było już takie milczenie ale nie ma pewności że to pomiędzy nami był już koniec świata ale nie ma pewności że to naszego świata pewność jest zawsze niepewna pewna jest tylko śmierć o której nie wspominam bo ostatnio mnie nie dotyczy bo po prostu wyzwoliłam się okropniście a nawet więcej wreszcie wygrałam w tym wszystkim kolejną szansę ktoś do drzwi zapukał i pamięć przyniósł z kolorem i kwiatem najważniejsze jest żeby usłyszeć wołanie o pomoc te nasze okrutne piękno żelaznego świata a może chodzi o niebo o takie frywolne myśli śniadaniowo – niedzielne chcę żebyś wiedział czytelniku że szczęśliwy dziś dzień prawda? niebo nie znajduje się ani wysoko ani nisko ani na prawo ani na lewo niebo jest dokładnie pośrodku piersi człowieka który ma Wiarę skończył się dzbanek kawy słońca coraz więcej na balkonie czy ktoś widział mój krem do opalania bo w ogrodzie rośnie pnącze w dzikim winie świat się plącze i nie o to chodzi że karocy nie ma nie

sobota, 28 czerwca 2003

mgr - ale że o co chodzi

zapyta Bóg
w swym niebie
co dałem mu
od siebie
wierzyłem
i kochałem
i byłem tym kim chciał bym był

odpowiem mu
od siebie
że spłacę dług
tym lepiej
tym bardziej bo
wiedziałem
co znaczy że nadziei brakowało mi
i kilku chwil
kilku dobrych chwil
może powie
to niepotrzebne słowa
trudno nie wierzyć w nic


- miałam w głowie długalachną notatkę o obronie o tym że pięć i o tym że szczęście i pustka zarazem i o telefonach bardzo przyjemnych może jeszcze kiedyś do niej wrócę na chwilę obecną po prostu wszystkim
DZIĘKUJĘ

czwartek, 26 czerwca 2003

że niby jest ok

jestem w połowie sprzątania mieszkania - bo muszę się czymś zająć jestem lekko smutnawa - bo rodzina poza zasięgiem jestem lekko zestresowana - bo wiem tylko jak się nazywam i potrzebuje wielkiego kopa w cztery litery albo przytulenia

bo niby jutro się bronię

środa, 25 czerwca 2003

tośrodajakośrodek

„To chyba znaczy, że jestem człowiekiem, pomyślała. Może tylko zwierzęciem. W części ramenem. W części varelse. Ale bardziej ramenem niż varelse, przynajmniej w udanych dniach. W pewne dni będziemy dobrymi rodzinami, a w inne będziemy tragiczni. Czasami będziemy rozpaczliwie smutni a czasami tak szczęśliwi, że ledwie zdołamy to znieść. Mogę tak żyć.”
Card „Dzieci umysłu” *

_________________________
*reszta tutaj u Groo ukochanej


- w lekkawym ciągu jestem ale w doborowym towarzystwie więc nie ma obaw o niecenzuralne zachowanie... w końcu było nie było np. wczoraj z lekkim zachaczeniem o dziś ciało pedagogiczne i to w najlepszym wydaniu (razem z Katją drżałyśmy jak przychodziła w landrynkowych kostiumach na lekcję i zawsze wyczułam kiedy pójdę do odpowiedzi czyżby uraz psychiczny o nazwie syndrom Absalony ?) a poza tym nie ma to jak picie wina ze swoją byłą wychowawczynią w jej w ogrodzie do późna w nocy, przecież tej kobiety można słuchać 24h na dobę

dobranoc
potem zajmuję się wyłącznie sobą

niedziela, 22 czerwca 2003

mój twój nasz plecak

bo miałam się uczyć ale że ogólny rozgardiasz domowy więc patrzę na to wszystko niczym balkonowi dziadkowie muppetów popijając dębową z okazji dnia taty i rzucają komentarze żeby chociaż dziecko nie utopiło się w morzu

wakacyjnie się robi

pozostała mi ciekawa sentencja:
najlepszymi lekarzami na świecie są doktor dieta doktor spokój i doktor dobry humor

sobota, 21 czerwca 2003

miało być słonecznie

bo wiadomość dostałam i to z mojego Złotego Potoku że 26.06. Kasprzycki z Carrantuohillem i pewnie że nie będę bo jak się pytam!!!

Pearl Jam "Live from Japan tour" tadam
MOby dziś w Warszawie

- ta szklana sieć wysysa całe powietrze z mojego pokoju
dobranoc

AMJ & Maleńczuk = N. Cave

- boskie powiązanie!

i że Rosję pokonaliśmy (3:1)

i że zegarki z Mistrzem na 2:45 nastawione

i że trzeba zacząć uczyś się chodzić wyłącznie słoneczną stroną życia

i że "Dream On" Aerosmith

i ...

piątek, 20 czerwca 2003

Kuncewiczówka 1936r.

rzeczoznawca wycenił na 450 tyś. dolców te 460 mkw,
840km,
kawa z kardamonem,
dwie płyty muzyki w sumie,

są ważne osoby w życiu są tak zupełnie zwyczajnie

- oczy mi się kleją ale kwiaty na biurku i własna muzyka i stos papierów i stos spraw i kubek kawy z mlekiem

i życzę dziś wszystkim bardzo udanego piątku bardzo bardzo i Gabi w RG i Krzysiowi w ING i Panu BH w aptece i WSZ7 w UM i my KK w radio i ... chyba zgłupiałam, mam wymienić wszystkich?

środa, 18 czerwca 2003

dzieńjakcodzień

może być troszkę smutnie
bo z racji wykonywanego zawodu bezpośredni kontakt z biedą tego kraju może sprawić ,że człowiek chodzi i myśli jaki nędzny jest ten świat i że nie mogę a raczej nie potrafię być szczęśliwa w pełni bo ciągle mi czyjeś problemy w głowie albo z drugiej strony jak popatrzę na to co mam w porównaniu z innymi to powinno mnie ukarać w momencie gdy narzekam na osobiste problemy

ostatnio kłapię szybciej powiekami na widok starszych osób, na widok biednego, zmęczonego, schorowanego, starszego człowieka – takiego jakiego spotkałam dziś o 7:00 w drodze do pracy po prostu ściska mnie w gardle

dawna praktyka z takimi ludźmi nauczyła mnie co prawda mniejszego szacunku ale to były różne wręcz śmieszne środowiska

w zasadzie nie wiem co mnie dziś tak wzięło, jakaś odskocznia od rutyny i znieczulicy

dobrze, że mogę jeszcze słodycze i miśki dla moich dzieciaków kupować i zakupy dla babci Marty no i „śmieszki” dla Filipka a i dla mojej Ćmy co to czerwoną laurkę przyniesie – dumna jestem z siostry tadam!!! (to nic, że zażyczyła sobie albo tatuaż albo chociaż kolejną dziurkę w uchu albo nową fryzurę i że niby mam ją zabrać do profesjonalisty – chciałabym mieć już tak uchowane dziecko własne)

„mam mniej niż się spodziewałem ale może więcej oczekiwałem niż należało” Seneka

wtorek, 17 czerwca 2003

gdzie strumyk płynie z wolna...

sie przytachało do mojego łóżka na noc borajstwo o blond włosach co to niby porzucone zostało, czy ja wyglądam na pocieszycielkę strapionych dusz obojga płci? ale przyjęłam tym bardziej, że płyty to to borajstwo przytachało i z samych gliwic przyjechało bo miało dość wszystkiego a że moje osobistyczne stany myślowo-cielesne i cała reszta też w nienajlepszej formie toteż ponarzekałyśmy sobie, uśmiały z własnej głupoty (no no no za 10 dni to my już ten tego) z własnej naiwności że ładnie, cudnie, słodko, kwiateczki itp a tu tymczasem błyskawiczny pomiar obwodu biustu i że niby tworzenie czegoś wyższego na ‘gruncie pomiaru gruntów’ pomiaru wiedzy, kursu i innych takowych i że atestu nie uzyskałyśmy ba nawet w normach nie wymieściłyśmy się i że boli ale... i stwierdziłyśmy, że najseksowniejsze utwory to m.in. ‘sour girl westlake’ Stone Temple Pilots, ‘letting the cables sleep’ Bush`a a potem przyTOOLałyśmy rogi kołdry ale to już świtało... w eterze brzęczało ‘until it sleeps’

... teraz szuja pewnie śpi albo pije kawę z moją mamą a ja w fabryce umieram a właśnie że nie bo Eva kupuje dom u nas i zapowiada się świtna perspektywa i wesoło jakoś i weekend wyjazdowo się zapowiada i biodro mnie boli po wczorajszym basenie ale co z tego co z tego

- lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie hej!

poniedziałek, 16 czerwca 2003

15czerwcaSpodek

zapomniałam na śmierć o wczorajszej rocznicy koncertu PJ i dzisiejszym koncercie K.C.
tadam... ale było...
hold on to the thread
the currents will shift
guide me towards you
know something`s left
and we`re all allowed to dream
of the next time we touch

- nie muszę dodawać że to Oceans oczywiście

niedziela, 15 czerwca 2003

jeszcze raz Alice ...

smyczki w "Stay away" są ruszające!

"pustynna burza" od bartka

sobotnie grillowanie zaczęło się od koncertu zespołu z Jamajki po uprzednim wysłuchaniu gospel zespołu z Wybrzeża Kości Słoniowej i nie wiem dlaczego akurat tylko mi wciśnięto do ręki folder SM misjonarek NMP Afryki?

a w nocy pozytywne granie

i trzymałam jak mogłam gule w gardle żeby się nie rozbeczeć bo tak jakoś zaczęłam już wątpić w dobroć ludzką i przez połowę utworków nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku i znam już tajemnicę pewnej melodii

przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko ona jest ciągle mimo wszystko obecna i nieustannie ingeruje w nasze życie

weekend z merlotem truskawkami czereśniami arbuzem czerwono czerwień redhotchilimy – ups. Zielonej Ukochanej pewnie ślinka poleci

jestem o krok od wyznaczenia sobie nowych horyzontów po to żeby nabrać ogromnego powietrza w płuca i jeśli tylko zacznę wątpić w swoje możliwości oznacza to koniec jazdy i dlatego wreszcie trzeba postawić na to co możliwe w niemożliwym


Alice In Chains „Don`t Follow” z ‘Jar of Flies’ tak tak tak
a „No Excuses” lubisz?

sobota, 14 czerwca 2003

...

jakoś tak od paru dni mam ochotę połazić po jakimś mieście i nawet wiem że powinien być to Kazimierz Dolny
...

i z tym dystansem u mnie kiepsko
...

i pewnie że kiedyś znajdę to czego szukam znaczy się wrażliwość
...

kwiat neroli białego pieprzu koniczyna konwalia peona drzewo sandałowe i atłasowe – piękny koncert prawda?
...

okiviolaweźsięwgarść

piątek, 13 czerwca 2003

tralala

jakoś umieram z rana 10:00 i trzecia kawa i teoretyczny spokój bo moja uchwała przeszła bez zastrzeżeń (krótki komentarz wzrokowy) Graża odwiedziła ekpię obnosząc się z nową sukienką i opalenizną i wiadomo wróciła bo jak zwykle naszej Graży zabrakło pieniędzy napieprzamy się z białych lnianych spodni naszego jedynego faceta – boskie są znaczy się spodnie znaczy się frędzelki przy nogawkach nawet Eva nabrała humoru ( Hudy ostatecznie wybył szukać nowego szczęścia zostawiając długi pożyczki zostawiając przede wszystkim Martę i Pawła o Evie nie wspomnę już nic)
byle do 15:30 bo postanowiłyśmy dziś wyluzować odrobinę

(...)
and
I`ve got a longin
that`s hard to find
won`t give me no peace of mind
something that I`ve lived with all along
days and weeks and months and years
fillin` in the time my dear
tryin` to find the place where I belong
and
I got a hunger that`s
hard to fill
drivin` me on overkill
tellin` me that everything`s gone wrong
got me a need
that I can`t break
more than I can hardly take
somehow I still keep on going strong

when I call your name
I`m gonna scream out loud
I`ll say...
“here I am standing in the crowd”
you`ll say “come to me
with your open mind
you never know
what you still might find”
but you keep me here
like a cancelled flight
an empty train
running through the night
an orphan child
a broken shoe
and I`m still down here
lookin` out for you
are you there for me?
`cause I`m here for you

czwartek, 12 czerwca 2003

poranek po burzy

usnęłam dopiero ok. 4:00 razem z burzą która wiadomo było że nadejdzie teraz proszę o kawę bo ciężki dzień się zapowiada; jakieś dziwne filmy i lektura Emily B. jakieś dziwne myśli - potworny ból głowy; ale znalazłam coś:
„ ... zbyt wielu nęciła pokusa dotarcia do wewnętrznego kodu ludzkich uczuć. Uczucia są bardziej wymagające niż myśl, potrzebują więcej czasu, aby uformować się i wyjrzeć. Zamiast stawać się mistrzami czasu, staliśmy się jego biorcami. Toteż żyjemy w stanie permanentnych odrzuceń uczuciowych: ani kochać bliskich nie mamy kiedy, ani drogich zmarłych opłakać. W efekcie opłakujemy własną bezmierną samotność.”
mam lekki piach pod powiekami

„loneliness...”

dziękuję Bogu że wymyślił coś takiego jak rower i walkman bo muzyka już samą boskością jest

zwłaszcza takie kawałki

is a place that I know well
it`s the distance between us
and the space inside ourselves
and emptiness...
is the chattering in your head
it`s the call of the living
and the race from life to death
and I know
what you feel...

and I`ve got a longin`
that`s hard to find
won`t give me no peace of mind
something that I`ve lived with all along
days and weeks and months and years
fillin` in the time my dear
tryin` to find the place where I belong

hopelessness
is the darkness in your heart
it`s the sound of one hand clapping...
while it`s pulling you apart
and I know
what you feel

(...)
never...ending...story...

oprócz tego, od miesiąca jestem świadkiem załamania się świata mojej znajomej i brak mi słów
kubek cappuccino z łyżeczką cukru o tej porze rewelacja i nie głaszcz mnie bo się rozpłaczę

wtorek, 10 czerwca 2003

it`s the call of the living

taaaka szkotka z Aberdeen śpiewająca niczym Aretha Franklin widząca zawsze butelkę do połowy opróżnioną a nie do połowy pełną

how come
every day
I`m still waiting for the change?
how come
I still say
give me strength to live?


love don`t show in the pavement cracks there will be no turnning back

mam ostatnio obsesję siedzenia w cafeinternet gdzie się da w sumie nie wiem czy to już uzależnienie czy może ciągły niedosyt zresztą co mnie to obchodzi
to wracam ja sobie po trzech dniach do pracy i od razu dzika radość że babska się cieszą na mój widok ale szuje jedne nie wiem co mnie czeka jasne jasne kurwuje ile wlezie kapitał początkowy a proszę wyprawki a też zrobię a dlaczego by nie co tam jeszcze no szkoły oczywiście że to moja działka zakład karny też a co!

sorry ten moment mnie rozwala it`s the call of the living jak ktoś nie słuchał jeszcze ‘Bare’A.L. ten ma czego żałować

bo o czym ja aha tak więc wesoło było tylko rozpadłam się przed 14:00 mało spektakularnie puszczając wiązankę usłyszaną przez górę i tylko paczka leibniz minis coś tam (w każdym bądź razie czegoś słodkiego) i przeszło jak ręką ujął
a bo czekam generalnie na lekcję a potem nareszcie zobaczę Jacka a Wojciecha to ja od powrotu z Peru nie wiedziałam – ej głupio mi tak że np. to kiedyś poczytają chyba powinnam zmienić bloga bo za bardzo się wybebeszam bo tutaj trzeba wziąć tysiąc poprawek na to co piszę bo to emocje emocje czy whatever

Aga napisała zajebisty list na 8 stron – miałam niby poczytać niezbyt przyjemne rzeczy a ja po prostu DZIĘKUJĘ!!! – wiem wiem nie można zatrzymać żadnego dnia ale można go po prostu nie stracić!
znikam ale tu coffee ffffujjjj

poniedziałek, 9 czerwca 2003

"jezu jak sie ciesze..."

wróciłam z katovic przyjęła bez problemów teraz tylko recenzent i czekanie na obronę i taka mnie radość ogarnęła że kupiłam nową Annie Lennox którą zaraz wkładam na uszy i jadę rowerem gdziekolwiek życie czasem jest cudne i ja to wiem i ty to wiesz i to nic że zaraz zaczenia padać a wieczorem kto ma ochcotę na piwo ?

niedziela, 8 czerwca 2003

miałam już spać.... ale...

i konie były i basen był i słońce i żurek w Kobyłce i szczęśliwa jestem i tak sobie myślę o Blue Hat który na dyżurze (trudny wyraz) i rozklejam się pozytywnie przy dźwiękach ‘Sometimes I Feel Like Screaming” purpli cudo cudo cudo cudo ta niebiańska gitara ehhhhh

to jutro żeby chociaz odrobinę babsko miało humor i przyjęło mi tę pracę

notka z miasta

to w sprawie przystąpienia do piętnastki unijnej rzekałam dziś NIE

i miałam popływać ale że towarzystwo się rozproszyło jadę na konie

truskawki z ziemią i czereśnie aż kipi raj na ziemi

Cypress Hill dziś króluje - sypiaj z królami mawiał Canetti

sobota, 7 czerwca 2003

!!!

- to ja przyznaję się, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z takiej właśnie przyjaźni! no pewnie, że możesz zawsze przyjechać i pogadać i głowa do góry twarde baby jesteśmy!!!

a od rana wszędzie gdzie się da słucham Reni Przemyk

Która z nich byłaby najlepszą świętą
Co znaczy życie bez skazy
Kto w niebie zostać ma a kto wyklęty Kto winy powinien zważyć
Czy któraś może powiedzieć o sobie
Że lepiej już się nie dało
Co jest ważniejszą za życia ozdobą czy dusza czy ciało


wczoraj wieczorkiem raciborski powiew szczęścia niczym afrykańskie dzieci z fotografii

czwartek, 5 czerwca 2003

głos z Zielonej Wyspy

i głos Zielonej Ukochanej podbudował mnie jak jasna cholera i tego trzeba mi było już w poniedziałek i wylałam 4 strony A4 mysli na papier bo gryzie mnie to niesamowicie czasem tak jest, że zatracamy się w tym co najważniejsze grając jakies dziwne zmyślone role a scenariusz w nie tę stronę biegnie i nie pytaj o co mi chodzi bo sama nie wiem

boski ranek

dopijam drugą filiżankę kawy potworny kac moralny bo jak można było upić się na wesoło w taki upał i wylądować na podłodze u anki rano zbierając zwłoki świtało mi w głowie jedno zdanie – żyjemy zbyt biologicznie! i może coś w tym jest i miałam dziś negocjować z evą ale po takim porannym przywitaniu to moje problemy znowu wydają się kurewnie małe – sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji – alimenty&rozwód i finał – tylko, że łatwiej powiedzieć niż zacząć działać
to ja proszę chociaż o spokojniejszy weekend
wojciech miał rację żyjemy w popierdolonym matrix`e jakimś
pierwsze 35 sekund „Mad about you” Stinga uratowało mi dziś życie!

środa, 4 czerwca 2003

miszmasz

i cieszę się z tej Vanessy Daon jak dziecko i proszę nie dzwonić i nie pytać o prace, konspekty i inne takie - będą na czas obiecuję i strach przed piątkiem mnie paraliżuje do tego stopnia, że pije dziś sama jak do tej pory i denerwuję się też bo Pan 'niebieska czapeczka' nie wiem czy żyje? i nawet słońce przypomina mi dziś jakąś lampę do przesłuchiwań i mam dość samej siebie i dlatego lekkim zygzakiem już zbieram się do wyjścia gdziekolwiek muszę bo zwariuję a pisma same się napiszą przecież

lepsze jutro było na pewno wczoraj

stary listopad

lata czekanie

pocałunki czasu
usta płynące
nurt wszelkich
miłości
śmierci
czary goryczy
palą jak
przemijanie
warg już nie czereśnie
kuszą nadzieją
póki jej jeszcze
że wreszcie
oczekiwanie
zaowocuje
duszą i sercem i ciałem


absoluto

matko wszechrzeczy
ojcze wszechbytu
słowopierwszy
myślopierwszy
czasosprawco
bogotwórco
nadprzestrzenny
przedwieczny
nieśmiertelny
ble ble ble
człowieku
be happy


to szybko żyję najbardziej rozwaliło mnie wezwanie na policję w sprawie przesłuchania – dziwnym trafem tego samego dnia przyszedł list od schizofrenika „(...) znów idę w bezgraniczną ciemność kroczę powoli rozmyślając nad tym co stało się mną samym przenika mnie strach o to co będzie pogłębiająca się depresja wywołana następującymi po sobie dniami bez treści sprzyja przebudzeniu się upiorów dotąd drzemiących w najmroczniejszych zakamarkach podświadomości (...)” – jak kiedyś nie zwariuję to będzie święto (a swoją drogą gość ma niezły polot); Marzena twierdzi, że trzeba ustalić wersję a ja nawet nie mam pojęcia jak był ubrany a co dopiero co mówił bo mówił swoim niezrozumiałym językiem – a byłam święcie przekonana, że mam już to za sobą – stałam sparaliżowana i patrzyłam jak rozwścieczony gość wbija sobie nóż w brzuch – szkoda, że nie zrobił tego fachowo! i nie śpię od poniedziałku i tęsknię za tym żeby się do kogoś przytulić i litery stawiają mi się przed oczami i wolałabym pisać tysiąc konspektów zamiast formatować 200 stron druku i tylko fakt, że może to kiedyś się przewali trzyma mnie w dobrym humorze mimo wszystko tylko na piwo dziś muszę koniecznie...

wtorek, 3 czerwca 2003

!@#$%^&*(

nie mam mnie i nie będzie

poniedziałek, 2 czerwca 2003

pobudka 5:00

bosko było wczoraj skończyć wcześniej pracę i przedłużyć sobie miło weekend na rowerze z plecakiem jabłek i głosem ed`a w uszach i nazbierało się tego prawie sto kilosów (Łąki Kozielskie – czy ktoś mógł ładniej wymyślić?) i na DKF nie zdążyłam ale za to przyszły nowe płytki i np. taki „And now... ladies & gentelmen” z Jeremy`m Ironse`m i lubię właśnie takie poniedziałki a od dziś zabieram się do pracy serio serio

dzień dobry wszystkim!


Gibran

Na schodach świątyni. Widziałem wczoraj kobietę siedzącą między dwoma mężczyznami na marmurowych schodach świątyni. Z jednej strony twarz jej była całkiem blada, z drugiej zarumieniona.
[szaleniec]

niedziela, 1 czerwca 2003

weekend katovice cieszyn lysa hora dom

człowiek ponoć kocha wszystkie części składowe tego świata, nienawidzi natomiast źle złożonej całości; to powiedzmy, że w oderwaniu od całości w której głupocie trzeba funkcjonować od czasu do czasu udaje się wyrwać w inną przestrzeń bez zegarka na ręku, góry, las, piwo, namiot i osoba której się ufa i czasem można zapomnieć o wszystkim i popływać dowoli i zjeść zgniecione ciasto na Łysej Horze i kocham wracać do domu bo fakt dom może być wszędzie jeśli jest w nim ukochana osoba

chyba na zawsze pozostanie mi mój okropniście własny świat i nie wiem czy śmiać się czy płakać i nie istnieje jedno uniwersalne znaczenie dla wszystkich istnieje jedynie takie które każdy z nas nadaje swemu życiu i jak wiele musimy powiedzieć by nas słuchano w chwili gdy milczymy

The Cure „Disintegration”

„Kończy mi się czas i gubię rytm robię przerwę lecz nigdy nie śpię w godzinach pożądania pustych godzinach zachłanności i zawsze to niepotrzebne pragnienie by znowu poczuć prawdziwą wiarę w coś więcej niż kpiny gdybym tylko mógł napełnić serce miłością”