czwartek, 5 czerwca 2003

boski ranek

dopijam drugą filiżankę kawy potworny kac moralny bo jak można było upić się na wesoło w taki upał i wylądować na podłodze u anki rano zbierając zwłoki świtało mi w głowie jedno zdanie – żyjemy zbyt biologicznie! i może coś w tym jest i miałam dziś negocjować z evą ale po takim porannym przywitaniu to moje problemy znowu wydają się kurewnie małe – sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji – alimenty&rozwód i finał – tylko, że łatwiej powiedzieć niż zacząć działać
to ja proszę chociaż o spokojniejszy weekend
wojciech miał rację żyjemy w popierdolonym matrix`e jakimś
pierwsze 35 sekund „Mad about you” Stinga uratowało mi dziś życie!

2 komentarze:

eve pisze...

znikam po prostu rozpływam się w pieprzoną nicość FUCK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

karol pisze...

pakuj manatki i przyjeżdżaj do wawki