sobotnie grillowanie zaczęło się od koncertu zespołu z Jamajki po uprzednim wysłuchaniu gospel zespołu z Wybrzeża Kości Słoniowej i nie wiem dlaczego akurat tylko mi wciśnięto do ręki folder SM misjonarek NMP Afryki?
a w nocy pozytywne granie
i trzymałam jak mogłam gule w gardle żeby się nie rozbeczeć bo tak jakoś zaczęłam już wątpić w dobroć ludzką i przez połowę utworków nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku i znam już tajemnicę pewnej melodii
przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko ona jest ciągle mimo wszystko obecna i nieustannie ingeruje w nasze życie
weekend z merlotem truskawkami czereśniami arbuzem czerwono czerwień redhotchilimy – ups. Zielonej Ukochanej pewnie ślinka poleci
jestem o krok od wyznaczenia sobie nowych horyzontów po to żeby nabrać ogromnego powietrza w płuca i jeśli tylko zacznę wątpić w swoje możliwości oznacza to koniec jazdy i dlatego wreszcie trzeba postawić na to co możliwe w niemożliwym
Alice In Chains „Don`t Follow” z ‘Jar of Flies’ tak tak tak
a „No Excuses” lubisz?
2 komentarze:
ba, „No Excuses” jest ok. ! całą płytę lubię, zresztą w ogóle lubię wszystko "Alice in Chains". A ktoś mi powiedział swego czasu, że oni strasznie nudzą; bzdura ! no nie ?
totalna bzdura!!!
Prześlij komentarz