środa, 4 czerwca 2003

stary listopad

lata czekanie

pocałunki czasu
usta płynące
nurt wszelkich
miłości
śmierci
czary goryczy
palą jak
przemijanie
warg już nie czereśnie
kuszą nadzieją
póki jej jeszcze
że wreszcie
oczekiwanie
zaowocuje
duszą i sercem i ciałem


absoluto

matko wszechrzeczy
ojcze wszechbytu
słowopierwszy
myślopierwszy
czasosprawco
bogotwórco
nadprzestrzenny
przedwieczny
nieśmiertelny
ble ble ble
człowieku
be happy


to szybko żyję najbardziej rozwaliło mnie wezwanie na policję w sprawie przesłuchania – dziwnym trafem tego samego dnia przyszedł list od schizofrenika „(...) znów idę w bezgraniczną ciemność kroczę powoli rozmyślając nad tym co stało się mną samym przenika mnie strach o to co będzie pogłębiająca się depresja wywołana następującymi po sobie dniami bez treści sprzyja przebudzeniu się upiorów dotąd drzemiących w najmroczniejszych zakamarkach podświadomości (...)” – jak kiedyś nie zwariuję to będzie święto (a swoją drogą gość ma niezły polot); Marzena twierdzi, że trzeba ustalić wersję a ja nawet nie mam pojęcia jak był ubrany a co dopiero co mówił bo mówił swoim niezrozumiałym językiem – a byłam święcie przekonana, że mam już to za sobą – stałam sparaliżowana i patrzyłam jak rozwścieczony gość wbija sobie nóż w brzuch – szkoda, że nie zrobił tego fachowo! i nie śpię od poniedziałku i tęsknię za tym żeby się do kogoś przytulić i litery stawiają mi się przed oczami i wolałabym pisać tysiąc konspektów zamiast formatować 200 stron druku i tylko fakt, że może to kiedyś się przewali trzyma mnie w dobrym humorze mimo wszystko tylko na piwo dziś muszę koniecznie...

1 komentarz:

karol pisze...

to kiedy te przesłuchanie? i daj znać jak poszło! a mówiłaś, że Tomasz wszystko załatwił? violka violka!!!