poniedziałek, 2 lipca 2007

poniedziałkowo

noc okropna, duszno i źle. Lena postanowiła całe osiem godzin tańczyć wbijać się w żebra naciskać na pęcherz i czynić cuda we mnie. skończyła o siódemej rano.
poza tym od soboty wieczora mam zjazd emocjonalny. wczoraj przez cały dzień trzymałam gule w gardle żeby nie płakać. odbiłam sobie wieczorem. nie wiem. może to uczucie które A. ma w sobie, ta wszechogarniająca miłość i dobroć z niego płynąca mnie powala na kolana. do tego cały ten strach i pamięć lipca 2006. do tego ta niewiadoma co będzie za 2 miesiące. a dzisiaj kołatanie serca, szumi mi w uszach i głowie. jestem ciężka. mam przezroczyste myśli i chciałabym żeby ktoś tu był.


update

w ramach poprawienia nastroju zjadłam placki w masali dla męża zamówiłam lasagne ze szpinakiem. zamówiłam na allegro: rożek, poduchę księżyc, nożyczki, pieluchy, majtki, myjkę, termoopakowanie. odwiedziłam crisowców. teraz siedzę i zaznaczam nitkami ciuszki żeby wiedzieć co komu oddać. ale mamy Lena fajne rzeczy hohhoho. szwagier dzwoni z pytaniem o kalafior w piekarniku i że wieczorem mi porwie męża bo Kociaki mają wreszcie neta! super.

6 komentarzy:

andalo pisze...

spokojnie, będzie dobrze za te dwa miesiące :)

angelika pisze...

ja może nie mam takich samych przeżyć co i ty ale ta noc była straszna
boję sie przeogromnie i w ogóle
emocjonalny zjazd to ja zaliczam każdego dnia

PT pisze...

przytulam...

mary pisze...

:*

ank pisze...

już sama nie wiem czy czasem nie potrzebuje specjalisty. takie dni mam średnio 15 razy w miesiącu.

mlodamezatka pisze...

też mam doła to na pewno przez burze na słońcu, prawda;)?