poniedziałek, 16 kwietnia 2007

16.04.2007r.

pranie z rana pachnie na słonecznym balkonie. zapodałam french na paznokcie odżywkę na włosy i maskę na twarz. głowa boli niemiłosiernie od kataru. odchorowuje stres. zaraz strzelę dwu-godz. wykład potem do moich dziecków w d.d. a potem posortuje zaległe papiery w stowarzyszeniu. potem pogrzebie w seconds. w poszukiwaniu spodni z brzuchem i potem pójdę do kina z Grochem. pogoda taka, że po raz enty w życiu ustalam priorytety. plejada zachowań i osobowości. morsko zamek trawa środek pola leżakowanie, odpoczęłam 2 godziny psychicznie może. wieczorem "Wielka cisza". łzy mi kapią po policzkach, wstyd mi za moją małość, za brak siebie w sobie. za cały te bałagan i gonitwę, za to że nie zauważam tylu drobiazgów z jakich składa się życie. czy będę egoistyczna jeśli poproszę o takie radosne i cudowne dziecko jakim jest nasza Nadia? po raz enty słyszę tego weekendu - każdą łzę załagodzi i każdy smutek - ono. jak dobrze, że Cię mam Grochu w sobie.

(pół roku już mnie nie ma w fabryce)

5 komentarzy:

elik pisze...

U mnie wczoraj Pławniowice, jezioro, trawa, leżakowanie i odpoczynek po całym zagonionym tygodniu.
Czas szybko płynie, prawda?

PT pisze...

jakieś homoeopatki zapodaj na ten katar może co?
pozdrawiam

ank pisze...

wiesz myślę, że dzieci są radosne tylko wtedy gdy wyczuwają od maleńkości że nie są obowiązkiem posiadania dziecka, że nie są tylko po to że tak wypada, że są kochane chciane uwielbiane i nie tresowane!!!!
to ważne pamiętaj!

co do Wielkiej ciszy - chodziłam pare dni po seansie i zastanawiałam się ile głupot czynimy w ciągu dnia takich bezsensownych nie na chwałę Najwyższego!

zbych S. pisze...

i bardzo dobrze że Cię tam nie ma!

mary pisze...

miałam obejrzeć tą wielką ciszę, w końcu nie obejrzałam ale wiem ze mają powtarzać... chyba w maju. Jakoś nie mogę sie wybrac do tego kina. Tyle mialam filmów obejrzec a ostatnio kompletnie misie nie chce...

to chyba przemęczenie jakieś

ps. kod do wpisania "autka" :)