sobota, 8 lutego 2003

a taka sobie sobota-robota

głupio, że biera mnie na pisanie wtedy jak sprzątam, gotuje albo po prostu nie mam pod ręką kartki, klawiatury czy tam whatever, tyle wtedy mam do powiedzenia...

męczymy od rana z Ćmą muzykę do Shreka, wiem to dawno było ale jak Jabol wtedy przywiózł MP3 to wydawał mi się śmieszna a teraz... sprzątamy i szalejemy przy niej

o knigach troszkę chcę, bo to one czasem po prostu mnie wybierają a nie ja je, swego czasu takimi perełkami były pozycje Coelha, a teraz po przeczytaniu w Przekroju, że to pustka jakaś i w ogóle, to troszkę się i z tym zgadzam ale i tak "Piedra" swego czasu uratowała mi życie i nadała jakiś dziwny sens i dała takiego kopa, że ho!!! obecnie męczę "Maga" co to go pod choinką znalazłam, że też przyjaciel Karol z Warszawy wie co sięczyta, albo tam sięto czyta? nie wiem? bo czytam Groo - Mag, czytam mojego guru photo bArt`a - też było o Magu - jakiś zbieg okoliczności? czy co? - fajnie sięmacie w tej Wawie...

w związku z tym, że wczoraj Zbigniew S. zapił niemożliwie dziś nici z Krakowa i magia Seattle prysła (i tak kiedyś tego gościa zabiję) za to w pn. koncert na dwie gitary i tylko i wyłącznie Pearl Jam i koniec amen dobranoc (wróciłam parę godzin temu)

to jak Katja o której dzisiaj? w Gabi??? znowu nic nie usłyszymy...

Brak komentarzy: