wtorek, 25 lutego 2003

cóż za uroczy wtorek

Boska na seminarium więc jest bosko. Wojciech na interwencji zbrojnej, a to po wczorajszej GIJane tak mi się wszystko kojarzy...
Monia wpadła na kawę, ta to ma szczęście - trzech takich boskich facetów no jeden bardziej kochany od drugiego i już zrobiłyśmy sobie salonik kawowy a tu nici - kontrola. Udało się.

Po wczorajszym liście od Zielonej to mi się tak jakoś wiosennie zrobiło, Osobisty w delegacji więc wolność w pełni (Boże, nie czytaj tego), wczorajszy rowerek zaliczony i w ogóle jest pięknie. Że słodzę ? Nic podobnego, tylko jakoś tak na wiosnę to wszystko wygląda inaczej. Nagadałam wczoraj Dyziowi o snach i aż mi teraz głupio mam nadzieje że nie uzna mnie za wariatkę a jeśli nawr to przeciez można marzyć sobie o szczytach no nie?

1 komentarz:

słuchacz snów pisze...

oj wariatko wariatko (ha ha ha ha), żeby obcemu sny opowiadać ... ale wiesz, że opowiadałaś sen czy sny człowiekowi, któremu bardzo i to bardzo rzadko cokolwiek się śni, także przydało mu się;
no to wielu wielu podobnych snów, chetnie wysłucham jeszcze kiedyś jakiegoś