Odkąd w domu jest Singer pomysły same przychodzą do głowy. Szkoda tylko, że czasu mało żeby owe pomysły urzeczywistniać. Ale część się udaje. Wypatrzyłam kiedyś w Promodzie spódnicę z kolorowymi taśmami. Niestety była marszczona na gumach z obu stron i na moich biodrach wyglądała fatalnie. Postanowiłam uszyć sobie podobną. Jest nieco krótka więc wkrótce doszyję sobie dżinsową falbankę, no i pozostaje mi schudnąć jakieś 5 kg żeby dobrze w niej wyglądać ale to już wkrótce:) Pierwszy raz robiłam sama formę i pierwszy raz szyłam spódnicę - wyszła o jeden rozmiar za mała. Ale człowiek uczy się na błędach i następna będzie już lepsza.
Połowę grudnia przeszukałam czapy szale i inne nakrycia głowy dla Leny. Nie znalazłam takich, które by mi pasowały. Wreszcie zakupiłam nieco polaru i uszyłam kilka kompletów. Wszyscy zadowoleni:)