środa, 30 czerwca 2010

lato 2010





szybki wpis
szybkie życie
jest nadzieja na spowolnienie...
letnie...

Lena bawiła się w przedszkolu do którego pójdzie od września.

póki co.
otrzymałam w prezencie Fioletkę od cudownej osoby.
Kasię, autorkę Fioletki można znaleźć tu: http://mojdom-mojaostoja.blogspot.com/
DZIĘĸUJĘ moja droga.
i powoli zaczynam letnie sz(ż)ycie.
powoli powstaje torebusia dla Siostrzenicy.

i tyle.
uciekam na działkę.

dopisane dzień później

1 LIPIEC 2010

ktoś kto wymyślił maszynę do szycia był geniuszem.
sz(ż)ycie trwa.
dokończyłam torebkę, uszyłam biedronę i poszewkę na podusię.







niedziela, 20 czerwca 2010

studnia

kolejne marzenie.
jest, cudowna własnoręcznie przez najcudowniejszego Tatę wykonana.
studnia.









piątek, 11 czerwca 2010

upał


w upalne dni praca idzie wolniej, a wieczorem ok 23ej nie ma sił na docząłganie się pod prysznic.
śpię jak niemowle. nasze "Niemowle" spało dziś do 8:30, co jest rekordem na skale ogromną a potem...
poszłyśmy sprawdzić listę dzieci przyjętych do wypasionego przedszkola w mieście i...
LENA JEST PRZYJĘTA DO GRUPY 3-LATKÓW!!!!
od razu z radości zapisałyśmy się na wszystkie projekty z pedagogiem psychologiem basenem łyżwami itp itd
ALE SIE CIESZĘĘĘĘĘĘĘĘĘ
Lena teraz mówi: jestem przedszkolakiem przedszkola imienia misia uszatka:)

na działce wreee, może dziś uda mi się wrzucić wreszcie zdjęcia.
stoi kolejna budowla czyli wieżyczka ze zjeżdżalnią, wkrótce będzie domek dla dziewczyn:)
nie umiem skupić się na pracy, stale zapisuje co jeszcze trzeba zrobić i kupić na działkę, dawno nie miała takie pozytywnego zamieszania:)

dorzucone wieczorem zdjęcia Szwagra
jutro będzie więcej



to reszte zdjęć proszę































wtorek, 1 czerwca 2010


mieliśmy OGROMNE szczęście a Szef pewnie czuwał na Górze.
udało się w słońcu i bez deszczu postawić wreszcie nasze marzenie, mały drewniany domek (przez niektórych nazywanych szopą stodołą itp). jak zwał tak zwał. działka przynosi OGROMNĄ radość wszystkim. firmowe chłopaki postawili domek, nasze chłopaki zrobili od razu drenaż wkoło i kupe innej ciężkiej roboty, dziewczyny plewiły sadziły grabiły itd, najmłodsze ganiały i tworzyły klimat sielanki.
OGROMNE SZCZĘŚCIE mam w sobie.
niedzielnie wniosłam na Baranią Górę rosół, żeby Lena mogła się posilić:)
a potem spotkałam beskidzkiego przyjaciela.

zdjęcia dla wytrwałych.