z Tatr przywiozłam sobie niezłe zakwasy i dawno już zapomniane widoki ośnieżonych szczytów górskich.
Len jak zawsze dzielnie znosiła nasze całodniowe spacery, bez pampersa, bez narzekania, z hasłami typu: "ja chce mieć normalną mamę i normalnego tatę:)". na tle białych Tatr nasza mała córka wyglądała jak Okruszek, Czarny Staw Gąsienicowy ją zachwycił za to nad Morskim Okiem znalazła swoje kaczki:).
z najstarszego w Europie jarmarku (tradycja odpustu na Zwierzyńcu w kościółku Najświętszego Salwatora-Zbawiciela sięga wieku XII) czyli Emaus u Sióstr Norbetanek przywiozłam sobie piękny bukiet suszonych kwiatów i zbóż.
Ceremonie Wielkiej Soboty oraz msze świąteczne w Kościele na Krzeptówkach z udziałem górali, skrzypiec i śpiewów to przeżycie ogromne. a drewniany dom Baranowskich okazał się tym, czego właśnie szukałam na nasze święta!
Czarny Staw Gąsienicowy
Okruszek
Ruszamy...
Po spacerze wokół Morskiego Oka
Rosoły dwa w Murowańcu
Krokusy też znaleźliśmy
3 komentarze:
Ale ŁAZIKI :o) Pozdrawiam.
pięknie!
podziwiam wytrwałość i za zazdroszczę krokusów:)
Prześlij komentarz