wtorek, 1 czerwca 2010


mieliśmy OGROMNE szczęście a Szef pewnie czuwał na Górze.
udało się w słońcu i bez deszczu postawić wreszcie nasze marzenie, mały drewniany domek (przez niektórych nazywanych szopą stodołą itp). jak zwał tak zwał. działka przynosi OGROMNĄ radość wszystkim. firmowe chłopaki postawili domek, nasze chłopaki zrobili od razu drenaż wkoło i kupe innej ciężkiej roboty, dziewczyny plewiły sadziły grabiły itd, najmłodsze ganiały i tworzyły klimat sielanki.
OGROMNE SZCZĘŚCIE mam w sobie.
niedzielnie wniosłam na Baranią Górę rosół, żeby Lena mogła się posilić:)
a potem spotkałam beskidzkiego przyjaciela.

zdjęcia dla wytrwałych.



















































3 komentarze:

Balbina pisze...

Domek fajny, ale jaki fajny przybytek z serduszkiem :-)

Unknown pisze...

No jak to jest szopa, to ja jestem ksiądz samiczka :P
Piękny domek i wychodek też :D
Pozdrawiam serdecznie:)

aagaa pisze...

Kochana ,takiej szopy to tylko pozazdrościć!!I jakie masz tam widoczki!!!
Pozdrawiam