więc z rana nakropiłam się: różowy pieprz, biała frezja, mandarynka, heliotrop, jaśmin, kwiat migdałowca, bób tonka, wanilia, piżmo.
i coś mi jednak w tej mieszance nie pasuje. bleee...
cztery lata jako żona. a mnie się wydaje, że to już dziesięć.
kurujemy się. lena raz lepiej raz gorzej kaszle, raz lepiej raz gorzej wypija wszystkie leki.
moja sinusoida emocji i zachowań zmienia się co dziesięć minut.
zlecenia przelatują mi koło nosa. ale przecież nie to jest najważniejsze.
pieczemy babeczki chleby ciasta i gotujemy z różnym skutkiem obiady.
uczymy się liczyć pisać zgadywać i rysować.
wyklejamy naklejamy sklejamy.
wyszłam wczoraj z warsztatów psychologicznych szkoły dla rodziców wypluta.
pojechałam w cimną noc pojeździć sobie ot tak samochodem.
z dźwiękami.
kontakt wzrokowy z dzieckiem działa jak balsam na jego duszę.
kocham tego mojego kasłaka.
i po raz pierwszy nie mam ochoty na szykowanie kolacji i niespodzianki.
marze o tym, żeby to mnie dziś zaskoczono miło.
choć raz. (mąż mój sms poinformował, że proponuje maleńki bukiet w tonacji listopadowej. dodałam: z napisem UKOCHANEJ OSTATNIE POŻEGNANIE WOLNY JUŻ ACZKOLWIEK KOCHAJĄCY MĄŻ:)
---
to jedziemy ze zdjęciami :)
5 komentarzy:
Dawno Cię nie było, proszę częściej bo lubię Ciebie czytać.
Jelonkaa - częściej bywa tu: www.stula.blog.pl/ (hasło wyślę mailowo)
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! Zdrówka przede wszystkim!
Pozdrawiam
aha zapomnialam powiedziec ze poduszka przepiekna!
gdzie taka kupilas?IKea?
Domini - tak, to ikea.
Prześlij komentarz