środa, 31 sierpnia 2005

31.08.1980r.

„W tej chwili przyszła na naszą Ojczyznę godzina rachunku sumienia. Jeżeli budzi się w nas świadomość odpowiedzialności za Naród, to musi się z tym wiązać poczucie odpowiedzialności za życie każdego z nas, za życie naszej rodziny, całego Narodu i Państwa. (...) Odpowiedzialność jest więc wspólna. Dlaczego? Bo wspólna jest i wina”.
- Prymas Stefan Wyszyński z kazania na Jasnej Górze

poniedziałek, 29 sierpnia 2005

błogiego spokoju ciąg dalszy ciiiiii....

"bo kiedy trzymasz mnie za rękę to nawet w starej ładnie mi sukience"

niedziela, 28 sierpnia 2005

...

"...a jak przyjdziemy tam następnym razem, to napotkamy sad czereśniowo-wiśniowy, z naszych pestek, szczątków słów niedopowiedzianych wyrosły..."

niebywałe ciepło odczuwam w środku. tydzień pourlopowy podsumowuje właśnie i widać można odpowiednio ciepło się nastawić. nie do całego marazmu szarych zwykłych dni rutynowej pracy. nie. można to zrobić do samej siebie. mam żywy przykład. rzetelnie przepracowane dni w pracy. zero kłótni afer i pomówień. nocny dyżur. spotkania z przyjaciółmi. odwiedziny u Nadki - mojej radości największej. pare odebranych lekcji dorosłości. noc w ramionach ukochanej osoby. ustalenia radiowo-prasowo-wystawowe z możnymi tego świata. rower słońce smak wolności i ciepło autentyczne bez żadnej zbędnej euforii najzwyklejsze ciepło serca dotyku uczucia spokoju ...

poza tym udowadniam sobie każdego dnia, że spokojna rozmowa jest naszym ziemskim zbawieniem (zakładając, że dążymy do jednego celu)

marzy mi się piąta rano na Hlavni Nadrażi marzy mi się o świcie stanąć na środku pustego mostu Karola z Tobą. śniły mi się dziś wzgórza na Hradczanach a potem w pociągu kobieta obok nas zjadała muchy, które nas budziły ze snu.

dziwne

czwartek, 25 sierpnia 2005

21:00

poza tym, że wysypało mnie od stóp do głów to chciałam tylko i wyłącznie popisać o tym, że miałam dziś cudowny dzień. zaczybający się od przyjemnego poranka poprzez miły i pracowity dzień na ciekawym wieczorze kończąc.

niezwykłe prawda?

środa, 24 sierpnia 2005

...

jednym ze wskaźników świadczących o właściwym wychowaniu jest to, czy dziecko potrafi skutecznie stawiać czoło zmiennym kolejom losu i trudnościom życiowym. a potrafi głównie dzięki poczuciu własnej wartości. osoba odpowiednio dobrze wychowana - niewolna od wątpliwości - są ich pozbawieni jedynie zarozumiali głupcy - posiada jednak bogaty świat wewnętrzny, dający satysfakcję, cokolwiek zdarzy się w jej życiu. dorastanie w rodzinie, w której relacje między rodzicami i dziećmi są zawsze dobre, pozwala jednostce kształtować trwałe i dające poczucie szczęścia więzy z innymi i w ten sposób nadawać sens własnemu życiu.

...

tak zgadza się, skasowałam wpis urlopowy.

tak zgadza się, odebrałam wczoraj i dziś dwie poważne mądre dorosłe i pouczające lekcje, za które dziękuję.

tak zgadza się, zwrócenie uwagi przez ważne mądre i bliskie osoby jest nauką na przyszłość.

poniedziałek, 22 sierpnia 2005

...

"Któż to nas tak odwrócił, że cokolwiek byśmy czynili jesteśmy w postawie odchodzącego, kiedy na ostatnim wzgórzu, co mu raz jeszcze całą ukaże dolinę inną, staje, ogląda się, zwleka... Tak my żyjemy żegnając się wiecznie" Rilke



sie pożegnałam urlopowo.nie bardzo chce mi się o nim pisać. musze to wszystko przetrawić. ułożyć w wąkich szczelinach pokładu tak żeby czerpać w chwilach rutynowego ogłupienia.

właściwie do wczoraj żyłam jeszcze totalnym latem, wyszłam z namiotu w majtkach i koszulce, rozwiane włosy we wszystkie strony, śniadanie na trawie, słońce, cieplutko, wesoło, spokojnie, las dookoła, skały, nic mi do szczęścia nie brakowało...

... wróciłam do domu. a w sklepach - płaszcze, swetry, wysokie buty, jesień no normalnie jesień!!!

a ja na upartego szukam jeszcze letniej sukienki na wesele Kasi 10 września!

(w tajemnicy powiem, że cieszę się na tę jesień - bo wiem, że będzie magiczna. po prostu to wiem.)



póki co czuje się pogubiona lekko i lekko zdziczała, uciekłabym stąd jeszcze trochę, tak na troszkę jeszcze

sobota, 6 sierpnia 2005

...

05.08.05.
chciałabym zachować chwile chciałabym egoistycznie je zatrzymać uchwycić przycisnąć do siebie zostawić i oddychać nimi tak długo jak tylko się da

kawa muzyka zdjęcia Nadki wyciągnięty plecak pranie się suszy wino w lodówce zakupy zrobione urlop wolność spokój plany ludzie wczorajszy widok ukochanej osoby

06.08.05.
niektórzy wierzą, że często powtarzane słowa, którym towarzyszy wiara i afirmacja, stają się rzeczywistością. w Egipcie mówią na to hesi.

powtarzam więc mantrę hesi:

jadę odpocząć jadę pożyć innym życiem jadę odpocząć jadę pożyć innym życiem jadę...

środa, 3 sierpnia 2005

...

słucham Oldfielda wpieprzam górę melonów popijam winem kończe te popieprzone x-dzieści godzin pracy.
nie pytaj o nic bo wybuchnę.
zrzucam zdjęcia na komputer - jedyną radość.Oni pakują się do wyjazdu. pada deszcz i jest przynajmniej chłodno. otwieram "Pokalanie" Czerwińskiego wsiąkam normalnie wsiąkam. zostawcie mi chociaż słoik kiszonych ogórków.

p.s.
gdyby wyjechali tydzień temu zwyczajnie wiem, że nie dałabym rady. wracając z pracy do pełnego domu ludzi nie wypada płakać przecież.

wtorek, 2 sierpnia 2005

...

celowo nie piszę tu o moim wnętrzu. nie piszę, bo to jest jedna wielka NIEWIADOMA jeden wieli STRACH i jeden wielki BAŁAGAN

między pracą a dyżurem. trochę dziś kobieco.


słońce i spokój. zamawiam kawę i owoce z bitą śmietaną. siadam przy stoliku tak żeby słońce dotykało plecy. otwieram z majestatem sierpniowy numer Zwierciadła. czytam z tęsknotą: „by przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. by zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie. by się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.” posyłam z uściskiem sms`a Zielonej. jeszcze cztery dni i pojadę trochę pożyć po swojemu.

stolik obok starsza o jakieś pięć lat kobieta zamawia kawę. otwiera nowe Zwierciadło. uśmiechamy się do siebie. jest zgrabną, krótko obciętą blondynką. ma piękne kawowe oczy. zastanawiam się co robi w życiu, czy jest szczęśliwa, dlaczego pije popołudniową kawę sama w mieście, dlaczego na pierwszy rzut oka jesteśmy do siebie tak podobne i skąd blizna na lewym policzku?

przyglądamy się sobie. w końcu przysiada się do mojego stolika. częstuje mnie papierosem i rozmowa właściwie sama sobie płynie. pracuje w tej samej działce co ja. dokładnie tego samego dnia zaczynamy wymarzony urlop. śmiejemy się, że jest on niestety o niskonakładowym budżecie ale za to wypracowanym nocnymi dyżurami (u mnie) i jej tłumaczeniami tekstów. obydwie jedziemy z przyjaciółkami i mamy zamiar dobrze wypocząć niekoniecznie fizycznie. ona najpierw jedzie nad morze potem w góry, ja na odwrót. jest rozwiedzioną samotną energiczną mądrą i piękną trzydziestolatką mającą pracę własne mieszanie samochód i skończone dwa fakultety.

przypomina mi się artykuł z newsweeka czytany wczoraj z KarolinąF o ... młodych wykształconych pięknych mądrych niezależnych kobietach 30letnich, którym najtrudniej znaleźć męża.
dyskutujemy o tym z nową znajomą. wysłuchuje tego co mówi – że należy inwestować w siebie, nie oglądać się na innych, szanować samą siebie, pozwolić sobie na kurs językowy, studia, basen i kawę zamówioną w dobrej knajpie. nie stać w miejscu. nie wstydzić się troski o samą siebie, o rozwój. mieć dla siebie szacunek.

umawiamy się na jutrzejszą jogę.

mam szczęście spotykać się codzienne z mądrymi kobietami. po ostatnim dość egoistycznym przefiltrowaniu kręgu moich znajomych jestem dumna ze znajomości z wszystkimi cudownymi kobietami (od tych robiących karierę zawodową po te które są doskonałymi mamami i żonami), które wiedzą czego chcą i nie wstydzą się o tym głośno mówić, które są bardziej lub mniej pokaleczone, których podstawowa zasada życia jest jasna i prosta – dążenie do duchowej równowagi, do spokoju i harmonii; do pogodzenia wszelkich aspektów życia. zasada prosta ale trudno osiągalna. warto z całych sił próbować.

musze napisać jeszcze o przykładzie z życia zawodowego wzięte. rozmawiam z rodziną. on ona i 2 dzieci. byli szczęśliwym małżeństwem z rocznym synkiem do momentu kiedy to ona poznała pana, który namieszał w ich życiu. przeprowadziła się do niego, zaszła w ciążę, została pobita i wyrzucona. wróciła do domu. pytam go czy było trudno mu wybaczyć. odpowiada: do końca moich dni będę dbał o szczęście mojej czteroosobowej rodziny. wybaczyłem bo kocham moją żonę. potęga miłości jest większa od potęgi śmierci i zła.

wychodzę niesiona na skrzydłach z poczuciem, że jeszcze są cudowni ludzie na tej ziemi.

...

wspomnieć muszę muszę muszę, że dzięki JK bawię się od wczoraj cudeńkiem Olympus C-4000 zdobyłam knigi o fotografii i póki co z fascynacją i zacięciem zadowolonego i podnieconego dzieciaka ślęczę nad instrukcją obsługi sprawdzając każdą funkcję. ciesząc się jak mi wychodzi to co piszą.

opanowałam już przyciski, wiem gdzie zmienić balans bieli, ostrość, tryb nagrywania, lampę błyskową, tryb macro, eliminowanie efektu czerwonych oczu, opanowałam robienie zdjęć w sepii i black&white, zapisywanie dwóch wykonywanych po sobie zdjęć w jeden obraz, zdjęć seryjnych .............

każde nowe odkrycie w/w elementów sprawia mi tyle radochy porównywalnie z tym jak samej dochodzisz do pewnych rzeczy w komputerze i ze zdziwieniem stwierdzasz: ja pierdziele jakie to sprytne! i te możliwości!


„najważniejsze atrybuty aparatu cyfrowego to: wyświetlacz ciekłokrystaliczny i funkcja balansu bieli”
„liczba pikseli nie jest najważniejszym wskaźnikiem jakości obrazu. decyduje ona o wielkości obrazu, który będziemy drukować.

„np. 3000 pikseli wszerz i 2000 pikseli wzwyż po przemnożeniu tych wymiarów otrzymamy pikselową powierzchnię obrazu = 6000000 pikseli czyli 6 megapikseli.”

„przy większej liczbie pikseli zyskujemy na zdolności do oddania drobnych szczegółów obrazu oraz płynnych przejściach tonalnych”

„aparat musi mieć minimum 1 megapiksel i to wystarcza na uzyskanie dobrej klasy odbitki w formie 10 x 15”

„fotografowanie to rysowanie światłem”

„podstawowa zasada działania aparatu cyfrowego: światłoczuły czujnik przetwarza energię świetlną w impulsy elektryczne. ten analogowy sygnał podlega w mikroprocesorze interpretacji i translacji na pliki cyfrowe; pliki te są następnie zapisywane na karcie pamięci”