poniedziałek, 22 sierpnia 2005

...

"Któż to nas tak odwrócił, że cokolwiek byśmy czynili jesteśmy w postawie odchodzącego, kiedy na ostatnim wzgórzu, co mu raz jeszcze całą ukaże dolinę inną, staje, ogląda się, zwleka... Tak my żyjemy żegnając się wiecznie" Rilke



sie pożegnałam urlopowo.nie bardzo chce mi się o nim pisać. musze to wszystko przetrawić. ułożyć w wąkich szczelinach pokładu tak żeby czerpać w chwilach rutynowego ogłupienia.

właściwie do wczoraj żyłam jeszcze totalnym latem, wyszłam z namiotu w majtkach i koszulce, rozwiane włosy we wszystkie strony, śniadanie na trawie, słońce, cieplutko, wesoło, spokojnie, las dookoła, skały, nic mi do szczęścia nie brakowało...

... wróciłam do domu. a w sklepach - płaszcze, swetry, wysokie buty, jesień no normalnie jesień!!!

a ja na upartego szukam jeszcze letniej sukienki na wesele Kasi 10 września!

(w tajemnicy powiem, że cieszę się na tę jesień - bo wiem, że będzie magiczna. po prostu to wiem.)



póki co czuje się pogubiona lekko i lekko zdziczała, uciekłabym stąd jeszcze trochę, tak na troszkę jeszcze

2 komentarze:

nothingman pisze...

no to zycze tej magii jak najwiecej, calych zloz magii zycze

PiotrTen pisze...

walcze pierwszy dzień. ciężko jest. jestem dorosły tylko kurwa ciężko jest i może jakiejś magii się doczekam póki co to czekam na szczegółowy opis ostatnich dwóch tygodni?!

ściskam przytulam
kiedy wspólny dyżur nam przypada?