wtorek, 27 grudnia 2005

27.12.2005r.

Mam trzy kilo więcej niż w październiku. Zauważyłam, że przybywa mi tu i tam tłuszczyku okropnego – wtedy, kiedy jest sielankowo i spokojnie w moim życiu. Chociaż przyznam się, że o obżarstwie świątecznym nie ma mowy! Jak sobie przypomnę poprzednie lata – to do dziś mam wyrzuty sumienia. A teraz light`cik jakiś; skromna kolacja wigilijna (stół się uginał jak co roku ale apetyt już nie ten sam); na śniadanie świąteczne zachciało mi się pomidora i cebuli; niedojedzony obiad zostawiłam niekulturalnie u państwa K. na talerzu (nie żeby mi nie smakowało, było pyszne tylko porcja była taka jak JK i mamy K. razem wzięte). No dobrze, słoik moczki zjadłam sama; JK swojej makówki i usmażyliśmy cztery maluteńkie płaty pangi (panierka odpadła po drodze i w ogóle smakowało jak gotowane rybsko bez przypraw) ale za to była to NASZA ryba, SAMI żeśmy sobie ją przygotowali i SAMI w spokoju świętym-świątecznym-kochanym zjedli. Amen. Zapomniałam dodać, że zasłużenie wypiłam lampkę wina czerwonego, białego i jedno piwo, zapomniałam ... jeszcze dwa kieliszeczki wiśnióweczki mamy K. mniam...
Tyle kulinariów i miłych spotkań. Przechodzę na dietę Montignac`a (żartuję) i obliczyłam jak na razie wskaźnik masy ciała i wyszedł mi wynik - „twoje BMI: 20.08 twoja waga jest w normie zawartość tłuszczu: 24.68 zbyt mało tkanki tłuszczowej!” (przy wzroście – 164cm i wadze -53 kg). Popijam teraz zioła i wcale nie myślę o tym co w lodówce z wałówek świątecznych mam naszych mamy!

----------------------------------------

W Wigilię byłam dzielna i twarda, nie płakałam. Nadkę z całej góry prezentów interesowały najbardziej wstążki i papier ozdobny. To była moja pierwsza, odkąd pamiętam Wigilia bez wzruszeń. Dziwnie dorosła i dojrzała. Wcale nie gorsza od poprzednich. Nie poukładałam tego sobie jeszcze dokładnie, potrzeba mi czasu a wszystko będzie dobrze. Płaczem za to nadrobiłam wieczór świąteczny dnia pierwszego. Było smutno i zarazem czułam się tak jakby mi kamień z szyi odwiązali. Wreszcie! Usłyszałam to, co było TAKIE WAŻNE dla mnie. Czasami człowiek musi, musi usłyszeć coś szczerego nawet jeśli boli, by potem usłyszeć COŚ NAJWAŻNIEJSZEGO, czego nie trzeba już nigdy powtarzać bo to zwyczajnie JEST! (Jestem wdzięczna i szczęśliwa i dziękuję za szczere słowa).

----------------------------------------

W zasadzie poukładałam plan do samego marca. Konkretne założenia. Rano poświątecznie obudziłam się pewnie, spokojnie, z zapałem do pracy...
... przeczytałam rozmowę z panem Lemem, panem którego bardzo cenię i szanuję. Rozczarowałam się i jakoś smutno mi się zrobiło w takiej Polsce jaką przedstawił pan Lem (choć czy można się nie zgodzić tak do końca ze wszystkim?). W Polsce, która wg W/w jest cywilizacyjnym zadupiem, które tak naprawdę nie liczy się w świecie. Gdzie, jeśli ktoś ma jeszcze włosy na głowie, to patrząc na to wszystko co się tutaj dzieje, powinien je sobie wyrywać. W Polsce, gdzie jesteśmy wg W/w wspaniałym narodem ale bezwartościowym społeczeństwem. W Polsce, gdzie jeśli chce się żyć szczęśliwie to należy mieć pieniądze i miedziane czoło. Inaczej nic z tego! Postarałam się wynieść z tego co przeczytałam jedną rzecz, a mianowicie, że jeśli nie podwinę rękawów i nie zacznę czegoś robić, to zawsze będę kończyć na gadaniu i narzekaniu. I jeszcze jedno mi się nasuwa. Nasze oczekiwania; cały rok a potem ich weryfikacja – to się powiodło tam to nie. Tak łatwo zapominamy o tym, co dobre. Czasem te oczekiwania są zbyt wygórowane i zbyt roszczeniowo podchodzimy do życia, że niby coś nam się należy. Postanowiłam w tym roku nie robić podsumowań, już nie! A nowy rok przywitam z szampanem myśląc – niech żyją moje nowe wełniane skarpetki z misiami i niech po prostu nie będzie gorzej i niech nadchodzący rok zaskakuje mnie raz po raz. Sama zakasam rękawy i zacznę pracować i uczyć się a moim jedynym oczekiwaniem wobec nowego roku będzie to, by być odważną i rozsądną i sięgać po to, czego pragnę, bez wstydu.

(A swoją drogą żal mi, zwyczajnie żal mi wszystkich ateistów, którzy nie mają oparcia w niczym innym oprócz wytworów swojej wyobraźni; którym się wydaje, że mogą obrażać wierzących, kpić i ironizować z rzeczy, które niestety nie mieszczą się im w rozumach! Przykro mi, że zawiodłam się zarówno na panu Lemie jak i kiedyś na tak szanowanej przez mnie Pani Janion)

7 komentarzy:

scarabee pisze...

naród wspaniały, ze społeczeństwem w gruncie rzeczy żałośnie.

scarabee pisze...

a swoją drogą, to o narodzie i społeczeństwie to cytat z Norwida.
nie powinno być Ci żal ateistów, bo to tak samo wartościowi ludzie, jak ci wierzący.

mary pisze...

ja sie bardzo cieszę ze usłyszałaś TE słowa. i jednoczesnie cholernie mi smutno że ja juz nie uslysze.. przynajmniej od tej osoby od ktorej bym chciała

A pozatym, to wole sie nie ważyć, bo mnie to przerasta ;) naocznie widac ze mnie coraz wiecej jest. Nie ma co, trza sie za siebie troche wziać ;)

PiotrTen pisze...

powiem Ci jedno, w naszym stowarzyszeniu to właśnie stula zawsze ale to zawsze broni ateistów, zawsze trzyma ich stronę i tłumaczy nam, że to wartościowi ludzie! żal jest takich którzy nie mają już zwyczajnie nic! nic! pustka! wtedy co robią ? ano wtedy wszystko i wszystkich krytykują bo tak jest najwygodniej! najgorzej jest jeśli ci sami ludzie zaczynają obrażać podważać i kpić z tego co dla wierzących jest ważne i istotne. zgadzam się z tym co napisał Lem. zgadzam się ale kpiny z Matki BOskiej i ironii dot. Papieza nie wybaczę i przykro mi to stwierdzić ale ... Lem zawsze był dla mnie ucieleśnieniem mądrości w tej chwili szanując go dlaej śmiem twierdzić, że nie ma racji we wszystkim niestety. zwyczajnie mi go ŻAL!

z pozdrowieniami!

Array pisze...

"Apostołowie widzą potrzeby ludzi, ale jedyny ich twórczy pomysł to odesłanie wszystkich ludzi na zakupy. Z góry nie widzą żadnej własnej roli do odegrania. Mistrzowie dawania dobrych rad i nazywania problemu, bez angażowania własnych sił i czasu. Bywają ludzie, którzy złoszczą się na zło, ale palcem nie ruszą, żeby coś zmienić."

ćma pisze...

Czytając Twojego bloga, czuje się szczęśliwa,szczęśliwa dlatego,że moge przypatrywać sie tej prawdziwej miłości,dlatego,że to nie jest dobry film czy książka,tylko życie,życie bliskiej mi osoby(W ostatnim czasie najbliższej)
"Nie ma szans bez ryzyka, życia bez napięć, a drogi bez niebezpieczeństw."

vm pisze...

kocham Cię