"Nigdy w naszym życiu nie składajmy winy na innych, nie skarżmy się na nikogo. Powiedzmy sobie w skrytości: to a jestem winien. Nie dosyć ufam, nie dość kocham i wierzę. Nie dość się poświęcam, wyrzekam, zapominam o sobie. To moja wina!...
sobie to muszę wyryć w głowie na pamięć!
8 komentarzy:
oj nie... nie mozna brac winy na siebie.. i brac odpowiedzialnosci za całe zło świata....
poswiecenie az do bólu to tez nic dobrego..
weź skończ! nie denerwuj mnie! nawet brat O. by Cię wyśmiał!
a Ty co, do zakonu idziesz? kontemplacyjnego?
A mnie się wydaje, że odrobinka zdrowego egoizmu w tej kwestii jest jak najbardziej wskazana.
I tak pobijam rekord. Byłam na L4 50 (słownie: pięćdziesiąt!) dni. :]
a ja sie staram nie obwiniac ani innych, ani siebie, choc efekty czasem mizerne
dostalas maila?
mail`a nie ma
czasem tak. ale czasem też nie, bo możemy popaść w zbytnie skrupulanctwo i samooskarżanie się. trzeba też mądrze umieć kochać siebie - wiedzieć, kiedy od siebie nie wymagać zbyt wiele, wiedzieć, kiedy sobie odpuścić, wiedzieć, kiedy się wycofać...
no posłałam drugiego i czekam :)
Prześlij komentarz