jak ma nocne dyżury to zakładam jego polar, żeby czuć zapach i ciepło. jak mówią oszczerstwa, że niby smutny i zakłopotany to pukam się w czoło bo nikt, powtarzam nikt mnie tak nie rozbawia jak on. przy nikim innym nie potrafię się tak śmiać jak przy nim. jak mamy gorsze dni nauczyłam się nie płakać i o dziwo potem jest już tylko perfekcyjnie. uwielbiam jego towarzystwo, jego głos, jego dłonie, jego mądrość i ciepło. pewnie się teraz śmieje ze mnie jak to czyta.
Dziennikarz w globalnej wiosce Krzysztofa Mroziewicza polecam. doświadczenie korespondenta, podróżnika i wykładowcy. czyta się interesująco.
kulinarnie numerem jeden tego tygodnia jest kanapka z: cykorią sałatową, majonezem, żółtym serem z dziurami, serem brie; wszystko pokryte delikatną pierzynką żurawiny.
muzycznie: Kosheen; Astrud Gilberto`s; Nigel Kennedy & Kroke Band
filmowo: trzyma mnie pierwszy odcinek Lost z czwartku klinicznego i humor z Czarny kot, biały kot.
4 komentarze:
na pewno sie usmiecha jak to czyta i kocha jeszcze bardziej :)*
hm
cóż
pozazdrościć
A ja ostatnio na śniadanko objadam się pomidorowymi tostami :-) Polecam, pyszniutkie
:)
a ja pracuję ciężko nad takim jednym, który chyba bardzo nie dowierza w to, że miałby jakiekowiek szanse... ;)
bez bloga jakoś dziwnie, ale z dużym poczuciem ulgi (wiesz, dlaczego).
Prześlij komentarz