wtorek, 26 września 2006

26.09.2006r.

jak ma nocne dyżury to zakładam jego polar, żeby czuć zapach i ciepło. jak mówią oszczerstwa, że niby smutny i zakłopotany to pukam się w czoło bo nikt, powtarzam nikt mnie tak nie rozbawia jak on. przy nikim innym nie potrafię się tak śmiać jak przy nim. jak mamy gorsze dni nauczyłam się nie płakać i o dziwo potem jest już tylko perfekcyjnie. uwielbiam jego towarzystwo, jego głos, jego dłonie, jego mądrość i ciepło. pewnie się teraz śmieje ze mnie jak to czyta.

Dziennikarz w globalnej wiosce Krzysztofa Mroziewicza polecam. doświadczenie korespondenta, podróżnika i wykładowcy. czyta się interesująco.

kulinarnie numerem jeden tego tygodnia jest kanapka z: cykorią sałatową, majonezem, żółtym serem z dziurami, serem brie; wszystko pokryte delikatną pierzynką żurawiny.

muzycznie: Kosheen; Astrud Gilberto`s; Nigel Kennedy & Kroke Band

filmowo: trzyma mnie pierwszy odcinek Lost z czwartku klinicznego i humor z Czarny kot, biały kot.

4 komentarze:

mary pisze...

na pewno sie usmiecha jak to czyta i kocha jeszcze bardziej :)*

PT pisze...

hm
cóż
pozazdrościć

siencja pisze...

A ja ostatnio na śniadanko objadam się pomidorowymi tostami :-) Polecam, pyszniutkie

andalo pisze...

:)
a ja pracuję ciężko nad takim jednym, który chyba bardzo nie dowierza w to, że miałby jakiekowiek szanse... ;)
bez bloga jakoś dziwnie, ale z dużym poczuciem ulgi (wiesz, dlaczego).