wtorek, 4 lipca 2006

opowieść lipcowa w odcinkach

pierwszolipcowy dzień mnie lekko rozpieścił ale.
drugolipcowy przewiał mnie wiatrem na Pradziadzie.
trzecio zaskoczył mnie potwornym bólem i krwotokiem.
czwarto zaskoczył inną niż zwykle okładką Zwierciadła, gorączką i ewentualnym szpitalem.
no więc jutro niech będzie normalnie, bez zaskoczeń.
trochę się boję. trochę.

nie lubię sobą martwić innych; jk mówi że to jest "nasza" sprawa nie tylko moja. gule stają mi w gardle. bo mi wstyd choć wiem, że to nie moja wina.
kupiłam na wieczór lody czekoladowo-wiśniowe i schowam się w rogu kuchni.
(ale czytam w h. że ja sprzed roku to już nie ja. i to jest całkowita prawda. ten rok to rok bardziej na plus niż minus. to rok w którym lubię siebie coraz bardziej a człowieka mojego życia kocham jeszcze mocniej bo doskonale rozumiem).

update c.d.1.

co do środy, czyli piątego dnia lipcowego to tak. czterech lekarzy, cztery poradnie, dwa usg, dwa ekg, dwa badania, temperatura, ciśnienie; inne takie. matko Lutek aleś my wyglądali wystraszeni.

śpię w swoim łóżku. Bogu dzięki.

co do czwartku, szóstego dnia lipca. od rana pobranie krwi, moczu; rejestracja u lekarza rodzinneg, ekg. wizyta u mądrego specjalisty. badania. szereg wstępnych diagnoz głowa boli. jestem wdzięczna życzliwym i mądrym osobom, że w naszej opłakanej sytuacji służby zdrowia załatwić takie sprawy potrafiły na już. jutro ciąg dalszy nastąpi.


będziecie nie?

update c.d.2.

piątek siódmego dnia lipca przyjęłam spontanicznie hostię na schodach szpitalnych i tchnęło mnie by pójść po te wyniki. nie potrafię wytłumaczyć jaka siła kazała mi to zrobić. no i nagła zmiana planów. odwołane badania. oczy mam w ścianie wlepione i ręce trzęsą mi się ze strachu. pękam, rozpłakałam się jak dziecko przy Nich, choć obiecałam sobie, że płakać będę tylko przy jk. nie płakałam w o obawie o... ale z bezsilności, z nawału informacji usłyszanych od poniedziałku. sytuacja asekuracyjnie powiem może rozwinąć się dobrze ale o tym zadecyduje czas. trzymajcie kciuki bo coś mi się wydaje, że do poniedziałku posrebrzą mi się włosy na głowie jak nic.

16 komentarzy:

stula pisze...

przeczytane:
Przeczytałem ostatnio na murze coś, co mi się bardzo spodobało: "Z człowiekiem można wszystko, tylko trzeba widelcem". Ciekawa i ładna przenośnia. Bardzo mnie ujęła, bo rzeczywiście tak jest. Nawet głupia prośba umiejętnie sformułowana do drugiego człowieka powoduje, że możemy wiele zyskać albo też wiele stracić.

domi pisze...

Będzie dobrze! Trzymam kciuki!

andalo pisze...

trzymaj się i nie dawaj się złym myślom. wszystko się ułoży. zwłaszcza, że masz wsparcie w postaci j-k :)

mary pisze...

andalo ma racje.popieram :*

Elik pisze...

Będzie dobrze. Masz przy sobie spaniałego, kochanego człowieka.. My też będziemy ;) Trzymam mocno kciuki!!

e.flow pisze...

o matko pisz szybko jak sobie dajesz rade
ps. dzielna jestes a pamietaj ze wcale nie musisz!

mary pisze...

kochana bedzie ok.mam nadzieje ze to nic powaznego.... trzymam kciuki, nie jestes sama. masz jk. :)*

DD pisze...

no jasne że będziemy, no jesteśmy przecież. Kochana, trzymaj się!

PiotrTen pisze...

no dobra ale co się dzieje?
bo my od zmysłów odchodzimy napisz choć jednego esa?

DD pisze...

Mówię cichutko słowa ważne, mocne, krzepiące, w Waszej intencji.

Chciałam jeszcze dopisać, że w "Zwierciadle" dwa artykuły z moich rodzinnych, niezwykle bliskich stron. A wiesz, że horoskop dla nas ten sam ;)?

stula pisze...

dziękuję za to!

horoskop mówi, że zmieniłyśmy się od zeszłego roku i u mnie to prawda najprawdziwsza.

Elik pisze...

Mocno, mocno trzymam kciuki..aż zbielały, paskudy. A gdyby...to kurcze...chciałabym wyściskać ale ciiiii... Koniecznie daj znać w poniedziałek.

mary pisze...

ja pierdole. wystraszylas mnie jak jasna cholera.......

trzymam. no pewnie ze trzymam tylko co sie dzieje??????????

e.flow pisze...

Stula!!!!!
jejku jak kciuki trzymam, dawaj znaki bo tez osiwieje! calusy, jestem z Wami

mary pisze...

nic nie doszlo...:((

andalo pisze...

hej, jestem z Tobą - po tym, że wysłałam Ci smsa z Sopotu, ale nie odpowiedziałaś, zorientowałam się, że coś się musiało stać [nie miałam w 3city dostępu do netu i nie sprawdzałam blogów]. dopiero teraz czytam notki.
trzymam za Ciebie kciuki.