czwartek, 23 czerwca 2005

...

no i co ja tam chciałam. ano że mam najkochańszego na świecie tatusia który to dziś rano usiadł na rower i pojechał do Lichenia. dzowni mi w godzinach popołudniowych violuś mamy 170 km w nogach i szukamy hotelu. no powiedzcie czyż nie jest rozkoszny?

co tam jeszcze. po licznych wkurwieniach fabryczny i innych romowach z zawistnymi zazdrosnymi chamowatymi ludźmi postanowiłam wziąć się w garść. i powiem szczerze mój świat po godzinie 16:00 staje się boski. no przecież te dzisiejsze 50 km z rodzicielką na rowerach i te zimne piwo w zachodzącycm słońcu to pełna rozkosz. a te plany weekendowe... pływam zwyczajnie pływam z radości.

przeglądam strony z cyfrówkami nie wiem na co się zdecydować. pachnie mi dziś wyjątkowo pewną osobą. jestem spokojna jak nigdy. mam parę nowych pomysłów i ciepłe spojrzenie na mój świat.

5 komentarzy:

niby pisze...

no i takie wpisy to z rozkoszą czytujemy wręcz z radością że takiej właśnie osobie jest właśnie tak ciepło i zwyczajnie normalnie o.

andalo pisze...

fajnie mieć takich rodziców :)
a z cyfrówek - dobry jest Canon PowerShot A400. zajrzyj na fotoblog Niezrozumianej, albo też na jej bloga - oba mam w linkach. ona robi fotki właśnie tym aparatem.

olga pisze...

życie. takie życie.
ukłony dla Adama

PiotrTen pisze...

uśmiecham się najszerzej jak mogę; buźka.

eve pisze...

a bo Twój tata to gość no!
w dniu taty taki se prezent sprawił?