piątek, 15 lipca 2005

...

omijam neta dalekim kołem. trochę z braku czasu trochę z przyzwyczajenia, że jak już znajdę trochę czasu to wolę bikiem zdążyć zajechać się na amen. tydzień obfitował w: urodziny, dyżury, pogrzeby, wesela i pracę.
jest nieźle.
nie. kłamię.
dopijam wczorajszego żywca. jest mi zwyczajnie źle. tyle.

update
bo odebrałam te zdjęcia z wesela Izki, zdjęcia Nadusi naszej pszczółki, potem zrobiłam szybkie 10 km na rowerku, potem postanowiłam przeczekać do urlopu po którym czekają mnie poważniejsze raczej obowiązki ... ba. plany są najważniejsze.
wiecie jak rozmawiam czasami z ludźmi to chce mi się tikować rzucać rękami i nogami w różne strony ślinić się i tylko kaftan i adios na gliwicką. macie też to?

4 komentarze:

browneyes pisze...

Oj mam, zwłaszcza jak nie mogę z kimś dojść do porozumienia...

PiotrTen pisze...

ja sie pytam co albo kto ten stan spowodował oj musisz dziecko coś z tym zrobić oj musisz!

kaftan i puszczanie wszystkiego w cholerę...

najpierw to Ty wyszalej się na tym urlopie!

olga pisze...

Ty mi tam nie śliń się, nie machaj łapkami tylko twarda bądź bo inaczej spłyniesz nawet nie wiesz kiedy.

a zły stan? no sama wiesz!

scarabee pisze...

aaa tam źle, co za paskudne bezużyteczne słowo.