niedziela, 17 lipca 2005

„życie to sen wariata, śniony nieprzytomnie”


po kilkudziesięciu kilometrach wędrówki rowerowej trwającej od wczoraj rzucam zwłoki na trawę, przykrywam się kurtką. zapach szlamu i ryb, dźwięk motorówek nad zalewem. M. rozkłada grilla P. przynosi piwa. A. czyta na głos Gretkowską: „moja twarz jest bardziej naga od ciała. dlatego, kochając się, szukam twojego spojrzenia, przyciągam je do niej. patrz na mnie, w moje oczy. ręce, biodra i nogi znajdą się same. kocham się z twoim uśmiechem, reszta to rytmiczne, coraz gorętsze oklaski. aplauz orgazmu. i cisza jak po każdym cudzie. bo miałam mężczyznę. pod skórą, tam gdzie zawsze boli. gdzie nie można się wedrzeć inaczej, niż raniąc”. w tle sączy się jazzowa sjesta Kydryńskiego. jest soczyście i wakacyjnie. autentycznie to brakuje mi tylko ramion jk i byłoby idealnie. tylko, że nie ma ideałów prawda? (a ja wiem, kocham, rozumiem, wyrozumiałość wylew mi się po brzegi, czekam, czekam na moment tylko dla nas). rozmawiamy o polityce; śmieję się, że w Polsce facet u władzy nie czuje się kompetentny, bo najczęściej nie jest. on jest po prostu lepszy od każdego innego w swoim mniemaniu i od wszystkich kobiet w przekonaniu powszechnym. prosimy gościa z ogródka piwnego o Erykę Badu leżymy i tak gapimy się w niebo i ... właściwie to smutne wnioski nam wychodzą. brakuje mi do nich pięć lat życia ale faktycznie podzielam zdanie, że żyjemy zanurzeni w nieprzejrzystości, niejednoznaczności i że być może będziemy tak żyć zawsze. że rozmaite szaleństwa tkwią nie tylko w głowach szaleńców ale też ludzi rozsądnych, bo w sytuacji nieprzejrzystości uruchamiają się irracjonalne mechanizmy także w najbardziej rozumnych głowach. po czym stwierdzamy, że im człowiek starszy, im bardziej częściej więcej obraca się w różnych środowiskach, im ma większą świadomość - tym szybciej traci optymizm. i niestety stajemy się pesymistami uważającymi, że świat jest raczej nienaprawialny. dlatego też należy zająć się egoistycznie sobą i tylko sobą. rękami i nogami bronić siebie. dawno minęły już czasy kiedy to w imię wyższości gotowi byliśmy poświęcić wszystko. teraz wiem, że jeśli ktoś próbuje energicznie naprawiać świat, ściąga na siebie jeszcze większe kłopoty. (przykładów z autopsji mogłabym podać sporo). miłość jako doświadczenie etyczne, nie tylko erotyczne, może być punktem wyjścia do poszukiwania fundamentu. otwiera człowieka na dobre rzeczy, pozostaje nienaruszona przez rozmaite sceptycyzmy i dystanse. Bardzo Chcę W To Wierzyć.

3 komentarze:

Lee pisze...

ale to nie byly zyczenia do mnie, tylko do wymyslonej osiem lat temu mojej alter ego ;)

mary pisze...

ja tez chce..

A. pisze...

hmmm... sie zaczytałam i
... a jednak są jeszcze ludzie tacy jak my.
przyjaźń dopiero co się rozwija a ja już czuję; zreszta wiesz jak u mnie z zaufaniem.

dzięki za wszystko.