tak sobie myślę, że to się już powoli przelewa i że jeśli nie ucichnie w ciągu miesiąca to nie wytrzymam; zastanawiam się tylko czy gdzie indziej byłoby równie podobnie czy może gorzej bo lepiej już chyba być nie może. lubię jak się dużo dzieje no ale bez przesady i dlaczego same przykre sytuacje i dlaczego mnie dotyczą? wsadź ręce w za dużo spraw to potem masz efekty.
dawno nie czułam takiej nienawiści do ludzi w fabryce. dawno a raczej nigdy nie odczuwałam tego poziomu prostactwa bałaganu braku kompetencji i ogólnie pojętego burdelu.
schodzę z kościelca, wchodzi pod górę dwójka odpicowanych solarnianych gości na oko wyglądających z warszawki (przepraszam z góry wszystkich znajomych ze stołecznego) i ten dialog między nimi: co za pojebana góra! wejść to jeszcze wejdziemy ale jak zejść z tego kurestwa?
po raz pierwszy czuję, że szlaki powinny być słono opłacane, że powinno się robić totalną selekcję, że nie powinno się wpuszczać gnojków z adidasami papierosami piwami – do takich powinno się strzelać z bliska!
nie mam ostatnio siły i uważam za marnotrawienie czasu tłumaczenie komuś że to nie tak, że tak się nie robi, nie mówi i tak nie wypada ... no jak mam zareagować na to jak facet opowiada mi o tym jak to pograł w piłkę i potem miał totalne zakwasy i wszystko go bolało? sorry ale jakbym była tym facetem to ze wstydu najpierw bym się spaliła zanim opowiedziałabym jak mnie bolało! co za czasy! albo słyszę przez telefon jak ktoś mnie zaprasza na imprezę – ale wiesz wszyscy będą z chłopami bo mój chłop będzie i w ogóle, to może byś przyszła z kimś też co? – jak mnie zaprosiłaś tak też i przyjdę a twojego grubego starego i obleśnego no! ale irlandczyka męża mam głęboko gdzieś więc nie martw się że ci go poderwę nawet jak przyjdę sama. ubaw mam niezły! i nawet ciekawi mnie ten cyrk który nastąpi, ten ogólny pokaz miłości szczęścia i happy endu!
no dobra wiem, mam okres czepny czy cuś ale ...
jeśli powiem coś śmiesznego, dziwnego, głupiego, niepoważnego, infantylnego, dobijającego to proszę cię daj mi znać plizzzz
gdyby wiara na swojej drodze straciła swoją siostrę wątpliwość, przestałaby być szukaniem i pytaniem, a przekształciłaby się w bezduszną praktykę i ideologię. gdyby wątpliwość straciła swoją siostrę wiarę, zmieniłaby się w rozpacz lub ogólno destrukcyjny cyniczny sceptycyzm. to może nasza epoka wstrząsów, w której „niezachwiana pewność” rozpływa się jak płatek śniegu na gorącej dłoni, jest „epoką odpowiednią” - kairos - dla takiego właśnie, wzajemnie się wzbogacającego, współżycia wiary i wątpliwości. widocznie najpierw musiał się mocno rozchwiać grunt naszej pewności, po którym do tej pory stąpaliśmy, - i odtąd będzie się chwiać długo, być może stale. wiara i wątpliwość muszą kroczyć razem i wzajemnie się podpierać, jeśli nie chcą z wąskiego, chwiejącego się mostu, którego obejść już dzisiaj nie mogą, runąć w bagno fanatyzmu i beznadziei.
wtorek, 31 sierpnia 2004
poniedziałek, 30 sierpnia 2004
uśmiech przyjaciel i brokuła
ok. umówmy się że od godziny mam to wszystko w dupie mam głęboko jakieś poczucie winy infantylności tego że człowiek nieskazitelny i zawsze porządny poukładany z zasadami i teraz skrzywdzili dzieciątko i płaczemy bo jak to tak można być nie dobrym oszukiwać i wrabiać kogoś w jakieś gówno. koniec tak? koniec tego właśnie świata. zobaczymy jutro?
póki co smaruje opuchnięte stopy słucham kaśki kowalskiej parzę miętę pieprzową i już nie mogę się doczekać książki do poduchy. o!
gdybyś lubił mnie choć trochę
gdybyś kochał jak mnie kochasz
byłbyś wiatrem a ja polem
byłbyś niebem ja topolą
byłbyś słońcem a ja cieniem
gdybyś tylko zmienił się
gdybyś nie śnił mi się w nocy
gdybyś dał mi wreszcie spokój
może bym ci darowała
może zapomniała
póki co smaruje opuchnięte stopy słucham kaśki kowalskiej parzę miętę pieprzową i już nie mogę się doczekać książki do poduchy. o!
gdybyś lubił mnie choć trochę
gdybyś kochał jak mnie kochasz
byłbyś wiatrem a ja polem
byłbyś niebem ja topolą
byłbyś słońcem a ja cieniem
gdybyś tylko zmienił się
gdybyś nie śnił mi się w nocy
gdybyś dał mi wreszcie spokój
może bym ci darowała
może zapomniała
atos portos i amigos
atos portos i aramis (amigos?) wybrali się w trójkę w tatry i zaliczyli rysy zaliczyli kościelec oprócz atosa bo miał ochotę na inny odpoczynek i inne przemyślenia mniej lub bardziej głupie.
a poza tym zaliczyli to bardzo brzydkie słowo wcale nie oddające tego dlaczego i po co chodzimy po górach.
atos wrócił do cyrku i siedzi cicho i zadają mu głupie pytania dlaczego po co ale co się stało. a jemu się nic nie stało zwyczajnie w świecie nacieszył się widokami i sobie milczy bo mu szkoda słów na ten cały pusty i głupi świat wokoło.
tee to room to two tralalala
role muszą być podzielone ktoś jest od wkładania ktoś od podtrzymywania i nadrabiania słodkości bo jakoś pms ominęty bokiem co wynikiem jest nadmiaru wrażeń niekoniecznie pozytywnych.
czuje że zbliża sie koniec świata
albo znowu nabieram dystansu
nie wiem
a poza tym zaliczyli to bardzo brzydkie słowo wcale nie oddające tego dlaczego i po co chodzimy po górach.
atos wrócił do cyrku i siedzi cicho i zadają mu głupie pytania dlaczego po co ale co się stało. a jemu się nic nie stało zwyczajnie w świecie nacieszył się widokami i sobie milczy bo mu szkoda słów na ten cały pusty i głupi świat wokoło.
tee to room to two tralalala
role muszą być podzielone ktoś jest od wkładania ktoś od podtrzymywania i nadrabiania słodkości bo jakoś pms ominęty bokiem co wynikiem jest nadmiaru wrażeń niekoniecznie pozytywnych.
czuje że zbliża sie koniec świata
albo znowu nabieram dystansu
nie wiem
czwartek, 26 sierpnia 2004
nie że się wyżalam
być może uda się weekendowo wejść na Rysy to może uda mi się z nich nie zejść to może wtedy nie będę się już musiała męczyć i stresować; pisze głupio wiem ale jak wracasz z urlopu i pierwszy dzień jest piękny i cudowny i dostajesz parę sensownych propozycji cacy cacy a następnego dostajesz kopniaka w głowę od tyłu i teraz czeka cię policja sprawa grafolog czekanie półroczne na wyjaśnienia a ty uczciwy i posrany ze strachu schudniesz z 10 kilo jak nie więcej i zeżre cię poczucie że nie jesteś w stanie nic kurwa mać zrobić!
po raz enty przekonałam się że należę do tych którzy nie mogą się cieszyć ciągle i stale, że nawet boję się pomyśleć: no teraz to jest dobrze! że nawet... Karol mówi, że są gorsze sprawy na ziemi i żeby nie myśleć o tym, że... wiem, jeszcze wiem jak się nazywam jeszcze...
czytam ostatnie zdania z poprzedniej notki i ... złamało mnie a jednak i o dziwo osoba której najbardziej się bałam nawet okazała się wspaniałomyślna bo uderzyło z całkiem inne strony!
mam tylko nadzieję że to nie jest ten czas w którym to wszystko co złe dzieje się na raz o tej samej porze!
bo nie dam rady
tym razem nie!
po raz enty przekonałam się że należę do tych którzy nie mogą się cieszyć ciągle i stale, że nawet boję się pomyśleć: no teraz to jest dobrze! że nawet... Karol mówi, że są gorsze sprawy na ziemi i żeby nie myśleć o tym, że... wiem, jeszcze wiem jak się nazywam jeszcze...
czytam ostatnie zdania z poprzedniej notki i ... złamało mnie a jednak i o dziwo osoba której najbardziej się bałam nawet okazała się wspaniałomyślna bo uderzyło z całkiem inne strony!
mam tylko nadzieję że to nie jest ten czas w którym to wszystko co złe dzieje się na raz o tej samej porze!
bo nie dam rady
tym razem nie!
wtorek, 24 sierpnia 2004
„niebezpiecznie jest wierzyć w to że coś trwa wiecznie”
rozładowała mi się komórka, chyba odgórnie ktoś przewidział dla mnie odpoczynek od tego małego przywiązania; naładowałam, spoko myślę na szczycie Rycerzowej i ... zapomniałam pinu no jasne że wszyscy wiedzą że nie pamiętam pinów haseł loginów kodów itp. a że zabrałam nowy portfel to nie znalazłam oczywiście żadnej żółtej karteczki z podpowiedzią; i tak to zostałam na czas jakiś bez simensa ale najważniejszym posłałam sms`y z komórki mistrza i powinni czuć się wyróżnieni.
„zajmij się nierobieniem niczego; usiłuj nic nie usiłować; kosztuj to, co nie ma smaku; uważaj to, co nieważne, za ważne; wiele razy wykorzystuj niewiele; odpłacaj dobrem za zło; planuj, co zrobisz, gdy będzie trudno, gdy jeszcze jest łatwo; rób to, co wielkie, gdy jeszcze jest małe”
wieczory z ogniskiem winem książkami „Zima w Sztokholmie” „Jadąc do babadag” zapach suszącego się drewna szum rzeki znajomy zapach pościeli znajome kąty przypominające ludzi zdarzenia rozmowy; nie nie, jestem inna miejsce to samo to jeszcze z czasów „rzeki piedry” ale ja to już nie ja, inne myśli inne marzenia nawet sny inne właściwie jakieś. na szlaku znajduje dwie poziomki (znam ten smak z dzieciństwa) dwie najprawdziwsze czerwone koraliki które w słońcu wyglądają jak dostojna słodycz świata i ten smak w ustach; uśmiech bardziej szczery niż kiedykolwiek.
„wielbiciele sierpnia delektują się nicnierobieniem. trzydzieści stopni w cieniu to zdecydowanie za gorąco żeby robić cokolwiek oprócz bycia wrażliwym i zadumanym”
na Raczy biedny mały kot, borajstwo chude i głodne, z mojej czasówki na pętli nici, 30 minut karmienia kota kiełbasa; nic nie jest w stanie mnie pospieszyć, szlak i tak skończony o dwie godziny prędzej niż planowo, krótki wykład ze szczytów wysłuchany wraz z uczestnikami kursu na przewodników beskidzkich.
wieczorny chłód świece arbuz czerwone wino winogrona ktoś opowiada o Toskanii ktoś o włoskich winnicach i jest bosko czerwono słońce zachodzi potem spadają persejdy wawrzyńca.
„dzisiaj urządziłam sobie samotność, najsłodszą samotność przez cały dzień; książki a potem jeszcze muzyka, jak mogą istnieć ludzie, którzy się nudzą, Boże, jak zdążyć przeczytać wszystkie książki, wysłuchać całej muzyki, zobaczyć wszystkie miejsca na ziemi, nie... nie... ja nie chcę oglądać wszystkich miejsc ale zamiast tego chcę mieć czas na niezwykłe przeżywanie natury ludzi i sztuki, które oferuje ta krótka chwilka życia, i jeszcze trzeba by mieć te kilka chwil na to, aby tylko posiedzieć i pogapić się bezmyślnie”
totalny upał plecak coraz cięższy w uszach raz dwa trzy „gdyby były same piękne chwile nie wiedziałbym że żyłem” zmęczenie spiekota pot i ... uśmiech z wolności tak właśnie świadomie i po swojemu wybrałam wolność odpoczynek beskid żywiecki zaliczone (nie lubię tego słowa) racza rycerzowa babia pilso rysianka romanka krawców choćbym była tu po raz enty zawsze ta sama radość wybrałam narzucony z zaskoczenia wyjazd i zdobycie Lodowego i lubie lubie takie zaskoczenia.
trójka gra nostalgicznie i dostojnie. pada deszcz. zapach palącego się drewna. mam konkretne i obrazowe sny. jest ani smutno ani zanadto wesoło. jest dostojnie dziwnie poważnie. widać sens, sens mądrego życia. nigdy do końca nie rozumiałam Jego wierszy. Miłosz kojarzył mi się zawsze z mądrym i odważnym wyrażaniem swojego zdania. nie bał się krytyki i ataku ze strony kogokolwiek. odwaga bycia nonkonformistą.
„wspinanie się na szczyty jest środkiem, a nie cele życia: środkiem, żeby w młodych latach zahartować charakter do bliskiej walki, żeby zachować w wieku męskim żywotność i przygotować na lata starcze skarb wspomnień radosnych i wolnych od wyrzutów sumienia”
„wchodzenie pod górę jest najbardziej autentyczną aspiracją, która dowartościowuje nawet najsłabsze siły i wynosi na szczyty”
z gór wyszli wielcy i święci ludzi bo ze „szczęśliwej samotności” uczynili swą „jedyną szczęśliwość”
„góry są niemymi nauczycielami i czynią milczących uczniów”
otwieram oczy załączam nigela kennedy`ego z kroke band otwieram okno dzień dobry światu zieleń zza okna mnie poraziła jestem wolna jak nigdy w życiu
Nakręcono nie jeden film i napisano nie jedną książkę o tym jak to dwie kobiety – byłe kobiety jednego faceta spotykają się nagle na wspólnej kawie, piwie, winie; no i się zaczyna! Boże, do tej pory mam pootwierane oczy na maksymalnej szerokości. Ułożyłyśmy całą układankę. Nawet nie sposób opisać tego wszystkiego słowami. Dokładnie te same odczucia, te same emocje, te same reakcje, teksty, szmery i ściemnienia. Wszystko złożyło się nam pięknie w jedną wielką całość. Tzn. jego całość a nasze chore wymysły oczywiście! To niesamowite uczucie słuchać siebie w kimś innym. Niesamowite wysłuchać opowieści które potem powieliły się dokładnie na mnie samej. O kochany, my nie jesteśmy takie głupie jak się ci wydaje, my nie jesteśmy aż tak naiwne i mamy do jasnej cholery uczucia wrażliwość i swoją godność i świat.
Niesamowite. To była najbardziej dosadna i stawiająca na nogi rozmowa tego urlopu. Bo już się gdzieś po drodze rozmazywałam w środku. Udowodniłam sobie wreszcie, że to nie ja jestem ta inna. I niech go szlag trafi za te wszystkie zranienia patrząc z perspektywy czasu. Wkrótce zrobimy wspólną stronę pochwalną pana o którym mowa. Wkrótce. A szczerze powiedziawszy to chyba szkoda czasu oczu i zdrowia.
a Alpy?
mogę półsłówkami?
dzięki.
winogrona i uliczki Innsbrucka... jest cudownie mi...
siedzę na tyrolskim balkonie w Niederau z widokiem na kościół i góry, kolorowe lampki cmentarza dodawają majestatu ... siedzę i wiem, że gdybym nie podjęła takiej decyzji to... Co się ma do takich widoków to, co jeszcze w mojej głowie? uprzątnęłam trochę miejsca na nowe wrażenia.
piję kawę (lattę na zamku Ambras w Innsbrucku) i nic właściwie mi do szczęścia nie potrzeba
mała uliczka Zell am See z kobietami z zakrytymi twarzami jest mi niedobrze a pizza we włoskiej dzielnicy smakuje inaczej niż zwykle, wyzwolenie...
chcieliśmy jak najbliżej tej tęczy spod krimmlowskich wodospadów, wyszliśmy mokrzy i ubawieni jak dzieci potem droga na koniec alpejskiej doliny z kuflem zipferta dalej to już jakiś koniec świata z lodowymi szczytami... gdzie czuło się to zwykłe oderwanie od rzeczywistości.
rzeka Inn w Rattenberg ze szczytem Rettenstein; dyndamy nogami mając cały ten świat w garści choć przez chwilę
świstaki na franz-josefs-hoehe są wyszkolone i głodne i pasują do jęzora lodowca Pasterze, stamtąd wracałam niepocieszona Dzwonnik nie pokazał się w całości taki miał widocznie kaprys; kiedyś tam jeszcze wrócimy ... krowy milki na 2500m npm przebiły wszystko!
svarovski śni mi się po nocach pelargonie i piękne domy i trawa jak pomalowana najpiękniejszą zielenią
najadłam się widokami alp pasma nakładające się jedne na drugie jedne zielone i łagodne niczym nasz beskid inne zgoła odmienne taury prawdziwe po śnieżne szczyty wschody i zachody słońca najlepiej mieć oczy dookoła głowy żeby pochłonąć tego więcej i więcej
można pisać więcej i więcej
zawsze mogę wytłumaczyć gdzie jest dom Mozarta w Salzburgu bo ... Kamila wie. ale buzie miałyśmy pootwierane na widok śmietanki która zjechała się na jakiś strasznie ważny koncert do opery... te stroje bryki nastrój...
powrót do szarej rzeczywistości jeszcze mnie nie boli jeszcze...
jak myślisz że mnie tak łatwo złamiesz to się grubo mylisz.
jak myślisz że ... odp...... sie
zaczęło mi się rodzić w głowie nowe spojrzenie z analizą sytuacji obecnej na czele.dostałam propozycję nowej podyplomówki i w ogóle dobrze ze jest Monia w pracy
„zajmij się nierobieniem niczego; usiłuj nic nie usiłować; kosztuj to, co nie ma smaku; uważaj to, co nieważne, za ważne; wiele razy wykorzystuj niewiele; odpłacaj dobrem za zło; planuj, co zrobisz, gdy będzie trudno, gdy jeszcze jest łatwo; rób to, co wielkie, gdy jeszcze jest małe”
wieczory z ogniskiem winem książkami „Zima w Sztokholmie” „Jadąc do babadag” zapach suszącego się drewna szum rzeki znajomy zapach pościeli znajome kąty przypominające ludzi zdarzenia rozmowy; nie nie, jestem inna miejsce to samo to jeszcze z czasów „rzeki piedry” ale ja to już nie ja, inne myśli inne marzenia nawet sny inne właściwie jakieś. na szlaku znajduje dwie poziomki (znam ten smak z dzieciństwa) dwie najprawdziwsze czerwone koraliki które w słońcu wyglądają jak dostojna słodycz świata i ten smak w ustach; uśmiech bardziej szczery niż kiedykolwiek.
„wielbiciele sierpnia delektują się nicnierobieniem. trzydzieści stopni w cieniu to zdecydowanie za gorąco żeby robić cokolwiek oprócz bycia wrażliwym i zadumanym”
na Raczy biedny mały kot, borajstwo chude i głodne, z mojej czasówki na pętli nici, 30 minut karmienia kota kiełbasa; nic nie jest w stanie mnie pospieszyć, szlak i tak skończony o dwie godziny prędzej niż planowo, krótki wykład ze szczytów wysłuchany wraz z uczestnikami kursu na przewodników beskidzkich.
wieczorny chłód świece arbuz czerwone wino winogrona ktoś opowiada o Toskanii ktoś o włoskich winnicach i jest bosko czerwono słońce zachodzi potem spadają persejdy wawrzyńca.
„dzisiaj urządziłam sobie samotność, najsłodszą samotność przez cały dzień; książki a potem jeszcze muzyka, jak mogą istnieć ludzie, którzy się nudzą, Boże, jak zdążyć przeczytać wszystkie książki, wysłuchać całej muzyki, zobaczyć wszystkie miejsca na ziemi, nie... nie... ja nie chcę oglądać wszystkich miejsc ale zamiast tego chcę mieć czas na niezwykłe przeżywanie natury ludzi i sztuki, które oferuje ta krótka chwilka życia, i jeszcze trzeba by mieć te kilka chwil na to, aby tylko posiedzieć i pogapić się bezmyślnie”
totalny upał plecak coraz cięższy w uszach raz dwa trzy „gdyby były same piękne chwile nie wiedziałbym że żyłem” zmęczenie spiekota pot i ... uśmiech z wolności tak właśnie świadomie i po swojemu wybrałam wolność odpoczynek beskid żywiecki zaliczone (nie lubię tego słowa) racza rycerzowa babia pilso rysianka romanka krawców choćbym była tu po raz enty zawsze ta sama radość wybrałam narzucony z zaskoczenia wyjazd i zdobycie Lodowego i lubie lubie takie zaskoczenia.
trójka gra nostalgicznie i dostojnie. pada deszcz. zapach palącego się drewna. mam konkretne i obrazowe sny. jest ani smutno ani zanadto wesoło. jest dostojnie dziwnie poważnie. widać sens, sens mądrego życia. nigdy do końca nie rozumiałam Jego wierszy. Miłosz kojarzył mi się zawsze z mądrym i odważnym wyrażaniem swojego zdania. nie bał się krytyki i ataku ze strony kogokolwiek. odwaga bycia nonkonformistą.
„wspinanie się na szczyty jest środkiem, a nie cele życia: środkiem, żeby w młodych latach zahartować charakter do bliskiej walki, żeby zachować w wieku męskim żywotność i przygotować na lata starcze skarb wspomnień radosnych i wolnych od wyrzutów sumienia”
„wchodzenie pod górę jest najbardziej autentyczną aspiracją, która dowartościowuje nawet najsłabsze siły i wynosi na szczyty”
z gór wyszli wielcy i święci ludzi bo ze „szczęśliwej samotności” uczynili swą „jedyną szczęśliwość”
„góry są niemymi nauczycielami i czynią milczących uczniów”
otwieram oczy załączam nigela kennedy`ego z kroke band otwieram okno dzień dobry światu zieleń zza okna mnie poraziła jestem wolna jak nigdy w życiu
Nakręcono nie jeden film i napisano nie jedną książkę o tym jak to dwie kobiety – byłe kobiety jednego faceta spotykają się nagle na wspólnej kawie, piwie, winie; no i się zaczyna! Boże, do tej pory mam pootwierane oczy na maksymalnej szerokości. Ułożyłyśmy całą układankę. Nawet nie sposób opisać tego wszystkiego słowami. Dokładnie te same odczucia, te same emocje, te same reakcje, teksty, szmery i ściemnienia. Wszystko złożyło się nam pięknie w jedną wielką całość. Tzn. jego całość a nasze chore wymysły oczywiście! To niesamowite uczucie słuchać siebie w kimś innym. Niesamowite wysłuchać opowieści które potem powieliły się dokładnie na mnie samej. O kochany, my nie jesteśmy takie głupie jak się ci wydaje, my nie jesteśmy aż tak naiwne i mamy do jasnej cholery uczucia wrażliwość i swoją godność i świat.
Niesamowite. To była najbardziej dosadna i stawiająca na nogi rozmowa tego urlopu. Bo już się gdzieś po drodze rozmazywałam w środku. Udowodniłam sobie wreszcie, że to nie ja jestem ta inna. I niech go szlag trafi za te wszystkie zranienia patrząc z perspektywy czasu. Wkrótce zrobimy wspólną stronę pochwalną pana o którym mowa. Wkrótce. A szczerze powiedziawszy to chyba szkoda czasu oczu i zdrowia.
a Alpy?
mogę półsłówkami?
dzięki.
winogrona i uliczki Innsbrucka... jest cudownie mi...
siedzę na tyrolskim balkonie w Niederau z widokiem na kościół i góry, kolorowe lampki cmentarza dodawają majestatu ... siedzę i wiem, że gdybym nie podjęła takiej decyzji to... Co się ma do takich widoków to, co jeszcze w mojej głowie? uprzątnęłam trochę miejsca na nowe wrażenia.
piję kawę (lattę na zamku Ambras w Innsbrucku) i nic właściwie mi do szczęścia nie potrzeba
mała uliczka Zell am See z kobietami z zakrytymi twarzami jest mi niedobrze a pizza we włoskiej dzielnicy smakuje inaczej niż zwykle, wyzwolenie...
chcieliśmy jak najbliżej tej tęczy spod krimmlowskich wodospadów, wyszliśmy mokrzy i ubawieni jak dzieci potem droga na koniec alpejskiej doliny z kuflem zipferta dalej to już jakiś koniec świata z lodowymi szczytami... gdzie czuło się to zwykłe oderwanie od rzeczywistości.
rzeka Inn w Rattenberg ze szczytem Rettenstein; dyndamy nogami mając cały ten świat w garści choć przez chwilę
świstaki na franz-josefs-hoehe są wyszkolone i głodne i pasują do jęzora lodowca Pasterze, stamtąd wracałam niepocieszona Dzwonnik nie pokazał się w całości taki miał widocznie kaprys; kiedyś tam jeszcze wrócimy ... krowy milki na 2500m npm przebiły wszystko!
svarovski śni mi się po nocach pelargonie i piękne domy i trawa jak pomalowana najpiękniejszą zielenią
najadłam się widokami alp pasma nakładające się jedne na drugie jedne zielone i łagodne niczym nasz beskid inne zgoła odmienne taury prawdziwe po śnieżne szczyty wschody i zachody słońca najlepiej mieć oczy dookoła głowy żeby pochłonąć tego więcej i więcej
można pisać więcej i więcej
zawsze mogę wytłumaczyć gdzie jest dom Mozarta w Salzburgu bo ... Kamila wie. ale buzie miałyśmy pootwierane na widok śmietanki która zjechała się na jakiś strasznie ważny koncert do opery... te stroje bryki nastrój...
powrót do szarej rzeczywistości jeszcze mnie nie boli jeszcze...
jak myślisz że mnie tak łatwo złamiesz to się grubo mylisz.
jak myślisz że ... odp...... sie
zaczęło mi się rodzić w głowie nowe spojrzenie z analizą sytuacji obecnej na czele.dostałam propozycję nowej podyplomówki i w ogóle dobrze ze jest Monia w pracy
piątek, 6 sierpnia 2004
kroke
będę godzinami siedziała na świeżym powietrzu wcierała zmiękczający krem w stopy czytała trzy książki naraz i będę tęskniła bo inaczej moja natura nie potrafi (sie zjechali do domu moi ludzie a ja spierniczam i śmiejcie się ale nie jest dobrze mi na duszy nie) ale jestem dorosła mam wakacje pstro w głowie tak dobrze jak teraz to dawno u mnie w domciu nie było mam zaplanowany każdy dzień i dobrze będzie... pomyślcie czasem co?
wtorek, 3 sierpnia 2004
bhd
to jest sobie zwykły realizm. to jest dochodzenia do prawdy że nie warto. to jest pomylenie z poukładaniem. piszę tak jakbym samą siebie chciała ustawić. teraz grzecznie zjedz obiad a potem zdążysz na pewno zdążysz dokończyć wszystko co powinnaś dokończyć. a w dupie to mam. pojadę na basen. poćwiczę na siłowni. mam już dość. od 10 miesięcy nie byłam poza pracą dłużej niż 4 dni. mam dość i nie pisać mi proszę w komentarzach że violuchna jeszcze parę dni dasz radę no no no... bo dam na pewno! a potem se palne w łeb z przemęczenia.
jak ktoś twierdzi że miłość jest siłą sprawczą i że pcha w sensie pobudza do życia to ... a nie wiem co tak z tą miłością wyskoczyłam.
jestem upierdliwa do bólu. i sama nie wiem czego chcę. i jestem nie poukładana w tym tygodniu. i piszę jakieś bzdury potem mi wstyd bo nie umiem o sednie sprawy bo w końcu przecież nie mogę tego zrobić. potem płaczę i zastanawiam się co taka gówniara jak ja chce od życia więcej. kupuje co jej się podoba, umawia się z kim tylko chce, świadomie i całkiem szczęśliwie jedzie z rodzinką na parę dni odpoczynku w ulubione miejsce w beskidzie i będzie sielankowo. potem jedzie w alpy. i czego ... tak tak wysłuchałam ostatnio znowu za dużo o tym jak może być źle od pewnych starych znajomych. a dziś z kolei wygadałam się. no przeraża mnie ten fakt że muszę się wygadać pierwszej lepszej napotkanej osobie żeby mi przeszło wyrzucić to z siebie zrobić z kogoś śmietnik. że też jeszcze nikt mi nie wyryczał weź się odpierdol, takie problemy to ma każdy na każdym zakręcie i nie afiszuje światu że jest mu źle. może wtedy przestałabym być pępkiem swojego świata albo skończyłyby się problemy egzystencjalno-emocjonalne.
hans zimmer BHD
update
23:59 nie jest źle nie rozłożyłam się na łopatki poryczałam się dopiero przy trzecim piwie wygrałam wojnę ostatecznie; kochana krakuska evka znalazła mnie w roku z kubkiem earl grey zabrała na piwo do tej pory bawiłam się przednio. wielgachne dzięki. ja mówiłam że mam szczęście do ludzi w odpowiednim momencie pojawiajacych się?
jutro od rana to samo luz w końcu jeszcze trafiam w klawiaturę.
update
05.08.2004 4:52
wczorajszy 15 km inny wymiar rzeczywistości na wyciągnięcie ręki zielono mi
jak ktoś twierdzi że miłość jest siłą sprawczą i że pcha w sensie pobudza do życia to ... a nie wiem co tak z tą miłością wyskoczyłam.
jestem upierdliwa do bólu. i sama nie wiem czego chcę. i jestem nie poukładana w tym tygodniu. i piszę jakieś bzdury potem mi wstyd bo nie umiem o sednie sprawy bo w końcu przecież nie mogę tego zrobić. potem płaczę i zastanawiam się co taka gówniara jak ja chce od życia więcej. kupuje co jej się podoba, umawia się z kim tylko chce, świadomie i całkiem szczęśliwie jedzie z rodzinką na parę dni odpoczynku w ulubione miejsce w beskidzie i będzie sielankowo. potem jedzie w alpy. i czego ... tak tak wysłuchałam ostatnio znowu za dużo o tym jak może być źle od pewnych starych znajomych. a dziś z kolei wygadałam się. no przeraża mnie ten fakt że muszę się wygadać pierwszej lepszej napotkanej osobie żeby mi przeszło wyrzucić to z siebie zrobić z kogoś śmietnik. że też jeszcze nikt mi nie wyryczał weź się odpierdol, takie problemy to ma każdy na każdym zakręcie i nie afiszuje światu że jest mu źle. może wtedy przestałabym być pępkiem swojego świata albo skończyłyby się problemy egzystencjalno-emocjonalne.
hans zimmer BHD
update
23:59 nie jest źle nie rozłożyłam się na łopatki poryczałam się dopiero przy trzecim piwie wygrałam wojnę ostatecznie; kochana krakuska evka znalazła mnie w roku z kubkiem earl grey zabrała na piwo do tej pory bawiłam się przednio. wielgachne dzięki. ja mówiłam że mam szczęście do ludzi w odpowiednim momencie pojawiajacych się?
jutro od rana to samo luz w końcu jeszcze trafiam w klawiaturę.
update
05.08.2004 4:52
wczorajszy 15 km inny wymiar rzeczywistości na wyciągnięcie ręki zielono mi
niedziela, 1 sierpnia 2004
...
wkładam do odtwarzacza płytę mp3 o nazwie ‘agusieńka’ był kiedyś taki pan i była pani i się nie dogadali ale teraz każde na swój sposób jest szczęśliwe a mnie z tego okresu zostało masę boskiej muzyki.
po wejściu do mojego pokoju można wstępnie przypuszczać, że mamy zimę bo: leżą wełniane skarpety do kolan, para zakopiańskich kapci i takie ze wzorkiem filcowe z bishkeku, w rogu pudełko 1500 puzzli z matterhornem i pięć nowych książek a w barku miód pitny cztery butelki wina i grzaniec – to powiedziałabym że niezły fullowy wypas zabezpieczenia na zimowe wieczory. fajnie się mam.
dziękuję wszystkim za pamięć życzenia i czas. jestem lekko spłoszona zdziwiona że aż tyle odzewów jestem do granic możliwości i trzymam gule w gardle żeby nie wybuchnąć płaczem bo nie przywykłam być w centrum zainteresowania. dzięki. w zeszłym roku uciekłam w ten dzień. to nie był do końca dobry pomysł. dziś to wiem.
w sumie te łzy które kapały później były jednym wielkim oczyszczeniem. półtoragodzinne wiosłowanie w łódce u Tymona gdzie magnolie kwitną po raz drugi. wygadanie się bez zbędnych słów. że jest ktoś ważny kto zapomina i to wcale nie jego wina i że jest ktoś kto nie zapomina że nie jest w stanie przyjechać bo choroba bo. promienie słońca odbite w stawie. muchy i osy atakujące. trzeba być twardym mówisz do znudzenia i pachniesz goździkami. przytulasz jak robił to dziadek i wtedy wszystko staje się takie ulotne i błahe. muszę koniecznie wrócić. muszę znowu nie pozwolić żeby to coś nie przysłoniło mi tego co ważne.
lubię opolszczyznę.
śni mi się że piję pyszną kawę w cudownym miejscu w obecności mocno opalonego starszego pana który dotyka moich rąk i całuje w usta. karol mówi żebym czasem nie przywołała sobie kolejnego kłopotu. no co ty!
po wejściu do mojego pokoju można wstępnie przypuszczać, że mamy zimę bo: leżą wełniane skarpety do kolan, para zakopiańskich kapci i takie ze wzorkiem filcowe z bishkeku, w rogu pudełko 1500 puzzli z matterhornem i pięć nowych książek a w barku miód pitny cztery butelki wina i grzaniec – to powiedziałabym że niezły fullowy wypas zabezpieczenia na zimowe wieczory. fajnie się mam.
dziękuję wszystkim za pamięć życzenia i czas. jestem lekko spłoszona zdziwiona że aż tyle odzewów jestem do granic możliwości i trzymam gule w gardle żeby nie wybuchnąć płaczem bo nie przywykłam być w centrum zainteresowania. dzięki. w zeszłym roku uciekłam w ten dzień. to nie był do końca dobry pomysł. dziś to wiem.
w sumie te łzy które kapały później były jednym wielkim oczyszczeniem. półtoragodzinne wiosłowanie w łódce u Tymona gdzie magnolie kwitną po raz drugi. wygadanie się bez zbędnych słów. że jest ktoś ważny kto zapomina i to wcale nie jego wina i że jest ktoś kto nie zapomina że nie jest w stanie przyjechać bo choroba bo. promienie słońca odbite w stawie. muchy i osy atakujące. trzeba być twardym mówisz do znudzenia i pachniesz goździkami. przytulasz jak robił to dziadek i wtedy wszystko staje się takie ulotne i błahe. muszę koniecznie wrócić. muszę znowu nie pozwolić żeby to coś nie przysłoniło mi tego co ważne.
lubię opolszczyznę.
śni mi się że piję pyszną kawę w cudownym miejscu w obecności mocno opalonego starszego pana który dotyka moich rąk i całuje w usta. karol mówi żebym czasem nie przywołała sobie kolejnego kłopotu. no co ty!
Oskar i Pani Róża
"Życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, że krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć. Im bardziej człowiek się starzeje, tym większym smakiem musi się wykazać, żeby docenić życie. Musi być wyrafinowany, stać się po trosze artystą. Byle kretyn może cieszyć się życiem w wieku dziesięciu dwudziestu lat, ale kiedy człowiek ma sto lat, kiedy już nie może się ruszyć, musi uruchomić swoją inteligencję”.
„Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli jeśli ich nie wypowiesz”.
„Jeśli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni”.
„Myśli, których się nie zdradza, ciążą nam, zagnieżdżają się, paraliżują nas, nie dopuszczają nowych i w końcu zaczynają gnić. Staniesz się składem starych śmierdzących myśli jeśli ich nie wypowiesz”.
„Jeśli będę zajmował się tym, co myślą głupcy, nie będę miał czasu na to, o czym myślą ludzie inteligentni”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)