wtorek, 31 sierpnia 2004

w przerwie na szybko pisane

tak sobie myślę, że to się już powoli przelewa i że jeśli nie ucichnie w ciągu miesiąca to nie wytrzymam; zastanawiam się tylko czy gdzie indziej byłoby równie podobnie czy może gorzej bo lepiej już chyba być nie może. lubię jak się dużo dzieje no ale bez przesady i dlaczego same przykre sytuacje i dlaczego mnie dotyczą? wsadź ręce w za dużo spraw to potem masz efekty.
dawno nie czułam takiej nienawiści do ludzi w fabryce. dawno a raczej nigdy nie odczuwałam tego poziomu prostactwa bałaganu braku kompetencji i ogólnie pojętego burdelu.

schodzę z kościelca, wchodzi pod górę dwójka odpicowanych solarnianych gości na oko wyglądających z warszawki (przepraszam z góry wszystkich znajomych ze stołecznego) i ten dialog między nimi: co za pojebana góra! wejść to jeszcze wejdziemy ale jak zejść z tego kurestwa?
po raz pierwszy czuję, że szlaki powinny być słono opłacane, że powinno się robić totalną selekcję, że nie powinno się wpuszczać gnojków z adidasami papierosami piwami – do takich powinno się strzelać z bliska!

nie mam ostatnio siły i uważam za marnotrawienie czasu tłumaczenie komuś że to nie tak, że tak się nie robi, nie mówi i tak nie wypada ... no jak mam zareagować na to jak facet opowiada mi o tym jak to pograł w piłkę i potem miał totalne zakwasy i wszystko go bolało? sorry ale jakbym była tym facetem to ze wstydu najpierw bym się spaliła zanim opowiedziałabym jak mnie bolało! co za czasy! albo słyszę przez telefon jak ktoś mnie zaprasza na imprezę – ale wiesz wszyscy będą z chłopami bo mój chłop będzie i w ogóle, to może byś przyszła z kimś też co? – jak mnie zaprosiłaś tak też i przyjdę a twojego grubego starego i obleśnego no! ale irlandczyka męża mam głęboko gdzieś więc nie martw się że ci go poderwę nawet jak przyjdę sama. ubaw mam niezły! i nawet ciekawi mnie ten cyrk który nastąpi, ten ogólny pokaz miłości szczęścia i happy endu!

no dobra wiem, mam okres czepny czy cuś ale ...
jeśli powiem coś śmiesznego, dziwnego, głupiego, niepoważnego, infantylnego, dobijającego to proszę cię daj mi znać plizzzz

gdyby wiara na swojej drodze straciła swoją siostrę wątpliwość, przestałaby być szukaniem i pytaniem, a przekształciłaby się w bezduszną praktykę i ideologię. gdyby wątpliwość straciła swoją siostrę wiarę, zmieniłaby się w rozpacz lub ogólno destrukcyjny cyniczny sceptycyzm. to może nasza epoka wstrząsów, w której „niezachwiana pewność” rozpływa się jak płatek śniegu na gorącej dłoni, jest „epoką odpowiednią” - kairos - dla takiego właśnie, wzajemnie się wzbogacającego, współżycia wiary i wątpliwości. widocznie najpierw musiał się mocno rozchwiać grunt naszej pewności, po którym do tej pory stąpaliśmy, - i odtąd będzie się chwiać długo, być może stale. wiara i wątpliwość muszą kroczyć razem i wzajemnie się podpierać, jeśli nie chcą z wąskiego, chwiejącego się mostu, którego obejść już dzisiaj nie mogą, runąć w bagno fanatyzmu i beznadziei.

10 komentarzy:

Kamila pisze...

nie bede pisac, ze wszystko bedzie dobrze bo zrobia to za mnie inni i bez wzgledu na to ile razy przeczytasz bla bla bla bedzie bla to i tak kazdy wie, ze bla zawsze nadchodzi i nikt i nic tego nie zmieni ale przejdzmy do sedna...nie uwazasz, ze najwyzszy czas zaczac pisac felietony dla wiekszego grona czytelnikow??:>

kk pisze...

zgadzam się z Kamilą!
całuje z rana !

vm pisze...

nie uważacie ze takiego pitu pitu wszędzie wkoło pełno?

pozdrawiam Was serdecznie z rana!

Kamilcia jak tam te zdjęcia aż takie złe? koniecznie musimy się umówić do Katowic a może do Krakowa chcesz sie wybrać w sobotę?

olga pisze...

to nie jest tak, że Ty się czepiasz. przychodzi czasem taki moment, że zwyczajnie w świecie masz dość ludzi, do tego dochodzą dziwne nieprzyjemne sytuacje i ... kumuluje się to wszystko i pęka gdzieś w środku - ale mija zauważ że mija.
mam znajomego który co pewien czas nie odp. na malie sms`y nie rozmawia z ludźmi bo ... musi wsłuchać się w samego siebie wyciszyć pogadać z Najwyższym, chyba działa; wiem wiem dobijają ludzie pytający ale co sięstało ty taka wygadana wesoła nagle nie istniejesz?

a co do gór i gnojków którzy nie czują bazy. cóż. nic dodać nic ująć. Sławek zazwyczaj szczela z karabinu a ja staram się biec za nim żeby choć trochę ludzi ocalić.

a na ten czas polecam jakiś wschód może? co kochana?

PiotrTen pisze...

wszyscy paplamy coś głupiego dziwnego śmiesznego w ogóle jesteśmy czasem nie do zniesienia nie żebym tłumaczył gostka który płakał że go boli...

crazymary-75 pisze...

a bo czasem tak jest, ze jest chujowo. i tyle. zbiera sie to wszystko w Tobie, potem znajduje ujscie.
ja ostatnio tez sie odnalezc nie moge. czasem nie wiem o co mi chodzi, na czym zalezy a co odpuscic. mieszają mi sie pojecia, emocje. raz czuje tak raz siak. sranie w banie jednym slowem [albo trzema ;)]

a w gory takich młotków nie powinno sie wpuszczac. bo tylko psują widok. z kałaszem na ten szlak czy jak? a moze niedzwiedziem poszczuc? ;)

niby pisze...

martwią mnie Twoje ostatnie notki; a może przełamiemy jeden fakt i wrócimy tam gdzie było dobrze?

Kamila pisze...

bardzo chetnie...czekam na szczegoly wyjazdu :)

eve pisze...

wiesz co? ostatnio zauważyłam dokładnie to samo, że nie mam już zwyczajnie siły na tłumaczenie i zastanawianie się nad tym że żyjemy wśród takich głąbów!!! że cholera jasna takie zachowania dorosłych ludzi musimy strawiać tudzież nie musimy bo w sumie kto nam każe? ale czasem faktycznie brakuje słów z braku taktu i kultury jakiejkolwiek!

ale dobrze jest słońce świeci wieczory tylko troszkę chłodne już;)

niby pisze...

"Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych lub także: Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców."