poniedziałek, 25 kwietnia 2005

...

odbija mi się jeszcze ogromną czkawką i wciąż nieuspokojonym strachem cały zeszły tydzień. to niesamowite ile człowiek stwarza sobie stresorodnych sytuacji. dzisiejszy spokój całego dnia był niczym głaskanie po głowie i picie kawy z porcelanowej filiżanki na poddaszu u KK. chyba zrobię małą przerwę w studiowaniu dalszych interesujących mnie kierunków. chyba zapisze się na jogę.

najbardziej wzrusza mnie widok par w podeszłym wieku trzymających się za ręce, wpatrzonych w siebie, spacerujących albo jadących na rowerze. widok ten zachwyca mnie bardziej niż pary gówniarzy z hałaśliwą burzą hormonów, całujących się gdzie popadnie. chyba się starzeję. chciałabym pięknie zestarzeć się z Tobą, chciałabym żebyśmy mogli spędzać takie piękne niedziele jak wczorajsza za 40 lat.

sezon wiosenny najwyraźniej rozpoczęty. pojeździliśmy tutaj i tutaj, tu i tu. zjedliśmy chyba jeden z pierwszych obiadów pod niebieskim niebem (pierwsza była Rycerka) i ... należy nam się medal za to, że potrafimy nie rozmawiać ze sobą przez pół dnia a mimo to... wiesz, że wiem w czym rzecz, nie mam klapek na oczach, głupia i naiwna też nie jestem. i uwierz mi, przestawiłam wszystko o 180 stopni, przemyślałam, i wiem że nie tędy droga, że po tym wszystkim co już razem przeżyliśmy i co usłyszałam to nie powinnam mieć cienia wątpliwości! teraz tylko proszę o normalność, o rozmowy, o dotyk, o przytulenie.

jak jesteśmy tak blisko, to rodzi się we mnie niewyobrażalna chęć oddania Ci całej siebie. to brak mi słów jak mocno wtedy czuję i wiem, że to jest miłość, że to właśnie jest nasze wspólne życie z wszystkimi jego elementami. dotykając Twojej skóry chciałabym zaczarować nas na wieki. kocham wszystko co w Tobie od stóp do głów. fala ciepła ogarnia całe wnętrze. i nie jest to bynajmniej tylko i wyłącznie sama satysfakcja seksualna. bo to potem siedzi w mojej głowie; Twój dotyk pomaga zmobilizować się przy pracy, Twoje pocałunki sprawiają, że uśmiecham się nawet do tych, których na co dzień nie trawię; po prostu wiem, że jesteś i wiem, że jesteśmy i to sprawia, że życie staje się nie prostsze a znośniejsze. do końca zostaną mi w głowie słowa o cierpliwości spokoju parszywych czasach... to był taki swoisty wstrząs chyba mi potrzebny.

„Miłość, to nie staw, w którym można zawsze znaleźć swoje odbicie. Miłość ma przypływy i odpływy... ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice, skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko.” (E.M. Remarque)

12 komentarzy:

mary pisze...

no pieknie.. po prostu pieknie... :)

ooo.. i na jasnej gorze sie bylo... no prosze ;) moje miasto :)

stula pisze...

właśnie nawet mi się intensywnie o Tobie myślało;

mary pisze...

;)))) kurka jak bedziesz nastepnym razem daj znac :)

nie-ma pisze...

piękny remarque... no proszę, a ja ostatnio powróciłam do myśli, że miłość to jest jednak odbicie, przeglądanie się w sobie.

PiotrTen pisze...

no na tym chyba polega miłość Słońce - na dawaniu i braniu siebie!
uwielbiam czytać o tych Twoich emocjach uczuciach i po raz kolejny napiszę tutaj, że ja dawno nie widziałem tak zakochanej osoby!

nie zmarnujcie tego proszę!

eve pisze...

no ja myślę, że ta lekcja życiowa sporo Cię nauczy.
to raz.
dwa - wolę czytać takie rzeczy niż wpis poniżej o sms`ach!

niby pisze...

w życiu bym Cię nie podejrzewał o takie wpisy;)

elemka pisze...

ON to jedna z moich pasji, dzięki której mam jeszcze po co się starać i zmieniać się na lepsze... dzięki której jeszcze chcę... jego nie zgubię...

olga pisze...

dotyk przytulenie i zrozumienie wzajemne chęci do tego wszystkiego;
tak, mój mąż jest także moją pasją a to dziwne... ba!

andalo pisze...

moi Dziadkowie byli właśnie taką parą... no coż, ale trzeba wracać do życia...

andalo pisze...

aha, dzięki za maila, odpiszę jak znajdę chwilkę czasu!

PiotrTen pisze...

coś mi się wydaje, że Ty wczoraj w tej burzy wracałaś do domu co?