środa, 30 listopada 2005
poniedziałek, 28 listopada 2005
tęsknię za latem a co... (co za żart tej zimy)
update 29.11.2005r. 13:00
właśnie umówiłam się na kolację z mężczyzną mojego życia. a co! powiedz co jest ważniejsze? co przynosi większą radość i sprawia, że życie ma sens?
właśnie umówiłam się na kolację z mężczyzną mojego życia. a co! powiedz co jest ważniejsze? co przynosi większą radość i sprawia, że życie ma sens?
niedziela, 27 listopada 2005
I niedziela adwentu (27.11.2005r.)
"Gdyby wiara na swojej drodze straciła swoją siostrę wątpliwość, przestałaby być szukaniem i pytaniem, a przekształciłaby się w bezduszną praktykę religijną, rytualizm i ideologię. Gdyby wątpliwość straciła swoją siostrę wiarę, zmieniłaby się w rozpacz lub ogólno destrukcyjny cyniczny sceptycyzm. Być może nasza epoka wstrząsów, w której „niezachwiana pewność” rozpływa się jak płatek śniegu na gorącej dłoni, jest „epoką odpowiednią” - kairos - dla takiego właśnie, wzajemnie się wzbogacającego, współżycia wiary i wątpliwości. Widocznie najpierw musiał się mocno rozchwiać grunt naszej pewności, po którym do tej pory stąpaliśmy, - i odtąd będzie się chwiać długo, być może stale. Wiara i wątpliwość muszą kroczyć razem i wzajemnie się podpierać, jeśli nie chcą z wąskiego, chwiejącego się mostu, którego obejść już dzisiaj nie mogą, runąć w bagno fanatyzmu i beznadziei."
po mokrym samotnym spacerze słyszę potem w ciepłych i przyjaznych murach - nie można żyć tymczasowo, nie można pozwolić sobie na wieczne czekanie, że kiedyś to naprawię, kiedyś będę żyć pełnią, kiedyś kiedyś kiedyś... tu i teraz bądź gotowy, tu i teraz zmieniaj, tu i teraz walcz o szczęście tu i teraz rozmawiaj, bądź namacalny i szczery, autentyczny, dbaj nieustannie o siebie i tych, których naprawdę kochasz. nie uciekaj i nie daj się gonić. TO WCALE NIE TAKIE PROSTE!
JK nazywa to co Go martwi (a ja nie potrafię pomóc) "reumatyzmem psychicznym" dla mnie to nieustanna tęsknota za czymś nienazwanym to nie strach to zwykła wewnętrzna tęsknota... która trwa już tyle lat.
po mokrym samotnym spacerze słyszę potem w ciepłych i przyjaznych murach - nie można żyć tymczasowo, nie można pozwolić sobie na wieczne czekanie, że kiedyś to naprawię, kiedyś będę żyć pełnią, kiedyś kiedyś kiedyś... tu i teraz bądź gotowy, tu i teraz zmieniaj, tu i teraz walcz o szczęście tu i teraz rozmawiaj, bądź namacalny i szczery, autentyczny, dbaj nieustannie o siebie i tych, których naprawdę kochasz. nie uciekaj i nie daj się gonić. TO WCALE NIE TAKIE PROSTE!
JK nazywa to co Go martwi (a ja nie potrafię pomóc) "reumatyzmem psychicznym" dla mnie to nieustanna tęsknota za czymś nienazwanym to nie strach to zwykła wewnętrzna tęsknota... która trwa już tyle lat.
czwartek, 24 listopada 2005
24.11.2005r.
w skrócie powiem tylko, że ostatnio uczę się intensywniej życia. obawiam się, że będzie jeszcze bardziej intensywniej.
niczym balsam działają teraz ciepłe zaśnięcia ciepłe bezpieczne miękkie zaśnięcia gdzie wyraźnie czuję bicie drugiego serca obok - nic już wtedy nie jest ważne nic
..."jeśli wiesz co chcę powiedzieć"...
niczym balsam działają teraz ciepłe zaśnięcia ciepłe bezpieczne miękkie zaśnięcia gdzie wyraźnie czuję bicie drugiego serca obok - nic już wtedy nie jest ważne nic
..."jeśli wiesz co chcę powiedzieć"...
poniedziałek, 21 listopada 2005
21.11.2005r.
Aneta dziś:
-"napiszesz coś o naszym święcie?"
usiadłam i myślę. wymyśliłam tylko to, że na pierwszym wykładzie z historii pracy socjalnej usłyszałam: "państwo muszą się dobrze zastanowić bo w tej pracy 80 % to porażka"
trzeba mieć wiele światów alternatywnych żeby nie zwariowac w tym zawodzie. wiele.
po sześciu latach można się sporo nauczyć aby mądrze zdrowo i spokojnie funkcjonować. trzeba to jednak robić każdego dnia na nowo.
sama usłyszałąś dziś od bogów "nagroda przyjdzie po śmierci"
sarkazm dziś przeze mnie przemawia gorycz i ... gdyby nie światy alternatywne!
(czekam z utęsknieniem czekam na weekend chcę w góry!)
sobota, 19 listopada 2005
tęskniąc za aniołem bieszczadzkim...
Czy widzisz
za jałowcem wiatr trąca boskie pióra
które drżą
ach drżą
ze wstydu chyba
że stopy bose
że nie w górskich butach
Czy widzisz
za jałowcem małe słońce
za jałowcem wstrzymany oddech
za jałowcem stoi anioł
który bardzo nie chce
by go widać było
a przecież
za jałowcem anioł stoi
zawsze
za jałowcem wiatr trąca boskie pióra
które drżą
ach drżą
ze wstydu chyba
że stopy bose
że nie w górskich butach
Czy widzisz
za jałowcem małe słońce
za jałowcem wstrzymany oddech
za jałowcem stoi anioł
który bardzo nie chce
by go widać było
a przecież
za jałowcem anioł stoi
zawsze
piątek, 18 listopada 2005
...
"Bez Ciebie pustka, ślepa ulica Złowroga cisza u schyłku dnia. Z Tobą gorąca nud nawałnica. Pieszczota, czerwień i pełny ja.
Jesteś moją kokainą, planetą mocy bez dna
Jesteś moją kokainą, fa na na na, fa na na na
Fa na na na
Bez Ciebie światła jakbym nie widział
Mimo, że oczy otwarte mam
Z Tobą dostrzegam każdą różnicę
Czasu nie liczę, nie jestem sam
Bez Ciebie ziemi brakuje wdzięku
Niebu polotu, zapachu bzom
I tak bez końca mógłbym Ci śpiewać
Fa na na na na na na"
- w sumie ten Staszek to wiedział co śpiewa... takie banały a takie to mocne i silne.
Jesteś moją kokainą, planetą mocy bez dna
Jesteś moją kokainą, fa na na na, fa na na na
Fa na na na
Bez Ciebie światła jakbym nie widział
Mimo, że oczy otwarte mam
Z Tobą dostrzegam każdą różnicę
Czasu nie liczę, nie jestem sam
Bez Ciebie ziemi brakuje wdzięku
Niebu polotu, zapachu bzom
I tak bez końca mógłbym Ci śpiewać
Fa na na na na na na"
- w sumie ten Staszek to wiedział co śpiewa... takie banały a takie to mocne i silne.
JK - moja planeta mocy bez dna
18.11.2005r.
pociesza jedynie fakt, że droga, która na pozór wydaje się szeroka i wygodna, często potem okazuje się mylna i fałszywa i że nadzieja - jaką jeszcze ciągle posiadam - jest związana z przyszłością. ta sama nadzieja określa jednak stan duszy tu i teraz . w tej chwili mam nadzieję czegoś, co być może osiągnie się później.
trudne to i trzeba cierpliwości spokoju wiedzy mądrości nauki
czwartek, 17 listopada 2005
...
za wczorajszy lekko przynudnawy wpis wielkie sorry. a dziś przygniotła mnie sprawa sprzed dwóch lat. mam wizje takie jak stąd donikąd.
środa, 16 listopada 2005
c.d.
naltrekson jest jedynym środkiem dostępnym w sprzedaży w USA, który jest wymierzony w oddziaływanie alkoholu na mózg. w kombinacji z różnymi programami leczenia, naltrekson zmniejsza częstotliwość picia, wydłuża abstynencję i utrudnia nawrót niekontrolowanego picia wśród leczących się alkoholików, którzy próbowali alkoholu podczas leczenia. naltrekson może być podawany aktywnie pijącym alkoholikom podczas leczenia i poźniej, w miarę potrzeby, gdy można spodziewać się picia. docelowe używanie naltreksonu może być także efektywne dla zmniejszenia poziomu konsumpcji alkoholu wśród osób nieuzależnionych, pijących problemowo.
wyniki badań sugerują, że akamprosat może zmniejszać głód alkoholu, pomagając w przywróceniu fizjologicznej równowagi mózgu, po tym, jak została osiągnięta abstynencja. akamprosat poprawia różne miary abstynencji w 14 spośród 16 badań przeprowadzonych w Europie i w wieloośrodkowych badaniach przeprowadzonych w 21 miejscach w Stanach Zjednoczonych. akamprosat jest dostępny na receptę w Europie i oczekuje na dopuszczenie do obrotu przez Urząd ds. Żywności i Leków w USA.
wyniki badań sugerują, że akamprosat może zmniejszać głód alkoholu, pomagając w przywróceniu fizjologicznej równowagi mózgu, po tym, jak została osiągnięta abstynencja. akamprosat poprawia różne miary abstynencji w 14 spośród 16 badań przeprowadzonych w Europie i w wieloośrodkowych badaniach przeprowadzonych w 21 miejscach w Stanach Zjednoczonych. akamprosat jest dostępny na receptę w Europie i oczekuje na dopuszczenie do obrotu przez Urząd ds. Żywności i Leków w USA.
16.11.2005
horoskop na dziś niezbyt pomyślny więc dobrze że zostaje w domu. oj dobrze. za szybka pobudka (w śnie podawano mi właśnie filiżankę kawy w salonie fryzjerskim. jk w swoim śnie doganiał właśnie pierwszych w biegu maratońskim). pani w laboratorium pobiera nam odrobinę krwi. jemy długie śniadanie, powiesiłam nowe firanki w kuchni, piersi z kurczaka rozmrażają się potem coś wymyślę kulinarnego. jk do pracy. parzę garnek kawy. siadam do pisania. właśnie toczy się czas z cyklu - pisarsko-kurodomowo-rewitalizujący dzień błogiego spokoju.
o jak mi dobrze.
----------------------------------------
...ciepło rąk, dłoni, brzucha, ramion, głosu, oddechu; bezpieczeństwo, spokój, kocham Cię...
o jak mi dobrze.
----------------------------------------
...ciepło rąk, dłoni, brzucha, ramion, głosu, oddechu; bezpieczeństwo, spokój, kocham Cię...
wtorek, 15 listopada 2005
netshow i nie tylko 15.11.2005r.
dla takiego laika jak ja, jeśli mi to wszystko działa i mogę dzięki temu dwa razy szybciej pracować - to reakcja jest oczywista. serce mi bije szybciej i wyjść z zachwytu nie mogę do tej pory! jestem ciągle pod wrażeniem stałego łącza i niskiej ceny. jestem pod wrażeniem, że nie muszę już nigdzie się spieszyć. odtąd bowiem mogę wolno klikać w klawiaturę pisząc cokolwiek, czytając cokolwiek, robiąc tak w ogóle cokolwiek. niesamowite. ja wiem, że dla kogoś kto jest rozwinięty informatycznie o 20 klas wyżej to nic takiego. trzeba jednak uwierzyć mi, że radość odczuwam dzięki temu ogromniastą. do tego dochodzi notebook i flashpen i całe stado muzyki w uszach i ta wygoda przenoszenia danych we wszystkie miejsca w których pracuję. UNBELIEVABLE!
pewna część mojej pracy odbywa się jednak w terenie. oprócz wielu pozytywów o których wolałabym tu nie pisać, ma ona to do siebie, że mogę zakupić sobie po drodze na przykład dwa pączki naraz i zjeść ot tak. hmm... zaczęły się te dni w których to intensywniej myśli się o słodyczach. brrr.... właściwie zaczęło się od wczorajszego wieczornego gyrosa. i trwa... pomaga mi zielona herbata z opuncją figową. nie myślę o jedzeniu! nie mogę!
a Ty się Aneta nie śmiej. daj znać jutro co słychać.
jutrzejszy urlop przeznaczę (rano na wkłucie się w moją żyłę) na klikanie stukanie dopieszczanie kolejnego twórczego a jednak naukowego dzieła - żadna rewelacja, uwierzcie mi. pochlebiam sobie.
w najbliższym czasie koniecznie trzeba odwiedzić kurhan dwóch Stanisławów. górujący nad Radziechowami szczyt Matyski. to na tym szczycie zaczęto usypywać kurhan do którego domieszana zostanie ziemia z grobów dwóch Stanisławów: Pyjasa i Pietraszki. kurhan ma upamiętnić tragiczną śmierć tych młodych którzy pochodzili z Żywiecczyzny. jak wiadomo ciało skatowanego Pyjasa znaleziono 7 maja 1977r. w krakowskiej kamienicy. jedną z ostatnich osób, która widziała Pyjasa, był Pietraszko, jego szkolny kolega. Pietraszko utonął kilka tygodni po śmierci przyjaciela w Zalewie Solińskim.
z książek: „Pokalanie” Czerwińskiego, której nie polecam bo dołuje w dość specyficzny i agresywny sposób. ale „Szeroka woda „ Łukosza czy „Z głowy” Głowackiego no i „Statek” Łysiaka – a i owszem polecam. muzycznie: wciąż nieprzerwanie Annie Lennox, REM, Anouk, Garbarek, Cracow Klezmer Band i inne.
pewna część mojej pracy odbywa się jednak w terenie. oprócz wielu pozytywów o których wolałabym tu nie pisać, ma ona to do siebie, że mogę zakupić sobie po drodze na przykład dwa pączki naraz i zjeść ot tak. hmm... zaczęły się te dni w których to intensywniej myśli się o słodyczach. brrr.... właściwie zaczęło się od wczorajszego wieczornego gyrosa. i trwa... pomaga mi zielona herbata z opuncją figową. nie myślę o jedzeniu! nie mogę!
a Ty się Aneta nie śmiej. daj znać jutro co słychać.
jutrzejszy urlop przeznaczę (rano na wkłucie się w moją żyłę) na klikanie stukanie dopieszczanie kolejnego twórczego a jednak naukowego dzieła - żadna rewelacja, uwierzcie mi. pochlebiam sobie.
w najbliższym czasie koniecznie trzeba odwiedzić kurhan dwóch Stanisławów. górujący nad Radziechowami szczyt Matyski. to na tym szczycie zaczęto usypywać kurhan do którego domieszana zostanie ziemia z grobów dwóch Stanisławów: Pyjasa i Pietraszki. kurhan ma upamiętnić tragiczną śmierć tych młodych którzy pochodzili z Żywiecczyzny. jak wiadomo ciało skatowanego Pyjasa znaleziono 7 maja 1977r. w krakowskiej kamienicy. jedną z ostatnich osób, która widziała Pyjasa, był Pietraszko, jego szkolny kolega. Pietraszko utonął kilka tygodni po śmierci przyjaciela w Zalewie Solińskim.
z książek: „Pokalanie” Czerwińskiego, której nie polecam bo dołuje w dość specyficzny i agresywny sposób. ale „Szeroka woda „ Łukosza czy „Z głowy” Głowackiego no i „Statek” Łysiaka – a i owszem polecam. muzycznie: wciąż nieprzerwanie Annie Lennox, REM, Anouk, Garbarek, Cracow Klezmer Band i inne.
PANORAMA BESKIDÓW Z MATYSKI
poniedziałek, 14 listopada 2005
d r z e w a 14.11.2005r.
dendroskopia - nauka, która nakłania uszy na szelest drzewiego języka, ze słojów odtwarza dzieje, którym czka się porządkiem małej, agresywnej historii człowieka. znajdujemy w pniu zapis przebytych pożarów, skażenia gleby, wzmożonej działalności szkodnika. Dendroskopia - teoria sztuki procesualnej, zajmująca się tropieniem czasu w rzeźbie drewna (uwaga! definicja domorosła).
uparte trwanie trawi. trwoni materiał.
przywiązanie do życia wydaje kolejne, rozpychające się,jak się zdaje niemądrze, słoje. tuż obok butwieje w dusznym uścisku ściółki potężny pień drzewa. jest to n a t u r a l n e - jego dojrzewający latami king size prowokował gniewne wiatry. od jego upadku drżała ziemia - mors repentia, śmierć gwałtowna, która porusza - monarszy przywilej.
wystarczy dzienna porcja słońca i wody, by w ignorancji śmiertelnego zagrożenia wzrastały kolejne, dumne drzewa.
kwas czasu wytrawia skutecznie i namiętnie. wżera się z wolna, pogłębia bruzdy, ubogaca krajobraz.
najmocniej fascynują te drzewa, które toczą z wiatrem świadome boje. poskręcane, objawiają charakter - rodem z japońskich drzeworytów - w teatralnych gestach. w swej chropowatej sękowatości przywodzą na myśl ciała dojrzałych aktorów, na których odcisnęły się zmagania z darem i chorobą życia. ciała te,transparenty, będąc wyraziste i ascetyczne zarazem - jak japońskie drzeworyty - dopuszczają do swojej historii. do pełni swojej historii.
a dziś TO i TO
uparte trwanie trawi. trwoni materiał.
przywiązanie do życia wydaje kolejne, rozpychające się,jak się zdaje niemądrze, słoje. tuż obok butwieje w dusznym uścisku ściółki potężny pień drzewa. jest to n a t u r a l n e - jego dojrzewający latami king size prowokował gniewne wiatry. od jego upadku drżała ziemia - mors repentia, śmierć gwałtowna, która porusza - monarszy przywilej.
wystarczy dzienna porcja słońca i wody, by w ignorancji śmiertelnego zagrożenia wzrastały kolejne, dumne drzewa.
kwas czasu wytrawia skutecznie i namiętnie. wżera się z wolna, pogłębia bruzdy, ubogaca krajobraz.
najmocniej fascynują te drzewa, które toczą z wiatrem świadome boje. poskręcane, objawiają charakter - rodem z japońskich drzeworytów - w teatralnych gestach. w swej chropowatej sękowatości przywodzą na myśl ciała dojrzałych aktorów, na których odcisnęły się zmagania z darem i chorobą życia. ciała te,transparenty, będąc wyraziste i ascetyczne zarazem - jak japońskie drzeworyty - dopuszczają do swojej historii. do pełni swojej historii.
a dziś TO i TO
niedziela, 13 listopada 2005
13.11.2005
wiecie co?
powiem krótko.
szczęśliwam jak diabli!
szczęśliwa jak nigdy!
szczęśliwa.
znikam bo mnie stos roboty przywalił po paru dniach lekkich obowiązków.
powiem krótko.
szczęśliwam jak diabli!
szczęśliwa jak nigdy!
szczęśliwa.
znikam bo mnie stos roboty przywalił po paru dniach lekkich obowiązków.
piątek, 11 listopada 2005
11 listopad 2005r.
uczmy się cieszyć z małych sukcesów
-----------------------------------
bez wartości staniesz się padliną a tam gdzie padlina tam też pojawią się sępy. uważaj.
-----------------------------------
update:
właściwie to mogłabym napisać dokładnie to samo co rok temu!
niesamowite!
-----------------------------------
bez wartości staniesz się padliną a tam gdzie padlina tam też pojawią się sępy. uważaj.
-----------------------------------
od dziś jestem tutaj on line!!!
update:
właściwie to mogłabym napisać dokładnie to samo co rok temu!
niesamowite!
środa, 9 listopada 2005
09.11.2005r.
pewnie pare siwych włosow z głupoty własnej mi przybyło. baby już takie są. na szczęście wyrozumiałość ponad miłość ponad ... ech lutu mój.
no i płynie wszystko swoim niczym nie przyspieszonym tempem. układa się powoli jak puzzle. pare nowopoznanych osób. starzy nie zawodzą. siedzę w intercafe i z radością zupełną wklepuje to Wam, oddałam prace na konkurs, wysłałam ostatni w tym roku felieton, odpisałam na wszystkie mail`e, czekam na kawę i znajomego od zdjęć ikon, zabieram się za kosmetyczne już zmiany mgr dla kolejnej mamy dwójki dzieci, która nie ma czasu a mgr mieć chce. w międzyczasie dzwoni K.F. i mówi mi o Jerzego urodzinach i stresie i ... życie czasem jest za dorosłe.
siadam na 5 minut w czytelni, biorę do ręki pierwszą z brzegu gazetę, przeglądam bezmyślnie; odwracam na okładkę - numer z maja 2004r.
gdybym chciałam archiwum to bym poprosiła chyba no nie?
dostałam dziś prezent od dzieciątka
fajnie mi...
update:
Tomasz dziś opowiadał o nowej saunie w mieście. rozpoczęłam nową serię kwasów. sauna jak balsam. zakryje tylko twarz przy kwasach nie wskazane. idę.
no i płynie wszystko swoim niczym nie przyspieszonym tempem. układa się powoli jak puzzle. pare nowopoznanych osób. starzy nie zawodzą. siedzę w intercafe i z radością zupełną wklepuje to Wam, oddałam prace na konkurs, wysłałam ostatni w tym roku felieton, odpisałam na wszystkie mail`e, czekam na kawę i znajomego od zdjęć ikon, zabieram się za kosmetyczne już zmiany mgr dla kolejnej mamy dwójki dzieci, która nie ma czasu a mgr mieć chce. w międzyczasie dzwoni K.F. i mówi mi o Jerzego urodzinach i stresie i ... życie czasem jest za dorosłe.
siadam na 5 minut w czytelni, biorę do ręki pierwszą z brzegu gazetę, przeglądam bezmyślnie; odwracam na okładkę - numer z maja 2004r.
gdybym chciałam archiwum to bym poprosiła chyba no nie?
dostałam dziś prezent od dzieciątka
fajnie mi...
update:
Tomasz dziś opowiadał o nowej saunie w mieście. rozpoczęłam nową serię kwasów. sauna jak balsam. zakryje tylko twarz przy kwasach nie wskazane. idę.
sobota, 5 listopada 2005
05.11.2005
o dziesiątej rano proponować mi pomidorową w uczelnianym barze? eee... sobie myślę - JK tam dzielnie walczy a ja tu będę na pomidorową uciekać! wysłuchuję wykładu robimy testy odporność mi wychodzi; wychodzi mi bokiem jak patrzę co dzieje się ze znajomymi kobietami z fabryki. obiecuje sobie w duchu mnie to ominie, ucieknę. uciekamy wykończeni w kompelks sklepowo plazowo plejadowo imaxowo mcdonaldowo multikinowy. płacz i śmiech mam na zawołanie. czytam fragmenty "Samotności w sieci" o śmierci Natalii potem oglądamy "Wiernego ogrodnika" łzy mi same kapią - nie zgadzam się na taką rzeczywistość tylko jakie to ma znacznie jeśli nic nie potrafię zrobić. wypalenie zawodowe. itd. zatykam mu dziurki nosa wygłupiamy się przy Trójce. mam wszystko poukładane do bólu a prowizoryczny bałagan zwie się porządkiem operacyjnym. zmęczona jestem, ledwo widzę na oczy na urodzinach I.N. śmieję się szczerze. piękno w przyrodzie tkwi w jej różnorodności. muszę mieć urozmaicenie. potem przykrywa mnie w nocy kołdrą i wszystko wtedy jest takie proste i piękne.
północ. koniec tygodnia.
dobranoc
koniecznie idźcie na "Wiernego...
północ. koniec tygodnia.
dobranoc
koniecznie idźcie na "Wiernego...
wtorek, 1 listopada 2005
1 listopad 2005
to jedyny dzień ZATRZYMANIA SIĘ totalne wyrzucenie z siebie tempa ruchu błądzenia w myślach o rzeczach trywialnych ścigania się wzroku ze wskazówkami zegara
życzenia do DOROY!
życzenia do DOROY!
Subskrybuj:
Posty (Atom)