piątek, 13 stycznia 2006

O tym jak przygnębiony duch wysusza kości. (a radość wzmacnia serce!)

Właśnie wychodzi mi z drukarki owoc trzech dni pracy, w sumie jakieś czterdzieści pięć godzin przy klawiaturze. Miejmy tylko nadzieję, że nie będzie wielu poprawek. Praca w domu wymaga mimo wszystko większej dyscypliny (choć siedzenie w ciepełku przy własnej muzyce jest cudowne) - a to żeby zbytnio nie gapić się w zdjęcia najbliższych, a to żeby przypadkiem nie załączyć prania, nie zmyć podłóg (że niby lepiej się oddycha), przypadkiem nie szperać po szafkach szukając jedzenia tzw. podgryzania; nagle zauważam rowerek w rogu i drabinkę do ćwiczeń; nagle zauważasz i robisz milion rzeczy z cyklu – domowe. I dobrze. Kiedyś trzeba. Wydrukowało się. Korekta. To pa.

Update.

Nie pozwalają mi media zapomnieć o moim wykonywanym zawodzie; wieczorna trójka i dzisiejszy artykuł w onecie. Przykro jest mówić, że poniekąd zgadzam się, że system pomocy społecznej to uzależnianie a nie wspieranie. Przykro jest stwierdzać, że może 30 % klientów to Ci właściwi o reszcie nie warto pisać. Nie chcę przygnębiać sobie ducha urlopu. Skoro połowa naszego budżetu idzie na pracowników to powiem szczerze, że przynajmniej ta połowa nie jest marnowana i idzie na socjalne nasze wypłaty. Kwalifikacje mam spore tylko zalegam w papierach i biurokracji zamiast czynić pracę socjalną. Pewnie, że byle kto może spisać wywiad byleby dać zasiłek. Brakuje motywacji, mobilizacji, czasu, warunków i odpowiednio mądrego kierownictwa. Przybywa świadczeń i klienteli i powinniśmy się cieszyć bo roboty nie stracimy. Zgroza. Narzekać potrafimy przepięknie tylko nikt nie bardzo wie co z tym zrobić. A więc póki co nadal będę kończyć wywiady w domu, nadal będę znosić głupotę, bezsens i coraz większe roszczenia rozpieszczonych klientów. Bo zależy mi na tym by mieć pracę. Na szczęście na niej mój świat się nie kończy!

4 komentarze:

olga pisze...

Otóż to. Jako pracownik biurowy tworu jakim jest ops śmiem się z Tobą zgodzić. Rozdawnictwo bo nic innego nam nie zostało! U nas każda z dziewczyn terenowych ma po 80 rodzin na głowę. Nie są w stanie zrobić nic oprócz wywiad-decyzja-kasa. Często obserwuję, że wybierają sobie rodziny i im poświęcają większą uwagę, zajmują się każdym członkiem rodziny. Tak to powinno wygladać. Ale niestety zarzuca się im nieobiektywność i interes prywatny.

Nie wspominam już o zarobkach. 1500 brutto to jest skandal.

PiotrTen pisze...

zarabiacie 1500 brutto?

brzmi jak godzina 13:13 trzynastego w piątek (bez urazy);)

zaczynam mieć szacunek

niby pisze...

bo już się martwiłem, że jako branżowiec się nie zgodzisz!
dać niepełnosprawnym i dzieciom do lat 16-tu. koniec.

evenflow pisze...

ah...zeby tak wiecej takich wlasciwych osob na wlasciwym miejscu

pozdry!