niedziela, 13 marca 2005

bezpieczny własny świat

dzień dobry. choremu światu dzień dobry. czytam nocne esy Zielonej sama w kinie sama na kawie sama - tak niewiele potrzeba do szczęścia. tak, myślę akurat tak, jakoś nie słychać nie widać nie czuć. płaczę nad ranem. jestem przerażona. nie nadaję się do ciszy i pustego mieszkania na dłuższą metę. jestm pijana i przemęczona ale skończyłam to kurestwo co nazywa się pracą i mam dziką przyjemność zakończenia pewnego etapu. mam wyrzuty sumienia że powinnam obudzić się przy JK który ma urodziny i mam jakieś paranoje zupełnie nie moje, jakieś zaległe pokłady tego co złe było a czego się już dawno pozbyłam. obiecaj mi że na pewno że nigdy że potem ale że kiedyś na pewno że... dziwny stan umysłu. zmęczenie. muzyka.

woda w wannie.
idę na mszę.
wracam do pionu.
zjem coś.
poczytam.
zaczekam na JK.

dobrego dnia!

2 komentarze:

PiotrTen pisze...

choremu tzn. grypowemu?

prezent od serca w związku z tęsknotą za wiosną!

a reszta, reszta do poukładania.

andalo pisze...

dobrego, chociaż już chyli się ku końcowi...