dzień dobry. choremu światu dzień dobry. czytam nocne esy Zielonej sama w kinie sama na kawie sama - tak niewiele potrzeba do szczęścia. tak, myślę akurat tak, jakoś nie słychać nie widać nie czuć. płaczę nad ranem. jestem przerażona. nie nadaję się do ciszy i pustego mieszkania na dłuższą metę. jestm pijana i przemęczona ale skończyłam to kurestwo co nazywa się pracą i mam dziką przyjemność zakończenia pewnego etapu. mam wyrzuty sumienia że powinnam obudzić się przy JK który ma urodziny i mam jakieś paranoje zupełnie nie moje, jakieś zaległe pokłady tego co złe było a czego się już dawno pozbyłam. obiecaj mi że na pewno że nigdy że potem ale że kiedyś na pewno że... dziwny stan umysłu. zmęczenie. muzyka.
woda w wannie.
idę na mszę.
wracam do pionu.
zjem coś.
poczytam.
zaczekam na JK.
dobrego dnia!
2 komentarze:
choremu tzn. grypowemu?
prezent od serca w związku z tęsknotą za wiosną!
a reszta, reszta do poukładania.
dobrego, chociaż już chyli się ku końcowi...
Prześlij komentarz