czwartek, 1 kwietnia 2004

„poranne słońce, nowa słodka ziemia i ... wielka cisza”

roszady na górze
roszady u nas
żadna tam rewolucja, bez paniki ludzie!
raczej tego nie widzę
raczej na pewno wszyscy będziemy w to zaangażowani
do dupy taka polityka
tak czasem wydaje mi się –Boże, widzisz i nie grzmisz-
jedno wiem na pewno, wkurwiają mnie ludzie którzy zawsze spadają na cztery łapy, chociaż teraz to jest mi jej żal – wracać na stare śmietnisko? to tej samej rzeki i cieszyć się z tego?

od poniedziałku prowadzę wojnę słowną z niejaką UB póki co obie żyjemy
reszta ma ubaw
jutro kupimy sobie ciacho na zawieszenie broni bo ostatecznie mamy do siebie szacunek

póki co to nowy etap życia rozpoczęłam ogólnym optymizmem choć nie znoszę niedomówień nieporozumień zwłaszcza jak okłamuje mnie najbliższa osoba zwłaszcza jak dowiaduje się o całej prawdzie zupełnie przypadkiem a jej nawet nie stać na telefon wyjaśniający - i od tego zaczęłam cały ten rok że nie zostawiam niewyjaśnionych spraw żeby same sobie kiedyś tam poszły w zapomnienie albo same się rozwiązały, nie ma, dzwonię gadam wyjaśniam i śpię spokojnie i gówno mnie obchodzi czy ktoś jest zdziwiony zdegustowany obrażony czy poruszony – wyleczyłam się z ‘po tak nie wypada, a co sobie pomyśli, a co jeśli nie mam racji’ –jeśli mnie coś porusza to znaczy że coś jest nie tak!

w ogóle to ostatnio doszłam do wniosku pewnych „zależności i oddziaływań”, nigdy nie jest idealnie ale jak układa się w fabryce to w S. „Maja” coś nie gra, jak w S. „DomC.” mamy problemy to w psychicznie jest ok a jak spotykam się za pierwszym razem z jegomościem to mam poczucie że jest idealnie i im dużej gadamy to popadam w zaułek z którego wolałabym uciec ale nie mogę, taka jazda góra dół, inaczej byłoby przecież nudno ... odkryłam ostatnio kto na mnie działa toksycznie choć tęsknię czasem bardzo dziwnie, sie przeraziłam choć wiem o tym od dawna.

po prostu lubię tych, którzy nie mając nic do powiedzenia nie ubierają tego w słowa, cenię ich tym bardziej, że dawno się już nauczyłam że niejednokrotnie wystarczy być obok siebie pomilczeć posłuchać oddechów, po tym właśnie poznaję kto jest mi bliski i komu mogę zaufać – ktoś przy kim nie boję się milczeć i taka sytuacja obie strony nie męczy w żaden sposób

lubię kwiecień bo to najbardziej zielono-niebieski miesiąc jaki znam

Wojciech wrócił z Indii

wiecie co, ci o niskim progu wrażliwości to jednak mają się gorzej na tym świecie

3 komentarze:

kk pisze...

ja to już nie ja ale jeszcze ja - zmiany są dobre jeśli tylko lepiej się z tym czujesz; jadę sobie wiesz...

olga pisze...

no i poruszyłaś tu temat na który wypowiem się dość obszernie mailowo;
udanego weekendu!
kurde lubię Cie czytać mała

niby pisze...

w 'Maji' przecież spokój nawet wręcz jest idelanie bym rzekł; co Ty na to? i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu sie zobaczymy przy malowaniu pisanek he? a co z Karkonoszami? znaczy się jakie konkretne plany?
spokojnego weekendu życzę