poniedziałek, 29 stycznia 2007

sukces???

właśnie w Trójce audycja "za a nawet przeciw" haaa temat iście na czasie o SUKCESIE... facet płacząc mówi, że miał poważną firmę, przeżył wypadek samochodowy i wiecie co powiedział o sukcesie - że jedynym sukcesem w jego życiu był fakt, że sam potrafił ubrać skarpetki a nie wyścig szczurów który uprawiał do tej pory. socjolog wypowiada się - w 90 % sukces dziś rozumiany jest pod względem mieć a nie być. kolejny gość - sukcesem jest fakt, że goląc się rano w lustrze widzę faceta, którego lubię. kolejny głos - rodzina i ciepło to jest sukces. wszystko nastawione jest na konsumpcje, ile zarabiam, ile godzin pracuje, kim jestem w firmie. ale sukces to móc wrócić do kogoś w domu, móc z kimś popłakać i pośmiać się. głos kobiecy - pracuje w firmie po 14 godzin, stać mnie na wiele, ale czuje się nikim. nikim bez rodziny i dzieci. sukces? gość przez telefon mówi - założyłem 10 lat temu żeby żyć z rodziną wygodnie i na poziomie. dziś się z tego śmieję. nie ma takiego założenia bo człowiek po jakimś czasie gubi się w tym co najważniejsze! co jest wygodne dziś to jutro tamto, coraz więcej więcej... aż w końcu przychodzi moment w kórym odnajdujemy siebie w wielkim domu samotni i pogubieni, nie umiejący już ze sobą rozmawiać.

jak mi dziś te temat spadł z nieba Trójkowo
szkoda, że nie nagrywałam.

czym jest dla mnie sukces?
życie ma tyle radości małych dużych i jeśli człowiek potrafi je dostrzec to już jest sukces. sukces jest wtedy kiedy osiągam coś i nie dzieje się to kosztem innych. każdy ma swoją definicję sukcesu. i jeśli możesz powiedzieć, że jesteś szczęśliwym człowiekiem to jest to sukces. sukces dla mnie to powolne podążanie na przód. droga i wszystkie zmagania na niej. jeśli przejdę bez szwanku na psychice! pomagam ludziom pisać projekty firmowe. przecież widzę potem co się dzieje z tymi ludźmi. widzę. przychodzą i chwalą się wynikami i ... nie chcę być taka. nie chcę żeby trzęsły mi się ręce i skakały powieki. nie chcę mieć do czynienia z konkurencją i ochoroną przy mnie. też to przecież widzę. rozmawiam z ludźmi ze stowarzyszenia i nikt z nas nie zdobędzie się w najbliżyszm czasie na założenie prywtanej działalności. może jesteśmy inni, może zbyt wrażliwi, może głupi nie wiem ale szczęśliwi.


jako idealne uzupełnienie powyższego tematu polecam obejrzenie filmu "Maria" w reż. Abela Ferrara

5 komentarzy:

PT pisze...

jak rozmawialiśmy to powiedziałem, że w życiu nie będę zrabiać ze swoją własną firmą na polskim rynku.
podtrzymuję.

sukcesem dla mnie jest fakt, że robię wyniki i jestem zdrowy.
cały czas myśląc o naszym drogim KK.

Elfica pisze...

ja nie mam wielkich ambicji i jest mi z tym dobrze, nie musze mieć wszystkiego bo mam mojego Dziabuta i bobo w drodze to jest moje największe szczęście :)

e.flow pisze...

stula is back :)


dla mnie sukces to przejsc przez zycie godnie i z usmiechem na twarzy
jak to tego dane mi bylo/jest posiadac wspanialych najblizszych i zachowac zdrowie ich i moje to wiecej niz moglam wymarzyc

reszta to kolory/odcienie....
tez wazne ale to calkiem inna liga

super temat

dd pisze...

Sukces to dla mnie skuteczność. Jeśli mogę komuś pomóc, być z przyjaciółmi, rodziną - gdy czuję się potrzebna. Gdy realizuję marzenia. Gdy (dzięki temu) czuję się wolna.
Ściskam :)

rada pisze...

mam kolege ktory ma na nazwsko stula i sie brechtam i wpisalem w google jego zjebana imie i sie zaczalem brechtac bo nie moglem wytrzymac i popuscilem ze smiechu