niedziela, 27 lutego 2005
myśli przy niedzielnym śniadaniu popełnionym godzinę temu
okropne i nie do zniesienia jest medialne zawoalowane oczekiwanie na śmierć Ojca Świętego. nagle tylu martwiących się o los Kościoła! popatrz!
----------------------------------------
dziwne i nie wytłumaczalne meandry ludzkiego zachowania. tak zwane dyskontowanie po ludzku! wiecznie coś odkładamy do jutra, przekładamy do przyszłego tygodnia. „dziś” wypełniamy obowiązkami zajęciami i mówimy „byle do jutra”. jutrzejsze dziś jest dokładnie takie samo „byle do wiosny”. czasem warto zatrzymać się i być zwyczajnie szczęśliwym w tej chwili z tej chwili dla samej danej chwili tu i teraz.
poza tym weekend inny niż wszystkie. spokojny bezpieczny chodzę sobie półnago po mieszkaniu jem grzyby ze słoika i słucham alex parks. pachnę tysiącami olejków i rozkoszuje się niebieskim niebem. piszę dwie mgr na raz i popijam piwo z miodem i cynamonem. myśli mam skupione do środka i faktycznie 4 runda walki Tigera śniła mi się w nocy oprócz sennych erotycznych uniesień z BH o zapachu alg...
hahaha...
Large fingers pushing paint
You`re God & you got big hands
The colors blend...
The challenges you give man...
Seek my part...
Devote myself... my small self
Like a book amongst the many on a shelf
Sometimes I know
rise
fall
don`t
cringe
live
walk
kneel
speak of nothing at all
Sometimes I reach to myself...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
racja.. kazda chwila jest ważna.
a ten Pearl Jam uwielbiam...:)
do takich chwil trzeba umieć dojrzeć;)
ale ten czas zapiernicza...
zobacz;)
uśmiecham się tylko!
fajnie jest! zwłaszcza jeśli to niedziela - szkoda że już poniedziałek - ja też często słucham Alex Parks! Uwielbiam jej głos!!!!!!!
Prześlij komentarz