poniedziałek, 28 lutego 2005

...

zaraz kończę i muszę przyznać że taka ‘latanina’ mi potrzebna chyba. to, że jak wreszcie siadam na czterech literach to od razu mam gorączkę i oczy same się zamykają to jeszcze nic nie znaczy. no przecież. a więc spędziłam dziś cztery równe godziny u pani i pana w urzędzie skarbowym. bardzo byli mili, zaparzyli sobie kawy, sobie zaznaczam i rozpoczęli zadawać pytania wszelakiej maści. blada jestem od jakiegoś czasu ale to, co tam zaprezentowałam to była chyba noc żywych trupów najpierw ale po dwóch godzinach rozsiadłam się wygodnie, założyłam nogę na nogę i poprosiłam o kawę, białą i z cukrem... drodzy moi urzędnicy, no źle trafiliście, no nie znajdziecie mi tu dziury w całym. nie ma szans. im dłużej trwała kontrola tym coraz lepiej cała konfrontacja przekształcała się w luźną rozmowę o ... życiu. pani się rozwodzi i jest w dole. pan jest kawalerem też z odzysku i szuka kogoś. mówię wam jak spierniczałam stamtąd cała happy, że ani się nie rozwodzę (bo śpiewam za anouk „nobody`s wife”), ani nie męczę się z jakimś lalusiowatym panem z odzysku w garniturku z przedziałkiem na lewo, no i że wreszcie mam w papierach wszystko OK! popołudnie było moje i w środku tej cholernej zimy kupiłam sobie letnią sukienkę i parę jeszcze innych uciech. tak wiem, też pewnie czekacie na 20 marca na 13:33 i na słońce w równonocy wiosennej. Wojciech jest w Patagonii tak w ogóle i nie odwiedził parku Torres del Paine, tego na południu Chile. nie odwiedził bo się okazało, że czeski (serio czeski!) turysta zaprószył ogień, który w tej chwili spalił już 10 tys. ha parku. czeski turysta zapłacił najwyższą ichniejszą karę 100 dolców i wyjechał z Chile. niezłe co?!

ok. właściwie to już myślę o szklaneczce piwa i o tym żeby usiąść i zamyślić się nad tą groteską: dlaczego odgrywam w tym wszystkim tak mało znaczącą rolę? dlaczego od 6:00 do 19:00 zabijam się o własne nogawki zapieprzając w trzech miastach, kawę piję dopiero o 14:00 i jak siadam w ostatni autobus do domu to już nie stać mnie na pisanie i myślenie twórcze.

ale ostatnio jest dobry czas. drobie sobie mantry i modlitwy. oddycham wolno i głęboko i zaklinam wszystko to co złe i kręci się wreszcie po mojemu.

15 komentarzy:

PiotrTen pisze...

mało znaczącą rolę. hmm... bo to jest chyba tak, że dla najbliższych osób nigdy nie odgrywa się małej roli i właśnie chyba o to najbardziej chodzi w tym krótkim życiu, żeby mieć te bliskie osoby, żeby pielęgnować to co pomiędzy i cieszyć się nimi obecnością czułością słowami... a tam sama wiesz najlepiej!

evenflow pisze...

no czeski film nikt nic nie wie ;)

0lga pisze...

czesi jak to czesi nabrudzić i spierdzielić; znaczy Czesi.

co Ty mi wczoraj przez ten telefon chciałaś rzec?

że.... no weź......

andalo pisze...

cieszę się, że dobry :)
a tak w ogóle śniło mi się dzisiaj, że łaziłyśmy razem po sklepach i kupowałyśmy ciuchy...

vm pisze...

no powiem Ci, że to nawet mogło być wczoraj co?
pozdrawiam!

andalo pisze...

śniło mi się z wczoraj na dziś...
a to linki:
[wersja drukowana]
http://www.wdrodze.pl/cgibin/shop?info=606
[wersja elektroniczna i mp3]
http://www.mateusz.pl/czytania/wj/
[oraz jeszcze jedno bardzo fajne i tutaj całość jest w necie]
http://www.mateusz.pl/mt/wj/fz/

vm pisze...

dzięki!

to chyba pora spakować zabawki i iść do domu co?

andalo pisze...

pora, zwłaszcza, że o 20:00 mam spotkanie. ale zastanawiam się, czy nie dać sobie spokoju i nie jechać do domu. nie chce mi się jakoś dzisiaj...

vm pisze...

zbieram się. jakaś gorączka.
to do sklikania się pa!

andalo pisze...

do sklikania!
a póki co, podrzucam jeszcze jeden link:
http://www.mateusz.pl/chat/bogactwo.htm
[ten tekst ostatnio jest mi bardzo bliski i do niego wracam najczęściej]

eve pisze...

zaklinamy oj zaklinamy!!!
pamiętasz naszą ostatnią rozmowę?
podziałało tadam!

olga pisze...

nie wiem jak u Was ale ja już śpiewam weekendowo:
Trójka i pozdrowisz wujka!!!!

udanego ostatniego zimowego weekendu życzę!

andalo pisze...

dzięki wiesz za co!

crazymary-75 pisze...

polecial Janerka na rowerze :)

vm pisze...

Crazy - dzięki