czwartek, 5 maja 2005

05.05.05r.

„Nie mam srebra ani złota.
Nie mam gotowych odpowiedzi na ważne pytania.
Postaram się spojrzeć na nie w świetle Jezusa Chrystusa.
I mówię do was: wstań, nie skupiaj się na słabościach i wątpliwościach, wyprostuj się... Wstań i idź.”
(Jan Paweł II do młodzieży, Lyon 1986r.)

śniło mi się duże stare miasto, potem zdany egzamin, gołe piersi, uczucie wolności i inności.
obudziłam się z ciszą i pełnym spokojem, przygotowana na wszystko co nastąpi w ciągu dnia.
słucham od rana Mikołaja Wójcika i jego muzyki klezmerskiej.
czytam przypadkowo w głupim horoskopie – „zmień całkowicie swój sposób postępowania, zaakceptuj gorzkie słowa, idź za głosem serca” tak jakbym ciągle słyszała „czucie i wiara silniej do mnie mówią niż mędrca szkiełko i oko” i nawet cena w tej chwili nie ma znaczenia.
„miłość bywa taka trudna, gdyż człowieka trzeba kochać takiego, jakim jest, a nie takiego, jakim chciałoby się go widzieć” – kto rozumie tę myśl, wie więcej o miłości niż ten, kto przestudiuje wszystkie naukowe książki.
wciąż wydaje mi się, że to jest wielką tajemnicą, silniejsze ode mnie, że opiera się na logice i ocenom, dlatego trzeba iść za wewnętrznym głosem bez względu na koszty;


„Panie nasz, jak-się-kolwiek nazywasz
Dla nas masz miłość, w której ożywasz.
Boże nasz, który z góry spozierasz,
Ty co dnia w naszej złości umierasz”


wchłaniam nowe Zwierciadło cudowny numer, cudowny. chce mi się kochać; oglądam kolory piasku i nieba, drewno zszarzałe z pozostawionymi resztkami farby, elegancka pościel wzorowana na tradycji śródziemnomorskiej, migdały i niebieskie kuleczki olejku do kąpieli albo gorące barwy jedwabnych i kaszmirowych tkanin, dużo migotliwego światła lampionów a w powietrzu woń kadzideł.

pogoda która jest za oknem przekonuje mnie, że jednak szczęście mamy w sobie nawet jeśli chodzi się ulicami z pochmurną miną, nawet jeśli wciąż poszukuje się własnej tożsamości, nawet jeśli plany i marzenia rozmywają się mgliście, bo trzeba na nowo walczyć, bo trzeba patrzeć na tych którym udało się osiągnąć harmonię, trzeba wciąż ufać i szukać nowych rozwiązań.

myśli mam takie, że w środku chciałabym tańczyć i gonić boso po zielonej trawie, myśleć kolorowo i czytać same dobre informacje, podróżować bez konkretnego celu, szwędać się ucząc się nowych rzeczy, mam nieodpartą pokusę całkowitej zmiany i nowego zachłyśnięcia się z Tobą wspólnie czymś nowym, nowego poczucia gonienia za czymś co sprawi, że nieustannie będziemy mieć motyle w brzuchu!

a poza tym ostatnio łzy zamieniłam na modlitwę i jest mi o wiele łatwiej.

2 komentarze:

PiotrTen pisze...

dobrze, że masz z kim...
sorki

olga pisze...

mam dokładnie takie same odczucia po przeczytaniu nowego Zwierciadła!