poniedziałek, 27 września 2004

velke losiny

wracam do domu padam kapie z nosa gardło głowa zmęczenie.
nieważne.
pozytywne potwierdzenia paru konkretnych rozmów z możnymi tego świata dzięki czemu można ruszyć do przodu z pomysłem.
nieważne.
właściwie to nie wiem jak nazwać weekend który minął. brakuje mi odpowiednich słów i pojęć. może jednak bezpieczniej będzie nie nazywać tego co takie nieziemskie. sobie w duchu myślę: to takie niesamowite móc tak naturalnie prosto nieskrępowanie pięknie i bez udawania okazywać to co się czuje.
ramiona jak dwa świetlne promienie wskazujące trasę
byle by się nie sparzyć
byle by

szczęście to mieć kogoś kto nas stale oczekuje.

Nils Petter Molvaer „Khmer”
Natalka Śniadanko „Kolekcja namiętności”


kocyk herbata z sokiem malinowym polopiryna
czasem to już nie wystarcza
już nie.

10 komentarzy:

crazymary-75 pisze...

pieknie okresliłaś szczescie. na mnie nikt nie czeka..:(

kurwa łeb mi peka.. goraczka i katar.

kk pisze...

kocham Cię taka nawet jeśli Twoje uczucie nie jest do mnie skierowane.
dobrego dnia!

olga pisze...

oj kocyk herbatka przytulenie tak tak; pomaga jak nic innego na świecie!

PiotrTen pisze...

oj Biedunisia nasza!
zdrowiej nam zdrowiej !!!

eve pisze...

Najechętniej to bym Cię przytuliła za naszą ostatnią rozmowę.
Babo jesteś boska!!!!!!

andalo pisze...

ja też zakatarzona i rozgorączkowana, też będzie dzisiaj kocyk, aspiryna i ciepła herbata... [a do tego jakaś dobra książka, ot choćby ostatnia Tokarczuk]
organizm chyba sam w pewnym momencie odmawia posłuszeństwa, gdy próbujemy żyć na za-wysokich-obrotach :( a jak słusznie zauważyłaś, obydwie mamy do tego tendencję...
serdecznosci :))))

doro pisze...

jak zedrzesz tego Khmera na amen- zglos sie po nastepnego;)

vm pisze...

Khmera męczę nieustannie
pomiędzy
BLACKFIELD
BLACKFIELD
BLACKFIELD

dzięki
dzięki
dzięki

kk pisze...

no i niech trwa to i 5 lat w cholere z nimi.
jestem.

niby pisze...

Jak się dowiedziałem?
Zawsze mnie rozwalasz tym Kapuścińskim!