posiwiał mi głos postarzał się od wczoraj chyba tak mi się wydaje. 3:05 kończę pracę i ¾ butelki wina różowego. 7:00 otwieram oczy i ledwo dochodzę do łazienki. mam kaca i wstręt do różowego carlo r. prysznic zimny prysznic dobrze mi robi. zakładam spodnie w kratę – chyba wzięłam z nimi ślub albo coś – koszulka niebieski polar rudy szal i zieloną czapkę w paski – ulubione rzeczy nijak pasujące razem w komplecie ale co mi tam bez makijażu idę na krótki ziomowo-poranny spacer z myślami adwentowymi. przy okazji kupuje bułki i zimowe onkena z kawą i mlekiem. przyleciały ptaki gile konkretnie to chyba zapowiada ostrą zimę bo one biedne wróciły przecież z zimniejszych okolic. policzki chyba mi lekko pękają na zimnie po wczorajszych kwasach powinny być pod szczególną ochroną. mam skierowania trzy na trzy różne testy próby i badania. mam też poczucie wolności i ... Boże jak bym chciała móc zawsze tak pracować wtedy kiedy i jak chcę.
dzień dobry wszystkim!
szczególnie zaś witam Doroy i Andalo One wiedzą o czym piszę.
6 komentarzy:
ja też witam, popołudniowo :)
swoją drogą, też bym tak chciała pracować...
posiwiały głos u Ciebie mi całkiem pasuje; sama widzisz że Cię nie poznałam; taki jakiśdostojny bardziej kobiecy hm... taki do zakochania się chyba.
ok sorry Godzin się naooglądałam.
od paru lat serwuje sobie takie wolne dni przed świętami wtedy dopiero człowiek odczuwa namacalnie co to znaczy odpocząć co to znaczy przygotować się do czegoś... patrzysz na tych zapieprzających ludzi którzy nieraz muszą to robić i cieszysz się że choć na moment wybiłeś się z tej maszynerii...
lubię tak.
;)
faktycznie, o ile przypominam sobie zeszły rok, to nie mogę się nadziwić... a z tymi kwasami to uważaj proszę!
lubie takie rzeczy nie pasujące do kompletu. bo generalnie wtedy ja bardziej do nich pasuję ze swoim niepoukładaniem :)
Prześlij komentarz