czwartek, 9 grudnia 2004

bo w sumie co się zmieniło?

no zmieniło się to że jak czytam bloga wstecz to albo dużo się działo na zewnątrz tylko po to żeby zabić nudę i tęsknotę wewnętrzną albo nie działo się nic na zewnątrz i wtedy rozdrapywanie szło mi najpiękniej.
a zmieniło się to o paręset stopni. bo nie gram tam żadnej twardzielki i płaczę ostatnio ze wzruszenia wszędzie tam gdzie się wzruszam zazwyczaj naszym uczuciem twoim dobrem i zachowaniem. i jest to rzecz istotna i ważna bo dodaje mi poczucia pewności i tego że to jest poważne i żywe aż do kości. mam świadomość odpowiedzialności. wciąż daleko mi do pełnego zaufania ale nie mogę wyjść z podziwu że jestem już tak ogromnie daleko. budzę się rano i nie mogę uwierzyć że jesteś obok i oddychasz swoim rytmem tak blisko. chciałabym czuć się tak zawsze. chciałabym więcej i więcej nie odkładać nic na potem nie marnować tego co już i tak zmarnowaliśmy a co istotnie musiało dojrzeć bo przecież nic bez powodu się nie dzieje. nie zapomniałam do tej pory jak mówiłeś w zeszłym roku że chciałbyś żeby następne święta były inne. takich rzeczy nie zapominam. oby były inne!
zachłyśnięcie się miłością jest rzeczą budującą na każdej płaszczyźnie i dlatego nie przyjmuje zarzutów że nagle odsunęłam się od niektórych ludzi i planów. bo w końcu znalazałm sens i to o czym zawsze w środku marzyłam. taka kolej rzeczy nie robię już nic z przymusu i ...
pora na podusmowanie roku, choć pewnie jeszcze wiele pięknych rzeczy przed nami. adwentowy koncert sdm dodał skrzydeł bieszczadzkich aniołów i jest to rzecz doskonalsza niż poranne roraty niż spowiedź i oczyszczenie. na nowo zabieliła się wiara w niebo i prostotę miłości ogólno pojętej. i czuję święta sens ich który znajduje się w środku a nie w kiczowatych ozdobach bibielotach.

trzeci dzień lekkiego ciepła i zimna na przemian faluje mi i układam sobie wszystko w głowie unikam ludzi konfliktowych staram się oduczyć złych objawów zdenerwowania pierdołami idzie mi coraz lepiej potrzebuje jeszcze tylko trochę czasu. wiem wiem wczorajsze zakupy były najgorszym przejawem mnie samej. postaram się unikać pewnych wydarzeń z którymi sobie nie radzę. na drugi raz kup mi batona. przejdzie.

póki co daleki kilku milowy krok naprzód sprawił że jestem o niebo bardziej pewna swego choć o tyle wciąż za daleko.





9 komentarzy:

kk pisze...

... i idzie ku dobremu;)

crazymary-75 pisze...

:) :*

PiotrTen pisze...

masz rację. ten pieprzony świat wkoło jest do dupy i tylko... światła ozdoby choinki kokardki a oni nic ni w mordę nie wiedzą że to trzeba w środku się poukładać pokochać bardziej bliską osobę którą się zaniedbało zrozumieć tych którzy nam dobrze doradzają przebaczyć tym co mniej dobrze...

mocno przytulam w ten adwent; nie było Cię na naszej corocznej imprezie stąd nieciekawy sms`es bo byłem zły na Ciebie.

przepraszam a normalnie temu BH to zazdroszczę;

olga pisze...

;)!

andalo pisze...

we mnie też jakoś ostatnio nadzieja odżywa :)
[napiszę długiego maila dziś lub jutro, obiecuję]

eve pisze...

te trzy dni to my ostatnio jakoś razem znosimy co?
apropos pewności - nigdy nie będziesz pewna na 100 % więc nie warto głowy zaśmiecać niepotrzebnie.

vm pisze...

tak. to kto tam ślęczy przy liście i kto jutro na 11 topie?
wypisuje kartki świąteczne, robię pranie, piszę zaległe maile, porządkuję wstępnie przedświątecznie, a jutro jadęna zakupy tadam.

kk pisze...

w zwązku z tym ze wczoraj za chiny nie mogłem tutaj wklepać komentarza a listy słuchałem i ... przytulam mocno!
za niedługo zjeżdżam do domu na święta jeszcze dwa tygodnie w tej szczurzarni!

andalo pisze...

maila napisałam, dłuuugiego, i właśnie wysyłam :)