poniedziałek, 4 sierpnia 2003

połikendowo – urodzinowo – turniejowo

zestaw obrazów dźwięków zapachów smaków ukochanych: zielona herbata z opuncją, szampan, revlon, jabłko, kapuśniak w bacówce, piasek, słońce, góry, oliwki na obniżenie ciśnienia, 280 km drogi, rodzinny ulubiony Genesis ... tyle mi dziś zostało...

wysłuchanie koncertu AMJ – trójkowego koncertu – w takim towarzystwie i w takich okolicznościach przyprawiło o ciarki na plecach dobrze że wodna sceneria i ewentualne okazywanie szczęścia można było schować pod wodą mówiłam że ostatnie dni lipca i pierwsze sierpnia zawsze są magiczne ale od początku piątkowy Eric Bana w Hulk`u był a jakże był i osobiście wolę go w BHD co wspólnie wywnioskowałyśmy z Zieloną przez telefon – nasze rozmowy ostatnio dochodzą do 1,5 godzinnych rozmyślań niemalże przy śniadaniu (miałam cos dodać ale zbyt to wszystko smutne) sobotnia poranna trasa z rodzinką na karku i znajome widoki i radość niewyobrażalna (to zawsze siedzi gdzieś w środku i żadne słowa w zasadzie nie wyrażą szczęścia) Worek Raczański zakończony kawą u Franków i plany na Hudy (to od Wawrzyńca) i trzymam za słowo Mistrza i kOta i znajdę wolną sobotę żeby wam dokopać ( w sensie że jeszcze was zgubię) w niedzielny poranek nie byłam do końca świadoma tego co mnie czeka bo w zasadzie rok temu było nudno a że o północy zwycięskiego szampana w basenie wypiję i na spokojnej wodzie popływam – nigdy nie oglądaj się za siebie patrz do przodu – bo pochwalić się muszę że turniej siatkówki plażowej elit drukarsko – wydawniczych wygrany przez nas czyli amun i jak mnie ucieszyło że wciąż należę do drużyny przy stracie dwóch złamanych paznokci obolałych rąk od przyjmowania serwów spiekoty piasku w nosie w uszach wszędzie totalnych dziś zakwasów w dwu-meczu zdobyłam 9 pkt w tym 6 z samych zagrywek tadam... i puchar przechodni po raz trzeci zdobyty przechodzi a raczej zostaje na Waryńskiej grillowanie w doborowym towarzystwie nowe twarze nowe układy jako neutralna postać mogłam bez dzikiej sztuczności zjeść i wypić z każdą mniej lub bardziej toksyczną osobą ostatecznie wylądowaliśmy w kameralnym gronie i tylko przez sekundę pomyślałam o zaległościach sennych i nasze spieczone ramiona pływanie w basenie przyniosło boską ulgę i gdybym miała wybierać to nie oddałabym tych chwil za żadne skarby świata.... jutro by mogło być w tej chwili gdyby w ogóle mógł być oto jest czas on zmienić ma nas to czas który ma nas zmienić i ten znak co źródłem jest nadziei i traci swój sens gdy głupi masz cel i góry przenosisz na próżno jutro możemy być szczęśliwi jutro możemy tacy być...

dziękując Aśce za cudny prezent – dyskografia Raz Dwa Trzy – i sorry że nie zdążyłam przeczytać Twoich testów – nadrobię przed sobotą i omówimy plany na wschodnią Polskę
tak tak trzeba oszukać czas żeby naprawdę żyć bo życie faktycznie zdarza się raz
słuchawki w uszy i znikam do lasu

1 komentarz:

asica pisze...

nie dziękuj tylko bierz się do roboty (...)nie no te akcje w niedzielę godne Papkiego - Jezu!!!! ale co 15 września??? zadzwonię pod koniec tygodnia to wypijemy merlotka i pogadamy pozdrawiam z klimatycznego biura wiesz jak tu mamy zimno!!! stąd ten katar!!!