poniedziałek, 18 sierpnia 2003

rilołded jako ponowne doładowanie

mimo pustki ogólnej (powinna być radość)cudnie było rozpocząć tydzień o jedenastej w południe śniadaniem w towarzystwie całej rodzinki (jakoś nikt dziś nie poszedł do pracy - co za dobre czasy)
w sumie nawet 10 dni to za mało na Tatry nie mówiąc o tym że 3 dni to tylko dotknięcie szczęścia
na chwilę obecną wiem że wolę 10 godzinne chodzenie szlakami niż wieczór w zasmrodzonej knajpie przy najlepszej muzyce ( owszem chłopakinieźle dawali)

powoli odchaczam zaliczone szczyty

(nasze nazwy: Mały Łącznik, Miodowa, Córka Boryny - Małołączniak, Miedziane, Cubryna - jak kto woli panie kierowniku, dopijemy dopalimy i idziemy)

3 komentarze:

Trojak pisze...

Kierownik i reszta ekipy miała dzis ciekawy dzien. Najpierw pogonił ich na szlaku byk a pózniej zatrzymali za nielegalne przekroczenie granicy (niewinnie !)

stula pisze...

jakieś nietypowe jak dla kierownika i tejże ekipy???

kierownik (ani to ksywa ani imię) pisze...

... a wszystko zakończyło się zatruciem dwóch osób (bycmoże to ta wspaniała jajecznica na śniadanie)... ale i tak cały wyjazd był świetny